Przy barze siedzieli uśmiechnięci Kol i Klaus.
Nie wiedzieć czemu ucieszyłam się, że ładnie wyglądam. Spojrzałam na Caroline, czułam się wrobiona, chodź wiedziałam, że nie ma nic wspólnego z tym, że Kol przyszedł razem z Klausem.
- To jak podwójna randka - skometnowała
- Wypluj to słowo w góle. To nie randka - zaprzeczyłam stanowczo.
Widziałam jak wszyscy mężczyźni w grillu spojrzeli w naszą stronę gdy pewnym krokiem podeszłyśmy do baru. Widziałam też jak Caroline spojrzała na Klausa. Mogła mówić co chciala ale ja i tak wiedziałam swoje.
- Witam drogie panie - przywitał się zadowolony Klaus
- Jak miło Cię znów widzieć - powiedział Kol całując moją dłoń na powitanie, nie mogę powiedzieć, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia
- Znów ? - zapytał Klaus - Czegoś nie wiem ? - zaśmiał się ale żadne z nas nic nie odpowiedziało.
- Chciałeś coś powiedzieć zdaje mi się - wydusiłam wreszcie
- Ach tak ! Chciałem Cię.. przeprosić - Klaus aż skłonił się lekko co nie bardzo mi do niego pasowało. Wiedziałam jedno. On coś kombinuje, tyle, że nie mogłam wyczaić co.
Z początku było sztywno, wyłączyłam się trochę. Klaus rozmawiał o czymś z Caroline. Widziałam, że jest zafascynowana rozmową z nim, lecz gdy tylko widziała jak się na nią patrzę od razu zobojętniała na Klausa. Śmieszyło mnie to. Kol cały czas się we mnie wpatrywał ale, że między nami siedziała Caroline z Klausem nic się nie odezwał. Nawet nie zorientowałam się, kiedy Kol stanął tuż obok mnie.
- Cóż za przypadek, że przyjaźnisz się z.. - chwilę się zastanawiał - ..znajomymi.. mojego brata
- Cóż za przypadek, że to twój brat
- Przyznaj się.. od początku to wiedziałaś - powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmiechem
- Tak, wiedziałam - uśmiechnęłam się chytrze i wstałam z krzesła. Na początku mną zakręciło ale potem się ustabilizowałam - Ide się przewietrzyć - powiedziałam do Caroline
Dziewczyna już wstawała z krzesła ale dałam jej znać, że ma zostać tu gdzie jest, bo za chwilę i tak wrócę. Wyszłam za budynek i oparłam się o niego, oczywiście od razu za mną wyszedł Kol.
- Masz zawroty głowy - zaśmiał się
- Nie mam - skłamałam
- Masz. Nie wiedziałam, że wampiry mogą się upić.. w ogóle jesteś jakimś nadzwyczajnym wampirem.. trochę wampir, trochę człowiek - znowu zaśmiał się i podszedł niebezpiecznie blisko mnie
Z boku ujrzałam jak jakaś gałąż leżała nie daleko mnie. Szybko chwyciłam ją i chciałam wbić w serce tego złośliwego typa. Wiem, że to by go nie zabiło ale i tak miałabym satysfakcje. Jednak gdy z wampirzą szybkością stanęłam przed nim, chcąc wbić to w jego ciało.. on wyrwał mi gałąź i sam złapał mnie za dłonie. Ściskał bardzo mocno i wykańczająco.
- Nigdy. Tak. Nie. Rób. - wycedził przez zaciśniętę zęby
- Bo co ? - szepnęłam mu w twarz, mając satysfakcje, że chociaż go wkurzyłam
On jak gdyby nigdy nic puścił moje dłonie. Patrzałam na niego zszokowana. Z tego co słyszałam jest bardzo agresywny, nie umię się kontrolować i tak dalej a tu co się właściwie stało..
- I to wszystko ?! - krzyknęłam, ten się odwrócił w moją stronę ale nic nie powiedział - Faceci są beznadziejni - westchnęłam i weszłam do środka
Wzrokiem szukałam Caroline. Zmienili miejsce z Klausem i teraz siedzieli przy loży. Obok mnie ponownie zjawił się Kol.
- Powodzi im się - skomentował patrząc na brata, po czym spojrzał niepewnie na mnie, byłam pijana..
- Caroline idę do domu, ale Ty zostań - spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam
- Pójdę z Tobą - wstała natychmiast
- Nie. Serio.
- Sama nie powinnaś iść .. - powiedziała zauważając moją chwiejącą postawę
- Zostań.. wszystko w porządku - uspokoiłam ją, patrząc znacząco - A po za tym..
- Ja ją odprowadzę - wtrącił się Kol
Wszyscy się na niego spojrzeliśmy. Caroline z podejrzeniem, Klaus z zadowoleniem, a ja z irytacją. Wymusiłam jednak uśmiech i razem wyszliśmy z grilla.
- Okay dzięki, nie musisz mnie odprowadzać - powiedziałam - Sama sobie poradzę
- Wiem - powiedział - Ale zrobię to dla Ciebie, bo wiem jak moje towarzystwo na Ciebie działa
- Słucham ? - aż się zatrzymałam na te słowa - Chyba sobie żartujesz ? - zaśmiałam się
- Zauważyłem przy grze w bilarda. Przyznaj, że Cię kręcę
- Nie, na pewno nie - powiedziałam przekonując samą siebie. A właściwie nie myślałam o tym zanim on sam tego nie wypowiedział na głos, wcześniej nie brałam go w ogóle pod uwagę.
Cały czas stałam, a on się do mnie przybliżał, wpatrywał się w jego oczy jak jakaś głupia nastolatka.
- Dobra stop ! Znamy się dopiero trzeci dzień a już mam Cię dość, serio..
Chciałam z lekka wykręcić jego nadgarstek, tak dla postrachu, jednak Kol okazał się szybszy. Gdy tylko wyciągnęłam dłoń, on z całej siły ją ścisnął i sam założył mi ją za plecy, jednak dalej byłam do niego odwrócona przodem. Milczeliśmy, ale nie była to kłopotliwa cisza, mogliśmy między czasie przestudiować swoje twarze, wpatrywać się w siebie. Mogłam tak stać i stać. To było bardzo toksyczne patrząc na to kim jest i jaki czas się znamy.
- Czas się pożegnać - wydusiłam wreszcie - Dalej pójdę sama, a Ty mi na to pozwolisz
- No tak, przecież i tak się widzimy w sobotę
- Właśnie.. Chwila co ?! - zdziwiłam się, przecież jeszcze się nie umawialiśmy. A co jeśli się domyślił ? Chyba, że to kolejne jego zagranie..
- Masz odciągnąć moją uwagę - zaśmiał się - Jeszcze nie wiem czemu, ale o tym opowiesz mi jak już się spotkamy
- Skąd Ci się wziął taki pomysł ? - zaśmiałam się zestresowana, nie wiedziałam jak się zachować, zgrywanie głupiej to pierwsze co przyszło mi na myśl
- Jako pierwotny wampir mam lepszy słuch niż zwykły wampir - wyjaśnił
- Klaus wie ?
- Nie
- Nie powiesz mu - powiedziałam stanowczo i zdecydowanie
- Rozważę to ale nie obiecuje
- Kol, proszę Cię
- To gdzie mnie zabierasz w sobotę ? Mystic Falls trochę mi się znudziło - uśmiechnął się łobuzersko
Okay.. Kol miał nade mną chwilową władzę ale to nie potrwa długo.. Załatwię go, choćby nie wiem co.
CZYTASZ
Toksyczne życie | TVD TO | Kol Mikaelson
FanficJako człowiek zgubiła swoje wartości moralne, jako wampir stara się je przywrócić. Na przeszkodzie stoi jej jednak wampirza natura. Wróg może stać się przyjacielem, a przyjaciel osobą, która stoi na przeszkodzie do pełnego szczęścia. Ona musi sama w...