Rozdział 6

26 7 2
                                    


Obeszłyśmy chyba wszystkie sklepy. Nie znoszę chodzić po sklepach i przymierzać pełno ciuchów. A tu, jak na złość moja opiekunka to uwielbia.

Przeżyłam. Gdy przyszłyśmy do domu, poszłam się odświeżyć i pomóc jej w przygotowaniu obiadu.

Było wiele śmiechu i wygłupów.
Po obiedzie, postanowiłyśmy pooglądać jakieś filmy. Podczas oglądania naszła nas ochota na jakąś przekąskę.
Postanowiłyśmy upiec małe kruche ciasteczka. Podczas przygotowywania ciasta rzuciłam w nią mąka.

- Co ty wyprawiasz? - pokazałam jej język i zaczęłam uciekać jak mała dziewczynka

- Ty mała zgago! - zaczęła mnie gonić i też obrzuciła mąką

Śmiałyśmy się do rozpuku.
Czułam silną więź mniedzy nami. Zachowywałyśmy się jak siostry. Zawsze chciałam mieć starsze rodzeństwo, szczególnie, że byłam jedynaczką. W sumie to zyskałam taką super przyjaciółkę.
Kuchnia wyglądała jak by nie wiadomo co przez nią przeszło. Posprzatałyśmy i wróciłyśmy do oglądania filmu.

Późno w nocy poszłam spać. Kładąc się usłyszałam głos Klary.

- Klara! - krzyknęłam i z radości zaszkliły mi się oczy

Podleciała do mnie i się przytuliła. Na nodze miała mikroskopijną kopię mojego wisiorka. Zdziwiło mnie to, ale tu, do tego muszę się przyzwyczaić.

Zasypiając usłyszałam szelest ogromnych skrzydeł. Zignorowałam to. Może tylko mi się zdawało, a naprawdę była to tylko Klara.

~

Rano wstaje. I czuję nie pochamowaną ciekawość i chęć wyjścia na balkon.

Wychodzę i widzę ogromny karton mojej wysokości. Co on tu robi i zkąd on się tu wziął? Nagle spostrzegam białe pióro posłańca.

- "Otwórz" - usłyszałam głos i postąpiłam zgodnie z nim

Gdy to otworzyłam była to wielka klatka z różnymi bajerami dla Klary i mój piękny mundurek. Składał się on z granatowej plisówki, jasno niebieskiej koszuli z granatowym krawatem i białymi podkolanówki z dwoma granatowym paskami na górze. Wsztko to odrazu przymierzyłam i tak zeszłam na śniadanie.

- O jak Ci ładnie! A teraz zjadaj śniadanie i idziemy.

- Jest tylko mały problem. Pamiętasz jak dyrektor mówił o klatce dla Klary? I... Jak dostałam mundurek, to dostałam też klatkę dla niej. Prawdę mówiąc nie wiem jak się z nią zabierzemy bo jest ogromna.

- Mam na to pewien myk - puściła mi oczko i poszłyśmy na baton.

- Czary, mary, trutu, trutuuu...
niech ta klatka się zmniejszy łuuuu... Puf pufff !

Patrzyłam na nią ze szczęką wbitą w podłogę, bo klatka faktycznie się zmniejszyła i gdy na nią spojrzałam ta wybuchnęła śmiechem. Poczekałam około 10 min by się uspokoiła.

- Skończyłaś już? Ładnie się tak ze mnie nabijać?! - zaczęłam ją kilać

- Twój wyraz twarzy... był tego wart-dodała łapiąc oddech w czasie gilgotek.

- Naprawdę myślałaś, że tak się u nas czaruje? To jest jeden z moich darów.
- A teraz już chodź bo się spóźnimy- dodała Emilly

Przed szkołą stała średniego wzrostu dziewczyna.

- Hej! Jestem Lena - przywitałam się, na co ara mi zawtórowała, siedząc na moim ramieniu. Zachichotałam. - a to jest Klara - dodałam

- Cześć! Jestem Amelia, ale znajomi mówią mi Ami.
Czy ona jest Twoja? Wow. Piękna.

Choć, oprowadzę Cię. Najpierw pujdziemy do pokoju abyś mogła się rozpakować.

- Pa, Lena! Ja nie mogę tam wejść.

- Pa - przytuliłam ja, a ona na ucho wyszeptała mi, jak w pokoju powiększyć klatkę. - Będę tęsknić.

- Ja też - dodała Emilly - nie martw się. Nie rozstajemy się na zawsze. Ucz się pilnie, ćwicz swój dar i poznaj siebie.

Pożegnałyśmy się i ruszyłam z moją współlokatorką w stronę naszego pokoju. Musiałyśmy przejść przez całą szkołę, więc oprowadzenie można było już odhaczyć.

Największą sensację budziła Klara. A moja bidulka się bała, bo był ogromny hałas i pełno nieznanych osób.

Wreszcie dotarłyśmy do pokoju. Był duży, przestronny i miał balkon, na który odrazu wyszłam i ku mojemu zdziwieniu miał widok na morze. Coś cudownego, znowu je zobaczyć i poczuć jego zapach.

Miałam ochotę wybiec ze szkoły, ale nie mogę już pierwszego dnia uciekać z lekcji.

Wyspa przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz