Rozdział 18

30 3 1
                                    

>Byliśmy więc w trzeciej komnacie<

- Co tu na nas czeka?

- Ziąb i straszny mróz, ale też gorsze rzeczy... Na szczęście moim darem jest ogień. Poradzimy sobie. - puścił do mnie perskie oko i dodał - Trzymaj się blisko mnie.

- Dobrze - gdy to powiedziałam ujrzałam parę wodną i przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Coraz bardziej odczuwałam zimno. Zapomniałabym dodać, że wszędzie było szaro, jak w mgle i ledwo było coś widać.
Dalej prowadził nas płomyczek-przewodnik.

Alex obioł mnie ramieniem i na rzucił lekko płaszcz. Nie zauważyłam kiedy zamienił go z kurtki, ale okay...

Szliśmy w ciszy chłód był coraz bardziej dokuczliwy. Na moich włosach pojawił się szron u Alexa  także. Dziwne, że jemu też robiło się zimno skoro jego mocą jest ogień. A może mróz go osłabia? To byłoby logiczne.

Zatrzymaliśmy się przed dużym, ale wąskim moście z lodu.

- Teraz będziemy szli po nim. Proszę uważaj na to na czym stajesz i nie patrz w dół. - kiwnęłam głową ma znak że rozumiem.

Wszystko się kołysało.
Niespodziewanie noga mi zjechała i się przewróciłam. Tylko jedną ręką trzymałam się wisząc nad przepaścią. Alex był daleko. Nie mógł podbiec i mi pomóc. Gdyby spróbował most by sie zawalił, albo on by też się poślizgnął i spadł, a tego nie chciałam. Czyżby zaczęło mi na nim zależeć?
Widziałam jego twarz. Pełną zmartwienia i przerażenia.

Musiałam się podnieść! Najpierw chwycić się drugą ręką. Podciagnąć i ustać. Trzy cele nie tak źle.

Ładniej wyglądało to w mojej głowie niż w rzeczywistości...

W końcu się wdrapałam. Gdy tylko zeszłam z tego cholernego mostu usiadłam i czekałam na Alexa.

- Wszystko w porządku?
- Tak już tak
- Ale mnie nastraszyłaś

Dalej szliśmy w ciszy, którą przerwałam.

- Jak przejść do kolejnej komnaty?
- Trzeba znaleźć kryształowe serce...
- A gdzie my je znajdziemy?
- Samo przyjdzie... W pewnym sensie
- To znaczy?
- Trzeba będzie pokonać postać z lodu i wyrwać jej serce
- Nie ma innego sposobu?
- Tak. Jeśli ładnie poprosisz, a ono Ci odda i się zabije, to masz inny sposób.
- Bardzo śmieszne
- Właśnie nie
- Kto będzie walczyć.
- Ja
- Czemu ty?
- Bo byłem szkolny do walki przez wiele lat.
- Świetnie, a ile będzie tych postaci?
- Nie wiem.

Weszliśmy na piękną polane pokrytą różnego rodzaju kwiatami, drzewami i krzewami z lodu.

Wiedziałam, że to złudzenie i za chwilę ktoś nas zaatakuje.
Nie musiałam długo czekać, aż zobaczyliśmy parę postaci spacerująch po mniedzy roślinniścią. Zdawało się, że nie widzą nas.

Alex złapał mnie za nadgarstek, odciągnął do tyłu i stanął przede mną.

- Spodziewałem się Ciebie. Wiedziałem, że wrócisz. Zastanawiam się tylko co Cię tu zagnało.- zaczęłam rozglądać się do okoła aby zobaczyć postać, która zwracała się do Alexa.
- Witaj Loyd. Też niezmiernie cieszę, się że Cię widzę. - mówił to tonem jakby witał starego przyjaciela. Jego mocno zaciśnięte pięści wyrażały całkiem coś innego.

Chłopak z którym rozmawiał miał białą karnację, białe, prawie przeźroczyste włosy. Wyglądały jakby wykuto je w lodzie.

- Już rozumiem. Przyprowadziłeś dla mnie dziewczynę? Czy jest Twoja i chciałeś się może nią pochwalić? Co? - miałam pewność, że mnie zauważył i to przed tym chciał mnie ochronić mój przyjaciel.

- Przedstawiam Ci Lene. Leno to Loyd. Jeden z moich braci... - uśmiechnęłam się sztucznie

- No nie źle. - zlustrował mnie od dołu do gory - Ładną sobie wybrałeś.

Już miałam odpowiedzieć, że nie jestem dziewczyną jego brata, jak myśli, ale Alex ścisnął mnie za rękę w znaku, że nic mam nie mówić. Więc tylko się uśmiechnęłam.

Wyspa przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz