Rozdział 35

20.7K 804 27
                                    


Kilka dni później


Josslin

Byłam wlaśnie w pracy, gdy zadzwonił mój telefon, to babcia Helen, ciekawe o co chodzi, nigdy nie dzwoniła do mnie, gdy pracowałam. Krzyknęłam Holly, że na chwilę wychodzę na zaplecze i odebrałam.
-Cześć babciu, czy coś się stało, że dzwonisz? -przez chwilę nic nie mówiła.
-Nie Joss, wszystko w porządku. Pomyślałam poprostu, że mogłabym odwiedzić cię w następnym tygodniu, nie będziesz miała nic przeciwko? -
-Oczywiście, że nie, bardzo się cieszę że w końcu się na to zdecydowałaś-
Na prawdę się cieszyłam, jednak miałam wrażenie, że za tymi odwiedzinach coś się kryje, ale może to tylko mój wymysł.
-W takim razie napisze ci w wiadomości kiedy dokładnie przyjadę, muszę sprawdzić jeszcze jak jeżdżą pociagi-
-Dobrze, a teraz muszę kończyć bo jestem w pracy-
Wróciłam do obsługiwana klientów.
Jeszcze trochę i wrócę do domu. Dzisiaj z Fly ma odebrać mnie Shade, może gdzieś pójdziemy. Nie widzieliśmy się od kilku dni, choć często wymienilismy się wiadomościami przez ten czas. Muszę przyznać, że zaczyna mi go brakować, choć próbuje to zignorować.
-Josslin może wybrałabyś się w piątek nami do klubu? Będzie tam też Johnny, Jett i Holly. Jak chcesz to zaproś też swoich przyjaciół-powiedziała Amber.
Od razu pomyślałam o Emily i Drew, może zapytam też Shade, ale on pewnie będzie miał już jakieś plany.
-Porozmawiam z nimi i niedługo dam ci odpowiedź-
Od razu wyciągnęłam telefon i napisałam do Em i Drew

JA:Co powiesz na wyjście do klubu w piątek?

EM:Ja zawsze jestem chętna na zabawę droga przyjaciółko.

Później napisałam do Drew

JA:Co powiesz na wypad do klubu piątek? Będzie kilka osób z mojej pracy i Em.

Przypomniał mi się te dziwne spojrzenia jakimi Drew wymieniał się z Johnny, postaram się niedługo poruszyć ten temat.

DREW:Będę tam!!!!!! :)

-Amber wchodzimy w to- krzyknęłam do brunetki.

**

Mój czas w pracy dobiegł już końca, wiec poszłam się przebrać. Shade pisał wcześniej do mnie, że już czeka na parkingu.
Gdy byłam gotowa pożegnałam się z Amber i Holly i udałam się w stronę parkingu. Od razu go zobaczyłam, siedział na masce swojego samochodu,nie wiem jaka była jego marka, ale wyglądał na bardzo drogi. Shade wyglądał bosko, na sobie miał szare spodnie i biały t-shirt, który uwydatniał jego wielkie mięśnie.

**

Shade

Czekałem na Joss na parkingu. Nie widziałem jej od kilku dni i trochę za nią tęsknięm.
Nigdy wcześniej nie tęsknięm za żadną kobietą.
Po chwili szła już moją stronę, wyglądała cudownie.
Podeszła i przytuliła się do mnie, bardzo mnie tym zaskoczyła bo ja zawsze pierwszy to robiłem, ale nie żebym narzekał. Po chwili też ją objąłem i przyciągnąłem bliżej siebie.
W końcu była tu, gdzie jej miejsce.
-Masz ochotę coś zjeść?-
-Tak, prawie cały dzień nic nie jadłam-
-To w drogę-
Złapałem ja za rękę i poszliśmy do samochodu
Zawiozłem nas do kawiarni Black, bardzo lubię to miejsce, kiedyś często wpadłem tu z chłopakami.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy stoliki.
-Na co masz ochotę?-
-Jeszcze nie wiem, a ty?-
-Ja wezmę sobie gofry z bitą śmietaną i owocami-
-To zdam się na ciebie i wezmę to samo, jak Ci minął dzień w pracy? -
-Dobrze, mieliśmy dziś spory ruch, ale poradziliśmy sobie z tym, a jak u ciebie? Działo się coś ciekawego? -
-Byłem na treningu, musimy dużo ćwiczyć przed meczem, w sumie nic ciekawego poza tym się nie działo-
Naszą rozmowę przerwało pojawienie się kelnerki z naszym jedzeniem

**

Jedliśmy już nasze gofry
-Moja koleżanka z pracy zaproponowała mi w piątek wyjście do klubu, może miałbyś ochotę dołączyć? Będzie tak kilka osób z Fly i oprócz tego Em i Drew.
Kto to do cholerny jest Drew..
To pewnie ten pajac co się koło niej kręci, muszę tam iść, nie pozwolę żeby była z nim sama.
-Z wielką przyjemnością pójdę tam z wami i poznam lepiej resztę-
Joss wyglądała jakbym trochę zdziwił ją tą odpowiedzią.
-Bardzo się cieszę, Em i Drew też od razu się zgodzili-
-A dasz rade przyjść w niedzielę na mecz z Liu Brooklyn? Bardzo chciałbym żebyś tam była-
-Jak nic mi nie wypadnie tego dnia to na pewno tam będę-
Świetnie, już wyobrażałem sobie ją siedzącą za trybunach w bluzie z moim nazwiskiem, niech każdy widzi do kogo należy.
-Mam nadzieję, że dasz rade-
Zauważyłem że Joss ma trochę bitej śmietany w kąciku ust, sięgnąłem przez stolik żeby to zetrzeć, jej usta są takie miękkie.
Joss była lekko zszokowana moim gestem,jej oczy zrobiły się duże, ale po chwili już się uśmiechała.
Nie mogę się doczekać aż ja pocałuje.
Nigdy nie pragnąłem tak bardzo czyjegoś pocałunku. Zaczynam się zmieniać przy niej.
Po posiłku uregulowałem rachunek, Joss chciała zapłacić za nas, ale ja nigdy na to nie pozwolę.
Wyszliśmy na zewnątrz, było trochę chłodno, widziałem, że Joss drży więc od razu ściągnąłem swoją bluzę i nałożyłem na nią. Wyglądała świetnie w moich ciuchach, mógłbym ciągle ją tak oglądać.
Postanowiliśmy, że pójdziemy na krótki spacer, od razu splotłem nasze palce.

**

Jechałem właśnie żeby odwieźć Joss.
Byliśmy już prawie na miejscu.
-Może wyjechaliśmy w następnym tygodniu na kilka dni? Moi rodzice mają domek nad jeziorem, który stoi pusty-
-Nie wiem jeszcze, rozmawiałam dzisiaj z moją babcia i mówiła że będzie chciała mnie odwiedzić w następnym tygodniu, ale nie wiem jeszcze dokładnie kiedy-
-To jak będziesz wiedziała coś więcej to daj mi koniecznie znać-
Byliśmy już na parkingu pod blokiem, Joss chciała ściągnąć bluzę która jej dałem, ale ja powstrzymałem.
-Zostaw, nie musisz mi jej teraz oddawać-
Na szczęście mnie posłucha.
Szliśmy a stronę drzwi.
-Dziękuję za podwiezienie, może za jakiś czas to ja będę cię odwoziła jak kupie samochód-
-Trzymam za słowo-
Pożegnaliśmy się, ale chciałem zrobić coś jeszcze. Nie wiele myśląc przyparłem ją do drzwi, moje usta wylądowały na jej. Tak jak myślałem były bardzo miękkie i ciepłe.
Joss z początku nie odwzaiemniła pocałunku. Przycisnąłem ja mocniej do siebie, na co z jej ust wydostał się jęk, wykorzystując to wsunąłem mój język do środka i pogłębiłem pocałunek na co Josslin od razu zaczęła odpowiadać, jej ręce jeździły po moich plecach.
Co chwilę wychodziły z niej jakieś jęki, które doprowadzały mnie do szaleństwa.
Nie chciałem tego kończyć, ale Joss odsunąła się pierwsza. Jej policzki były pokryte rumieńcami, cieszę się że to ja je wywołałem
Pożegnaliśmy się i poszedłem do samochodu
Postanowiłem jeszcze napisać do niej

JA:Mam nadzieję, że nie przestraszyłem cię tym pocałunkiem, ale musiałem to zrobić, nie wytrzymałbym dłużej.

Po chwili, która wydawała się wiecznością odpowiedziała.

JOSSLIN:Spokojnie Shade, ja też tego chciałam :)

Z uśmiechem na ustach ruszyłem w stronę domu.

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz