Wstałam z bojowym nastrojem, miałam na celu przeprosić Kola. Wszystkie emocje z wczoraj się ulotniły, a ja tylko chciałam po prostu być obok Kola, w dobrym, nienapiętym nastroju. Postanowiłam do niego zadzwonić. Sam wpisał mi się w kontaktach jako "Kol - bohater" Co za ironia losu.
- Halo ? - usłyszałam damski głos
- Rebeka ? - zapytałam
- Ta, bo co ?
- Gdzie Kol ?
- W grillu, ale nie pojawiałabym się tam, jest nadal na Ciebie wkurzony. Nie dziwię się - powiedziała i rozłączyła się
Ona należy do tych skomplikowanych, humorki zmienia jak rękawiczki. Oczywiście nie posłuchałam jej i szybko znalazłam się w Grillu. Gdy weszłam od razu zauważyłam Kola.
- Kol ! - zawołałam, po czym z wielką łaską postanowił się odwrócić w moją stronę - Przepraszam.. ja nie chciałam. To było przez nerwy, stres, zależy mi, to znaczy.. - Kol lekko się uśmiechnął słuchając mojego motania się - Nie jesteś.. no wiesz.. nie chciałam Cię tak nazwać.. musisz mi wybaczyć, przecież.. ja..
- Oh ! zamknij się - powiedział, po czym podszedł do mnie i zaczął mnie całować
Było to spontaniczne, zrobił to gwałtownie, pod wpływem emocji, no i z chęci powstrzymania mnie od gadania. Gdy odwzajemniłam pocałunek, Kol zaczął mnie całować mniej gwałtownie, a bardziej namiętnie.
Po pocałunku patrzeliśmy się w siebie bez zbędnego gadania, uśmiechał się tak uroczo, że nie mogłam oderwać oczu.
- Mi też zależy - wyszeptał
- Oj tak ! Ale jesteś na nią zły - powiedziała Rebekah, która nie wiadomo kiedy pojawiła się obok nas - I po to całą noc i ranek opowiadałeś mi jak to nie będziesz się na nią patrzył, z nią gadał, że będziesz ją ignorował.. Czy tak wygląda ignorowanie ? - zapytała
Spojrzałam na nią niepewnie, potem na Kola. Brunet tylko uśmiechnął się niewinnie wzruszył ramionami.
- Miałeś zamiar mnie ignorować ? - zapytałam podstępnie, udając poważną
- Ależ skąd - zaśmiał się i mnie przytulił - Może troszkę..
- Co teraz zrobimy ? - zapytałam
- Teraz to ja.. - zaczął
- Nie Kol, nie chodzi mi o to.. no wiesz.. moi znajomi planują zabić Twoją rodzinę..
- Nie, żeby miało im się to udać
- Nieistotne
- Posłuchaj mnie Rose uważnie - Kol złapał mnie za policzki i patrzał w moje oczy - Nic mnie nie obchodzą inni, mam Ciebie, jedyne światło w moim zakrwawionym idiotycznym życiu, jesteś moją jedyną nadzieją. Niech inni patrzą, co nas to.. - westchnął - Wiem co możemy zrobić dla rozluźnienia - uśmiechnął się tajemniczo i zamrugał brwiami
Nie miałam zielonego pojęcia jak Kol namówił mnie na Koszykówkę. Podpuścił mnie.. Nie znamy się może długo ale on szybko poznaje się na ludziach i zauważył, że łatwo daje się podpuścić.
- Się zdziwisz jaka jestem dobra - mówiłam do niego całą drogę, jakbym sama chciała się do tego przekonać.
Nie miałam cholernego pojęcia czy jestem w tym dobra. Z człowiekiem z pewnością bym wygrała, przez moje zdolności wampirze, ale Kol też je posiada. Zaproponował grę jeden na jednego. Stwierdziłam, że nie może być aż tak dobry. W końcu już grałam kiedyś w kosza i szło mi nie najgorzej.
CZYTASZ
Toksyczne życie | TVD TO | Kol Mikaelson
FanfictionJako człowiek zgubiła swoje wartości moralne, jako wampir stara się je przywrócić. Na przeszkodzie stoi jej jednak wampirza natura. Wróg może stać się przyjacielem, a przyjaciel osobą, która stoi na przeszkodzie do pełnego szczęścia. Ona musi sama w...