Rozdział 28

25 2 0
                                    

Jestem tu już tydzień. I chyba coś ze mną jest nie tak...

Nie potrafię z nikim porozmawiać. Nie mam na to siły i chęci. Na lekcjach tak samo - nie odzywam się. Od czasu do czasu widuje Artura lub Alexa, ale żaden z nich nie okazuje potrzeby rozmowy i czegoś więcej niż dwu sekundowego kontaktu wzrokowego.

Ami mnie wspiera i stara się nakłonić żebym jednak znowu zaczęła coś mówić.
Narazie...
jej nie wychodzi.

Dla jednej części szkoły jestem bohaterką, a dla drugiej głupią dziewuchą, która ześle zemstę bogów, przyniesie nieszczęścia i cierpienie ble ble bleee...- normalnie prawie jak opis śmierci, brakuje tylko peleryny, sierpa i bardziej widocznych kości. Możliwe, że nie wspomniałam, ale straciłam apetyt i prawie wogóle nic nie jem. - zaśmiałam się w myślach na to porównanie.

***
Na lekcji historii sztuki i piękna skupiłam się na pięknym widoku...

- Mam ochotę spróbować czegoś ekstremalnego. - Widziałam jak ludzie skaczą z klifu. - Nie może to być takie nie bezpieczne, skoro nauczyciele nie mają nic przeciwko. Pójdę ram po lekcjach.-postanowiłam

     ***

Jak mówiłam udałam się na klif. Była tam już grupka osób.

- Nowa, co tu robisz? - odpowiedział chłopak lustrując mnie; ma około metr osiemdziesiąt, krótkie, szatynowe włosy i zielone oczy, dobrze zbudowany. Skąd to wiem? Bo miał na sobie tylko krutkie szorty.

Zaciskam pięści i szczękę. Chłopak ponawia pytanie. Po chwili...

- Też chcę skoczyć! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby i zdziwiłam się bo w końcu od około tygodnia nic nie powiedziałam, a teraz...
Nie ważne.

- Ty? - zlustrował mnie kolejny raz

- A widzisz kogoś jeszcze, za mną?!- lekko się zirytowałam

- Nie rozśmieszaj mnie nowa! - odrzuciła tleniona blondynka z grupki i kilową tapetą.

- Przymknij się piękna. - odpowiadam na co ona się uśmiecha, ale ja jeszcze coś odpowiadam - Zdradź mi sekret twojego wyglądu. Tapetę nakładasz szpachelką czy łopatką, bo masz jej tak dużo, że za chwilę chyba zacznie odpadać, jak tynk z domów. - uśmiechnęłam się dumnie, bo dziewczyna, aż kipiała złością

- Dobra, dobra, nie spinaj się złotko. - mówił to do blondi a później zwraca się do mnie. Na co przewracam oczami - Jest tylko jedna rada. Jak skaczesz staraj się kierować jak najdalej od klifu i jak będziesz już w wodzie odrazu wypływaj, i kieruj się w prawo. Jak pomyślisz kierunki to nie wiem kto Cię uratuje, bo tam są mega silne prądy morskie.

- OK, dzięki. - zdjęłam ciuchy i w stroju jedno częściowym zbliżyłam się do krawędzi. Z dołu nie wyglądało, że to jest tak wysoko.

- Obleciał Cię strach? - pyta tapeciara. Na co się uśmiecham i odpowiadam.

- Nie! - i... skaczę!
Lecę!
To jest super!
Adrenalina buzuje na maksa!

Nagle wpadam do wody. Brrr... Lodowata. Czuję jak mięśnie mi sztywnieją i nie umiem się ruszyć. Mimo to udaje mi się wypłynąć na powierzchnię. - Gdzie ja miałam płynąć? Prawo czy lewo? Chyba lewo... Nie! Prawo! Aghhhh...
Czas ucieka tik tak, tik tak... - decyduje się na prawo i wmiare spokojnie przypływam na plażę.
- Jeeej udało się!-  krzyczałam. Teraz czas wrócić po rzeczy. - Choć może skoczę jeszcze raz? - rozmyślam idąc w kierunku klifu.

Decyduję się na kolejny skok.

- No nie źle Ci poszło mała. Skakałaś wcześniej? - zapytał zielonooki ten co wcześniej

- Szczerze... To nigdy, ale od teraz chyba zacznę... - uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam iść w kierunku "przepaści". Kiedy miałam skakać ktoś złapał mnie za rękę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Powracam po długiej przerwie.
Mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział.

Pozdrawiam ❤️
White_Angelgirl

Wyspa przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz