Rozdział 28

21.8K 761 40
                                    

Shade

Dzisiaj niedziela, dzień meczu. Od rana jestem w dobrym humorze, uwielbiam tą adrenalinę podczas meczu, gdy cała uczelnia ci kibicuje. Musimy zrobić wszystko, aby skopać tyłki drużynie z Fortham. Trener Mottis powiedział, że jak przegramy to nie chciałby być w naszych skórach.
Mój humor staje się jeszcze lepszy, gdy pomyślę, że Joss zgodziła się w końcu że mną spotkać. Teraz siedzę w kuchni i czekam, aż Reed przygotuję nam śniadanie. Postanowił zrobić gofry.
Przypomniało mi się że miałem dzisiaj odezwać się do Josslin.

JA:Cześć Josslin, moglibyśmy się spotkać po meczu przy wejściu do hali sportowej. Tylko będę potrzebował kilku minut, aby się przebrać.

Reed w tym czasie podał mi trzy gofry z bitą śmietaną.
-Dzięki bracie-
-Nie ma za co, niedługo się odwdzięczysz-
Mój telefon zasygnalizował przybycie nowej wiadomości

JOSSLIN:Ok, będę czekać. Do zobaczenia :)

Po śniadaniu chwilę pogadaliśmy.
Reed wspomniał coś, że umówił się z tą brunetką z Fly, która wpadła mu w oko. Okazało się że ma na imię Amber.
Trener kazał przyjść nam dwie godziny przed meczem więc zaczęliśmy się szykować.
Wyciągnąłem spod łóżka moją torbę i włożyłem do niej strój sportowy. Granatowe spodenki i koszulka w tym samym kolorze z żółtym numerem pięć i moim nazwiskiem na plecach.
Gdy byłem już gotowy do wyjścia zawołałem Reeda i zjechalismy windą na podziemny parking. Dzisiaj wybrałem Lamborghini aventador, było całe srebrne, a w środku miało beżowe skórzane siedzenia. Uwielbiam ten samochód, jest taki szybki.
W drodze na mecz zastanawiałem się przez chwilę czy na trybunach będą, moi rodzice, ale stwierdziłem, że pewnie nie mają czasu. Oni zawsze mają coś ważniejszego do zrobienia. Wszystko jest ważniejsze niż ich syn.
Żadna nowość.
**

Josslin

Dzisiaj od rana chodziłam cała zestresowana. Podczas przygotowywania śniadania stłukłam trzy talerze. To wszystko  przez Shade'a, nigdy wcześniej nie umawiałam się z żadnym chłopakiem. Nawet tak na prawdę nie wiem co on ode mnie chce. Przecież bardzo dobrze wiem że z jego wyglądem modela, mógłby mieć każda.
Zobaczyłam że jest już dwunasta, postanowiłam zacząć się przygotowywać. Wybrałam zielony t-shirt i czarne spodnie do tego czarne adidasy. Wyglądałam tak sobie, ale nie lubię się stroić.
Zostało mi trochę czasu więc postanowiłam zrobić pranie i poczytać jeszcze książkę którą zaczęłam jakiś czas temu, tytuł to 'Kwiaty na poddaszu', była świetna, każdy powinien ją przeczytać. To straszne co te dzieci musiały tam przejść.
Ktoś nagle zapał do moich drzwi, od razu poszłam otworzyć, za drzwiami stał Drew. Miał na sobie granatową bluzę z nazwą naszego uniwersytetu i szare spodnie które podkreślały tylko jego umieśnikne nogi.
-Hej Joss, widzę że jesteś gotowa, więc ruszajmy, mam nadzieję że nasi skopią tyłki Fortham-
-Zabiorę tylko torebkę i możemy iść-
Zamknęłam drzwi na klucz i wyszliśmy na zewnątrz.
***
Szliśmy z Drew w stronę trybun, po chwili zobaczyłam Em, obok niej siedział Matt
-Tam siedzi Emily, chodźmy do niej się przywitać-powiedziałam do Drew
Gdy byliśmy już obok Emily nas sobie przedstawiła
-Matt to jest Josslin i Drew-
Matt wstał podał nam rękę.
-Miło w końcu poznać, Em dużo mi o was opowiadała-
Zajęliśmy swoje miejsca, na boisko wyszli już chłopaki z obu drużyn.
Nasza uczelnia miała granatowe stroje a Fortham biało-czerwone.
Po chwili sędzia oznajmił początek meczu.
Nie mam żadnego pojęcia o koszykówce, nigdy się tym nie interesowałam.
Co chwilę ktoś z trybun wykrzykiwał jakieś wyzwiska w stronę drużyny Fortham.Jak na razie to wiem tylko tyle, że nasi prowadzą kilkoma punktami. Najwiecej trafień ma Shade, zaraz po nim jest Reed.
Dziewczyny każde ich trafienie nagradzały głośnym pieskiem i brawami.
W sumie mogłabym polubić ten sport.
Po jakimś czasie zobaczyłam na tabeli wyników, że jest remis i zostało niewiele czasu do końca meczu.
Trochę się w to wyciągnęłam i zaczynam się martwić, że przegrają. Z moich rozmyślań wyrwał mnie hałas.
Nagle wszyscy na trybunach wstali i zaczeli bić brawo.
-Co się stało? Coś mnie ominęło? -zapytałam Drew.
-Tak, nie widziałaś tego? Jak mogłaś tego nie widzieć? Shade Redwalion zdobył decydujący punkt i dzięki niemu wygraliśmy-wykrzykiwał podekscytowany brunet.
Mecz dobiegł końca i wszyscy zaczęli wychodzić z sali. Ja muszę zostać bo jestem umówiona.
-Hej Em, Drew ja zostaje bo jestem z kimś umówiona-
-Umówiłaś się z Shade'm? Tak się cieszę-krzyczała Em.
Drew nie wyglądał na zadowolonego.
-Na pewno tego chcesz? -dopytywał
-Tak- odparłam
-Jakby co to masz mój numer, napisz jak będziesz już w domu-
-Oczywiście tak zrobię, miłego dnia-
Pożegnaliśmy się i przyjsciele rozeszli się  do swoich samochodów.
Mój telefon zasygnalizował nową wiadomość

SHADE:Będę za 10 minut :)

JA:Czekam:)

Co mnie pokusiło żeby się z nim spotkać-zastanawiałam się.
Po kilku minutach zobaczyłam, że w moją stronę idzie zadowolony z siebie Shade,chyba brał prysznic bo ma mokre włosy. Chciałabym włożyć w nie rękę i zobaczyć czy na prawdę są takie miękkie.
Wygląda cudownie.
O czym ja myślę..

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz