> Wyprawa w nieznane<

84 7 0
                                    

                         ~wstęp~
Jestem Lena, niebieskoka nastolatka o kręconych bląd włosach i naturalnej sylwetce.
A Charakter? Ciekawa świata, pomocna, przyjacielska, kochająca zwierzęta. Od urodzenia noszę naszyjnik z niebieskim kamieniem
"na szczęście".
Moi rodzice są kupcami i  handlarzami.

Matka- krótko ścięta brunetka z niebieskimi oczami, uwielbiająca przygody oraz droczenie się z córką. Poza tym miła, kochająca i sympatyczna, a także uparta kobieta.

Ojciec - czarnowłosy, brązowooki uparciuch, posiadający dużą wiedzę i uwielbiajacy przebywanie na morzu i oceanie. Kocha swój zawód i rodzinę.

Większość czasu spedzam z nimi na żaglowcu i tak zwiedzamy cały świat.

W pierwszą podróż wyruszyłam mając 10 lat. (Wcześniej mieszkałam w wiosce z kuzynostwem, podczas nieobecności rodziców.)
Podczas podróżowania poznałam mnóstwo różnych kultur jaki i wspaniały świat fauny i flory.

Moim marzeniem było mieć piękną arę błękitną. Na szesnaste urodziny dostałam włansie taki prezent. Ara była młoda, ale umiała już latać. Nazwałam ją Klara.

                    >Rozdział 1<

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                    >Rozdział 1<

Jestem bardzo podekscytowana, bo mamy płynąć na nieznaną jeszcze nam wyspę.

-I jak stresujesz się? - drwiąc ze mnie dopytywała się mama

-Nie, ale jestem taka pełna energii że za chwilę eksploduje- odpowiedziałam

-Lepiej nie bo cały pokład nam zabrudzisz- dalej się ze mną droczyła

Postanowiłam wejść na bocianie gniazdo. Tam mogłam pobyć sama ze swoimi myślami, no i z Klarą, która nie dostępowała mnie na krok. Wpatrywałam się w horyzont gdy nagle mój naszyjnik zaczął świecić. Świecić? Tak. Miałam złe przeczucie.

Po pierwsze czemu on świeci?! - zadałam to pytanie na głos sama do siebie. Wtedy usłyszałam głos w głowie. "On zawsze będzie Cię chronił, tak jak ja, mimo, że tego nie widzisz". Świat mi zawirował.
Gdy się obudziłam dalej byłam w bocianim gnieździe, ale lądu już nie było widać. Klara skakała po mnie i darła się w niebo głosy. A mnie głowa bolała jak bym nią o skałę uderzyła.
Usłyszałam wtedy głos mamy czy wsztko jest ok? Odpowiedziałam, że tak. A co miałam powiedzieć?

Zeszłam na pokład. Wtem zerwał się tak silny wiatr, że miotało nami na prawo i na lewo. Bałam się. Cały czas jak mantrę w głowie dudniły mi słowa słyszane w gnieździe. Ten męski dobitny głos, oschły, stanowczy, ale zarazem znany...

Sztorm wzbierał na sile. Nagle ukazała nam się na horyzoncie wyspa. Ta do której zmierzaliśmy.
Niestety aby do niej dopłynąć trzeba było przedrzeć się przez labirynt skał. Przy dobrej pogodzie byłoby to wręcz banalne, ale przy 6 metrowy bo falach był z tym problem. Mój kamień świecił coraz jaśniej aż zgasł i wtedy...

Wyspa przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz