Perspektywa Caroline:
Do domu weszła rozpromieniona Rebeka, nie była zadowolona gdy mnie zobaczyła ale widząc srogie spojrzenie Klausa nie skomentowała tego. Potem zwróciła uwagę na Kola, który miał zmartwioną minę.
- Coś się stało ? - zapytała, wszyscy spojrzeli na nią ale nikt nic nie mówił - Halo !
- Znajdę ją - powiedział zawzięcie Kol i wyszedł ze swojego domu
Szybko wybiegłam za nim na dwór, ale go już tam nie było. Nie mogłam stać jak slup soli, kiedy wiedziałam, że coś grozi mojej przyjaciółce. Klaus odesłał mnie do domu, powiedział, że się tym zajmie. Faktycznie miałam zamiar wrócić do domu, ale nie miałam zamiaru dać sobie z tym spokój. Nie będę czekała jak kretynka aż Rose sama się znajdzie.
Gdy przyszłam do siebie do domu, mama powiedziałam że w pokoju czeka Bonnie i Elena. Nie wiem czy akurat teraz chciałam z nimi gadać. Weszłam do pokoju, a Elena trzymała w ręku szkic Klausa.
- Poważnie Care ? Od Klausa ? Czemu tego nie wyrzuciłaś ? - zapytała Elena, byłam zła, jak może tak mówić, jak mogła nie zauważyć, że Klaus nie jest mi aż tak obojętny, nawet Rose to zauważyła
Wzięłam szkic z jej rąk i odłożyłam na półkę między książki.
- Po to przyszłyście ? Żeby dawać mi kazania co powinnam, a czego nie ? - zapytałam z wyrzutem
- Jasne, że nie - powiedziała Bonnie - Co z Rose ? Wiesz coś ?
- Nie, ale Klaus..
- Klaus !? - krzyknęła Elena - Słyszysz siebie ? Klaus jest zły.
- Ale chcę pomóc Eleno ! Po za tym to nienajlepszy czas, żeby się o niego wykłócać
- Masz rację, ja uważam, że Rose nic nie jest, pewnie wyjechała - zasugerowała Elena, nigdy wcześniej nie zauważyłam jaka ona jest bezmyślna, jak mogła tak po prostu sobie wyjechać (?)
- Bez pożegnania ? Nie zrobiłaby tego - powiedziała nieśmiało Bonnie - Po za tym wzięłaby ubrania prawda ?
- Właśnie, mam nadzieję, że jest cała i zdrowa, ewentualnie, że się napiła i leży gdzieś w rowie, potem się ocknie, wróci i dostanie od wszystkich porządny opieprz - wydusiłam jednym tchem
Perspektywa Kola:
Przeszukałem tyle ulic.. byłem na wzgórzu, gdzie ją zabrałem.. a jej nigdzie nie ma.. Jeśli sobie coś zrobiła, nigdy sobie nie wybaczę..
Rose. gdzie jesteś ?
Perspektywa Rose:
Nie wiem ile minęło dni.. może 3, albo 4, może tydzień. To nie miało znaczenia, bo czułam się co raz gorzej. Ci co mnie przetrzymują dają mi minimum krwi, które powinnam dostawać. Okazało się, że w większości to wilkołaki, ale też zwykli ludzie, którzy chcą się pozbyć wampirów. Jeden z nich wynalazł truciznę między innymi z werbeną, które wyniszczają wampiry, a ja jestem ich testerem.
Cały czas rzygam krwią, pluje nią.. Nawet gdy śpię, to co chwile się budzę.. jest na tyle źle, że się do tego przyzwyczajam. Ból żeber minął mi po całym dniu męki, może nie minął ale rozłożył się po całym ciele, przez co jest trochę mniejszy ale na większej powierzchni. Czuje się tak słaba, że nie mogę ustać na nogach, czuje się wymęczona.
Jedyne co mnie podtrzymuje na duchu to dziewczyna, która przychodzi do mnie porozmawiać czasem. Co prawda zwabiła mnie, ale została do tego przymuszona przez starszego brata, który jest ich przywódcą. Daję mi czasem dodatkową krew, gdy nikt nie patrzy. Ma wyrzuty sumienia i ciągle mnie przeprasza co strasznie działa na moje nerwy, bo co mi po jej przeprosinach.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ci ludzie codziennie przychodzą do mnie i robią notatki z mojego stanu zdrowia, które z każdą chwilą się pogarsza. Według nich trucizna za wolno działa i chcą ją "ulepszyć".
Dziwny to stan, gdy czujesz, że upływa z Ciebie życie, a ja zdecydowanie mam go co raz mniej. O czym tak całymi dniami myślę ? Otóż o tym czy jeszcze zobaczę ten głupawy, demoniczno-psychopatyczny ale zadziorny uśmiech Kola i czy jego błyskotliwe oczy spojrzą na mnie tak jak patrzały na wzgórzu. Chciałabym z nim porozmawiać, popatrzeć na niego, albo chociaż wiedzieć co teraz robi..
Miał rację, gdy mówił, że jestem słaba.. Ja nawet nie staram się stąd uciec, po prostu nie mam na to sił. Na nic nie mam, jedyne co mi zostało to trzeźwy umysł, ale nie wiadomo czy tak będzie do końca, czy i to także się zmieni.
Jednak.. myśląc o tym jakby zareagował Kol postanowiłam powalczyć. Nie dam cwaniakowi satysfakcji. Trzeba tylko poczekać na odpowiedni moment.
- Hej - powiedziała nieśmiało dziewczyna, która przyszła mnie odwiedzić
- Podejdziesz ? - zapytałam
Dziewczyna od razu podeszła, być może będę tego żałować ale musiałam spróbować
*- Nie będziesz się teraz ruszać i będziesz siedziała cicho* - zahipnotyzowałam ją
Musiałam to zrobić. Wgryzłam się w jej szyję. Tak dawno nie czułam ciepłej, świeżej krwi. Kilkadziesiąt lat żyłam z krwi zwierzęcej, bądź takiej z worków. Chciałam się powstrzymać, ale nie miałam siły. Gdy poczułam, że ciało jej robi się lekkie, oderwałam się.
- Przepraszam - powiedziałam i dałam jej swojej krwi, żeby się lepiej poczułam
Ja natomiast może nie poczułam się idealnie, ale jako tako wstałam na własne nogi. Usłyszałam jednak huk otwieranych drzwi
- Skręcić jej kark ! - krzyknął któryś, byłam zbyt słaba, żeby jakkolwiek zareagować
*Ciemność*
Perspektywa Caroline:
Siedziałam sama w domu, jest już niedziela. Minęło 6 dni odkąd zaginęła Rose. Elijah mówił, że na coś wpadli ale Klaus zakazał im mówić mi cokolwiek. I chodź dręczę ich, zatruwam im życie.. oni nadal milczą. Kol niby od czasu do wraca do domu, ale zaraz potem znika szukać Rose. Ani razu go nie spotkałam a jestem dość często u Mikaelsonów. Spędzam z nimi więcej czasu niż z moimi przyjaciółmi. Nie jestem już z nimi pokłócona ale nie jest to to samo co kiedyś.. co nie oznacza, że się nie martwią. Stefan bardzo.. obwinia się. Nawet Damon jest zmartwiony, chodź stara się to ukryć.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam imię "Klaus"
- Caroline ? Musisz do nas przyjechać. Jest u nas Rose.. - powiedział.
Ucieszyłam się, po mimo, że nie wiedzieć czemu jego głos nie brzmiał radośnie. Szybko wzięłam klucze od samochodu i ruszyłam do Mikaelsonów. Napisałam jeszcze sms-a do Stefana o nowinie.
CZYTASZ
Toksyczne życie | TVD TO | Kol Mikaelson
FanfictionJako człowiek zgubiła swoje wartości moralne, jako wampir stara się je przywrócić. Na przeszkodzie stoi jej jednak wampirza natura. Wróg może stać się przyjacielem, a przyjaciel osobą, która stoi na przeszkodzie do pełnego szczęścia. Ona musi sama w...