Rozdział 21

13 3 0
                                    


- A teraz łaskawie zaprowadź nas do bramy.
- Do której komnaty się udajecie?
- Odpowiedniej - wyszczerzyłam się
- Tejemnicza dziewucha - zaśmiał się - Za mną! - Ten gościu mnie przeraża.

Doszliśmy do ogromnego tunelu, ktorego końca nie było widać.
- Dzięki, a teraz znikaj!
- Narka! Do zobaczenia! Pamiętaj, że i tak was będę obserwował. Więc bez rzadnych numerów. - pogroził palcem śmiejąc się

Przeszliśmy przez drzwi. Doszliśmy do ciemnego pomieszczenia gdzie paliła się ogromna świeca. Jej dym tworzył postać, której oczy zaświeciły się na nasz widok czerwonymi ognikami.

- Witajcie! Z czym przychodzicie do mnie? - przemówił obłok
- Chcemy dostać się w pewne miejsce.
- Podróż jest kosztowna... - Zbliżcie się. Niech wam się przyjrzę. - zlustrowała nas - Przepowiedzieć wam wasze losy?
- Nie, dziękujemy. Chcemy udać się do szóstej komnaty.
- Więc co mi proponujecie w zamian za transport?
- Serce młodej dziewczyny z lodu i jej naszyjnik z szafirem. - Alex podał mu dary
- Drogocenne podarunki. Godne przewozu.
Usiądzie w łodzi, a dopłyniecie do waszego celu.

Zrobiliśmy według jego słowa. Zaczęliśmy "odpływać". Cieszyłam się, że opuszczamy tą postać. Jej wygląd nie był tak straszny jak głos, który przeszywał ciało, aż do kości. Jak tylko przemawiał przechodziły mnie dreszcze.

Podróż przebyliśmy w milczeniu.

- Przed nami szósta komnata.
- Jej wrota wyglądają jak od zamku.
- W środku też tak wygląda, ale nie daj się zwieść. Na "rynku" go znajdziemy w centrum komnaty.

Wrota się otworzyły i wpuściły nas do środka. Cuchło tu rozkładającymi się ciałami. Gdzie nie gdzie przewijały się cienie postaci. Po lewej stronie było widać światło przechodzące przez okna.

- Co to za blask?
- Ogień piekielny. Trafiają tam złe, zabłąkane dusze. W tamtą stronę musimy się udać, ale odbijemy w pierwszy zakręt po prawej. Idź jak najdalej od okien.

Weszliśmy w korytarz, było tam strasznie ciemno.
Szliśmy przed siebie z płomykiem przewodnikiem.

Gdy doszliśmy zobaczyłam małą metalową klatkę.
Częściowo zawieszoną nad przepaścią. Myślałam, że serce mi wyskoczy gdy to zobaczyłam. Uspokoiło się wtedy zobaczyłam żywą postać siedzącą. Już miałam biec do niego, ale Alex złapał mnie za ramię.

- To pułapka.
- Przecież widzę gdzie jest! - szarpałam się
- Nie tylko gdzie on jest, ale jeśli się zbliżysz tak po prostu sama podzielisz jego los.
- To jak go mamy uratować?
- Daj mi chwilę pomyśleć.
Rzadko tu bywałem. Czasem ojciec zabierał mnie tu. Wtedy nie musiałem się niczego obawiać.
Jak szliśmy... Już wiem! Pamiętam!
- "jak tak myśli to jest strasznie uroczy - serio tak myślę? Co jest ze mną?"
- A więc - zbliżył się do mnie - musisz iść idealnie po moich krokach
- Dobra - zgodziłam się chyba zbyt pochopnie. Nie miałam pojecia co za chwilę się wydarzy. Rozniecił kulę ognia i wszedł w nią. Wystawała z niej tylko jego ręka zachęcająca i ponaglasjąca mnie do wejścia. Zgodziłam się więc musiałam podnieś tego konsekwencje. Zresztą jeśli to jedyny sposób aby uratować przyjaciela... Przeszliśmy zbyt wiele bym mogła teraz się zawachać.

Ostrożnie zbliżyłam się do kuli. Chwyciłam jego rękę. Była gorąca, ale nie popatrzyła mnie. Gdy tylko poczuł, że go trzymam w kuli zrobił się otwór mojej wysokości i szerokości. Wyglądało to tak jakbym była ostatnim kawałkiem układanki.
W środku było gorąco i duszno.

- Trzymaj się mnie za ramiona i idź krok w krok za mną.

Tak też zrobiłam. Dotarliśmy do Artura.

- "Jak go teraz uwolnić?" - pytałam samą siebie

Wyspa przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz