Przyjaciel Mojego Brata 4 || ZAKOŃCZONE

96

Zaśmiał się i tam poszliśmy.

- Nath! Braciszku! Pomóż!

- Co ty zrobiłaś?

- Kupiłam pieska!

- I utknęłaś na dachu. Gratuluję.

Jezu mamo kocham cię!

- Pomóż no!

- Już. Gdzie macie drabinę?

- Leży w ogródku!

Poszedł tam, a ja się zaśmiałam i odwróciłam. Ethan!

- Co twoja matka znowu wymyśliła?

- Kupiła jakiegoś psa, wpadło frisbee na dach i utknęła.

- Ja pierdole... Ona jest przegrywem życiowym.

Zaśmiał się i mnie przytulił.

- Ma cudownego męża.

- A ty chłopaka z zakładu.

- No a jak. Weźmiemy ślub i będziemy szczęśliwym małżeństwem.

- Dokładnie.

- A dzieciaczki będą nam usługiwać. I weźmiemy jakąś babeczkę, żeby nam urodziła, żebym się nie roztyła.

- Spoko. To już ustalone.

- No a jak. To kiedy ślub?

- Jutro?

- Idealnie. Tylko ty mi się jeszcze nie oświadczyłeś.

Zdjął z mojego palca pierścionek i przede mną uklęknął.

- Loren Liesel Patterson. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

- No nie wiem... Najpierw ci dam zasady bycia ze mną w małżeństwie.

- Słucham.

- Nie zmywam, nie sprzątam, codziennie musisz mi dawać jakiś prezent i mnie kochać, jak mnie zdradzisz to cię zabiję, raz dziennie seks, ja ustalam zasady i chcę śniadania do łóżka.

- O to może jednak nie. Nie no, dalej ci się oświadczam.

- O, to skoro się nie wystraszyłeś, to... Z chęcią.

Zaśmiał się zakładając ten pierścionek i mnie pocałował.

- Loren Liesel Patterson i Ethanie White! Nie zezwalam! Nie!

Tata przyszedł.

- Na co? Spojrzałam na niego.

- Na ślub! Nie zgadzam się! Jesteście za młodzi!

- Tato...

Zaśmiałam się.

- Nie! Zdejmuj pierścionek i wypierdalaj.

- Jutro jest ślub.

Puścił mu oczko.

- Nie! Kurwa nie!

- I będziemy mieli dzieci.

Powiedziałam.

- Nie! Kurwa mać! Nie!

- Żartują! Słyszałam! To tak dla żartu!

Mama krzyknęła z dachu. Tata na nią spojrzał i po chwili na nas, ale zrobił duże oczy i znowu szybko spojrzał na dach.

- Wy też ją widzicie?

- Tak.

Powiedzieliśmy równocześnie.