Rozdział 23

5 1 0
                                    

Gdy ich puściłam Artur odrazu oddalił się od Alexa i wrogo spojrzał na niego.
- Co jest? - zapytałam go
- Nic. - odburknął mi

Szliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę. Było to strasznie męczące.
Alex zaprowadził nas do przystani gdzie czekała na nas łódka. Dziwne, było to że bez przewoźnika. Kiedy zajęliśmy miejsca sama ruszyłam do przodu.
- "Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do różnych dziwnych rzeczy. Kiedyś mi się uda! " - postanowiłam sobie.

Podczas chwilowego rejsu zanurzyłam rękę w wodzie i dodałam w myślach "Jestem cała i zdrowa, mamo. Udało się uwolnić mojego przyjaciela. Gdyby nie Alex nie dałabym rady. Dziękuję za transport. " Niestety nikt mi nie odpowiedział. Dopłynęliśmy do wielkiego statku, który spuścił nam drabinę, aby się dostać na pokład.

- Mamy się po tym wspiąć?! - rzucił wściekle Artur
- Jak umiesz, możesz polecieć - docioł Alex
- Skończcie oboje! Kto chce niech wchodzi, kto nie ten zostaje! - rzuciłam kamienne spojrzenie na Artura i ruszyłam w kierunku drabiny. Zaczęłam się wspinać.
Wydawała się stabilna, niestety w rzeczywistości było całkiem inaczej. Chwiała się na wszystkie strony. A wiatr wcale nie pomagał.
W końcu udało się. Ku mojej uldze wszyscy dotarli cali i zdrowi.

Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że łódki już nie ma. Rozpłynęła się w wodzie.

- Witajcie! - szybko się odwróciła i zobaczyłam starszego Pana z białą brodą i ogromnymi okularami przeciwsłonecznymi. - Jestem kapitanem tego statku i miło mi powitać kolejnych gości.
- Dzień dobry. Nam też jest miło Pana poznać.
- Zapraszam za mną. Wskaże wam waszą kajutę.

- "Super! Wszyscy razem! -sarkazm- Oni się tam chyba pozabijają!" - mówiłam do siebie

Mieliśmy pokój z łazienką, jedno dwupiętrowe łóżko i jedno zwykłe.

- Rozgoźcie się! Ja będę w mojej kajucie. Jakbyście czegoś potrzebowali to proszę dzwonić na numer podany koło telefonu stacjonarnego.
- Dziękujemy - odpowiedziałam za wszystkich.

Gdy tylko zamknęły się drzwi zorientowałam się, że nie mam rzadnych rzeczy, które zabrałam ze sobą.

- Czego szukasz? - zapytał się Artur

- Niczego. - spojrzał na mnie podejrzliwie więc... - Rozglądałam się za moimi rzeczami, znalazłam je, ale chyba nic z nich nie będzie...

- Przepraszam... - wtrącił się do rozmowy Alex

- Nie wygłupiaj się! - położyłam mu rękę na ramieniu - Nic się nie stało. To tylko rzeczy. Ważne, że żyjemy!

- No tak, ale i tak przepraszam

- Nie umiesz pilnować dwóch rzeczy na raz? - dogryzł mu Artur

- Wiesz, co? Bardziej cenie życie niż rzeczy! Może dlatego przeżyliśmy i w dodatku Cię uratowaliśmy?!

- Starczy! Pokłócicie się jak wrócimy do domu! - nagle ktoś za pukał

- Kto tam? - zapytałam

-Służba!

- Proszę! - odpowiedział Alex

- Przyniosłam parę rzeczy. Zapowiadam też dziś wieczorną kolacje z kapitanem, na którą jesteście zaproszeni! - podała każdemu z nas parę ubrań i wyszła.

- Aha- to było wszystko na co było mnie stać w tamtej chwili

Dostaliśmy różnego rodzaju ubrania. Jedne eleganckie - na dzisiejszą kolacje inne na codzień.

- To ja idę się odświeżyć! - rzuciłam przez ramię wchodząc do łazienki

- Nie nooo chodź. Pozwiedzać statek ze mną - jęczy Artur

- Nigdzie z Tobą nie idę! Sam go sobie zwiedzaj!

Gdy zamknęłam drzwi poszłam pod prysznic.
Woda była przyjemna. Stałam pod prysznicem dłużej niż było to potrzebne.

Wyszłam z łazienki w dżinsach, bluzce na ramiączkach. Zanim zdążyłam się zorientować ktoś wszedł do kajuty i zakrył mi oczy.

- Aaaaa...! - pisknęłam

- Ciiii... Spokojnie to tylko ja... - usłyszałam znajomy głos

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kto to? Jak myślicie?

Gwiazdkujcie 🌟 i komentujcie!

Pozdrawiam 😘😘😘
White_Angelgirl

Wyspa przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz