Rozdział 40

18.9K 696 35
                                    

Josslin

Całą noc się męczyłam, najpierw nie mogłam zasnąć, myślałam czy powinnam się spotkać z ojcem. A jak już zasnęłam to ciągle miałam jakieś koszmary. Przez to wszystko jestem nie wyspana. Słyszałam, że babcia ksząta się już po kuchni. Postanowiłam wstać, żeby spędzić z nią jak najwięcej czasu bo dzisiaj wraca do siebie. Wcześniej chciałam wziąć prysznic, a później muszę koniecznie napić się kawy.
**
Prysznic trochę mnie rozbudził. Poszłam w stronę kuchni
-Hej babciu, jak się spało? -
-Bardzo dobrze, usunęłam od razu jak się położyłam, ale za to ty nie wyglądasz najlepiej, jesteś strasznie blada, pewnie cała noc myślałaś nad tą sprawą-
-Tak, ale jeszcze nic nie postanowiłam-
Podeszłam dzbanka żeby nalać sobie kawy, babcia musiała ją niedawno zrobić bo była jeszcze ciepła.
-Usiadz do stołu Joss, przygotuję ci coś do zjedzenia, nasz ochotę na coś konkretnego? -
-Nie, zdam się na ciebie-
Po kilku minutach na stole stały już kanapki z pastą jajeczną, babcia musiała sama ją zrobić, jest pyszna.
-Dziękuję babciu, a ty nie jesz? -
-Zjadłam wcześniej-
Po śniadaniu pozwałam naczynia.
-Babciu na pewno musisz dzisiaj wracać? -
-Niestety tak Joss, mam kilka spraw do załatwienia, ale będziesz mogła do mnie dzwonić w każdej chwili-
-Dobrze babciu, ciągle o tym myślę, nie wiem co powinnam zrobić-
-Jestem pewna, że podejmiesz dobrą decyzję, jakbyś się jednak zdecydowała na spotkanie Stanley'em to mogę być tam z tobą, aktualnie znajduje się w Denver Medical Center-
Ciągle chciało mi się płakać, mam tego dość, byłam przekonana, że już nigdy go nie zobaczę.
-A jak idzie Ci w pracy? -
-Coraz lepiej, na początku trochę się bałam, ale później mi przeszło. Pracownicy są bardzo mili, klienci zazwyczaj też, ostatnio byłam nawet z nimi w klubie-
-Ciesze się, mam coś dla ciebie Joss-
Wręczyła mi biała kopertę.
-Ale otwórz dopiero jak mnie nie będzie-
Byłam bardzo ciekawa co tam jest, ale postanowiłam zrobić tak jak mówiła.
-Ale co tam jest babciu? -
-Niedługo się przekonasz-

**

Byłam już z babcią na dworcu, za kilka minut powinien być tu pociąg, który zabierze ją sporowrotem do Albany. Wcześniej byłyśmy na krótkim spacerze, jest taka ładna pogoda, że grzech nie skorzystać, później poszliśmy coś zjeść.
-Do zobaczenia babciu, daj znać jak będziesz na miejscu-
-Oczywiście kochanie, z dworca odbierze mnie moja sąsiadka Anna-
Po chwili już jej nie było. A ja musiałam złapać jakiś autobus do domu. Na szczęście nie musiałam długo czekać, po kilku minutach byłam już w autobusie. Mój telefon zasygnalizował nową wiadomość

SHADE:Hej skarbie, masz ochotę na spotkanie wieczorem?

Brakwało mi go, ale chcę dzisiaj być sama.

JA:Nie dam rady dzisiaj.

SHADE:Wszystko w porządku?

Przecież nie powiem mu co się stało..

JA:Tak.

Byłam już w domu, nie mam na nic ochoty, najchętniej przesłała bym ten dzień.
Przypomniało mi się o kopercie od babci, poszłam ją otworzyć.
Gdy to zrobiłam byłam w szoku, był tam czek na kilka tysiecy, po chwili z koperty wyleciała jakąś mała karteczki, podniosłam ją i zobaczyłam co było na niej napisane pismem babci

Prezent na Twój samochód.

Od razu się popłakałam, tak dużo dla mnie robi. Jak ja się jej odopłacę.
Wzięłam telefon i napisałam do niej.

JA:Dziękuję babciu.

Byłam zmęczona postanowiłam, że pójdę się na kilka minut położyć.
*


Obudziły mnie jakieś krzyki dochodzące z dołu, bałam się, przykryłam się cała kołdrą, jednak one nie ustały. Zeszłam na dół i zobaczyłam coś strasznego. Mamusia leżała zaplakana na kanapie, a na niej siedział tata, był pijany.
-Ty suko, jak mogłaś odezwać się tak do moich znajomych-
Uderzył ja z pięści w twarz.Nie mogłam się ruszyć.
-Przepraszam Stanley, już nie będę-mówiła mama ciągle płacząc, cała się trzęsa.
-Zasługujesz na lekcje która nauczy cię szacunku-
Zszedł z niej i uderzył ja w brzuch, zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Mama ciągle krzyczała.
-I czego ryczysz, zasługujesz na wszystko co cię spotyka-zadał jej kolejny cios.
*
Obudziłam się cała spocona, chciałabym, żeby to był tylko sen, ale to co w nim było wydarzyło się na prawdę.Spojrzałam na zegarek, była 21, spałam ponad dwie godziny. Nie nawidzę ojca, zniszczył mi życie, ciągle płakałam, nie mogłam złapać oddechu. Chciałabym żeby była tu że mną jedna osoba, wyciągnęłam telefon i napisałam do niego

JA:Przyjedź do mnie, proszę Potrzebuje cię.

Nienawidzę mieć tych snów, może znów muszę zacząć chodzić na terapię.

**

Shade

Byłem z kumplami w klubie z kumplami, piłem drinka, co chwilę przystawiały się do mnie jakieś panienki. Wszystkie je odprawiłem, chciałbym żeby była tu Josslin.
-Wiec Redwalion kiedy wyjeżdżamy do twojego domku-zaputał Josh.
-W czwartek po południu-
Wyciągnąłem telefon, zobaczyłem że mam nielrzeczhtana wiadomość

JOSSLIN:Przyjedź do mnie, proszę. Potrzebuję cię.

Po chwili zobaczyłem, że przyszła dwie godziny temu.
Cholra..dlaczego jej nie słyszałam.
Byłem przerażony, miałem złe przeczucia.
-Muszę już iść-wyszedłem z naszej loży.
-Dlaczego, wszystko w porządku? -zaczęli dopytywać.
Nie odpowiedziałem, nie miałem na to czasu. Będę musiał złapać taksówkę bo piłem i nie mogę prowadzić.
Na szczęście taksówka stała przy klubie, od razu do niej wsiadłem i podałem adres Joss.
**

Byłem już pod jej blokiem, po drodze kilka razu wydałem się na kierowcę, żeby się pospieszył.
Stałem już przed jej drzwiami i pukalem.
Żeby tylko nic się nie stało.
Na szczęście po chwili otworzyła.
Spojrzałem na nią i moje serce zabolało.

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz