Josslin
Po chwili byłam już w jego ramionach.
-Hej kochanie, udało mi się zaliczyć egzamin, wszystko dzięki Tobie, dziękuję Ci za to-
-Nie ma za co, choć beze mnie na pewno też byś sobie poradził-
Nawet nie zwróciłam uwagi, że ciągle mnie przytula, nie wiem kiedy ja też go objęłam.
-Na pewno nie, to dzięki tobie, chciałem Ci się jakoś odwdzięczyć. To dla ciebie-powiedział i wręczył mi kwiaty.
Jestem w wielkim szoku. Nie spodziewałam się tego po nim.
-Dziękuję bardzo, są piękne, ale nie musiałeś-
-Wiem, ale chciałem-
Dopiero mnie puścił, od razu poczułam dziwna pustkę.Co się do cholery że mną dzieje, nie mogę pozwolić sobie na żadne zauroczenie, zwłaszcza w nim.
-Josslin za chwilę zamykamy, możesz już iść-krzyknął Johnny.
-Okej, pamiętaj, że jutro i w środę mnie nie będzie-
-Pamiętam, miłego urlopu-
Na pewno nie będzie miło, ale nie mówię mu tego, pewnie przepłaczę całe dwa dni, zawsze tak mam, gdy odwiedzam grób mamy. Minęło już siedem lat a ja dalej nie mogę się z tym pogodzić. Tak bardzo mi jej brakuje.
-Skoro już kończysz to pozwól, że cię odwiozę-
-Nie musisz, za chwilę mam autobus-
-Nalegam, nie chce żebyś sama jeździła po nocach-
-W takim razie poczekaj, pójdę się tylko przebrać-
Po pięciu minutach byłam już gotowa.
-Możemy iść-
Gdy byliśmy już w jego samochodzie Shade poruszył temat o którym nigdy nie chciałam rozmawiać.
-Wybacz, że pytam, ale po co tak właściwie jedziesz do Denver? Zauważyłem, że za każdym razem jak poruszasz ten temat robisz się smutna, choć wydaje ci się, że to ukrywasz-
Nie chciałam mu o tym mówić, nawet Em o tym nie wie. Ale z drugiej strony czułam, że mogę mu zaufać, jestem trochę skołowana. Chyba zaryzykuje.
-Jutro jest siódma rocznica śmierci mojej mamy, chce odwiedzić jej grób-
-Tak mi przykro z powodu twojej straty, a jak zginęła twoja mama? -pytał przejęty Shade, widziałam, że jest mu przykro.
-Wybacz, ale nie chce o tym mówić-
-Rozumiem-po chwili złapał mnie za rękę a ja jej nie wyrwałam. Moja dłoń w jego wydawała się taka mała.
-A o której masz samolot? -nie wiem po co mu ta informacja.
-O dwunastej-
-To przynajmniej się wyśpisz-
-Mam nadzieję, że tak będzie-
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
Wyszliśmy z samochodu.
-Dziękuję za podwiezienie i za kwiaty, to było bardzo miłe z twojej strony.
-Nie ma za co-
-Do zobaczenia Shade-juz miałam odchodzić, gdy niespodziewanie pociągnął mnie za rękę i po chwili objął. Mogłabym się do tego przyzwyczaić.
-Do zobaczenia Josslin-Powiedział i złożył na moim policzku pocałunek, czułam że oblewam się rumieńcem.
Ruszyłam w stronę bloku, Shade stał tam ciągle do póki nie weszłam.
Musze się jeszcze spakować. Ale wcześniej wezmę gorący prysznic.**
Shade
Nie chciałem jej tam zostawiać, ale czułem, że Joss potrzebuje teraz spokoju. Nie spodziewałem, się że jej mama nie żyje i jeszcze nie chciała powiedzieć jak do tego doszło.
Czuje, że kryje się za tym coś strasznego. Na dodatek będzie sama w Denver.
Nagle naszła mnie pewna myśl.
Muszę zadzwonic do jednej osoby.###
##
#
CZYTASZ
My Dream✔️ [Two Souls I]
عاطفيةJosslin Mooer W swoim życiu przeszła prawdziwe piekło. Straciła osobę na której bardzo jej zależało. Po kilku latach na jej drodze staje on.. Shade Redwalion Miał wszystko czego mógł zapragnać. Rodzina, przyjaciele. Był kapitanem drużyny koszykarsk...