Rozdział 59

15.7K 569 27
                                    

Josslin

Wczoraj spakowałam kilka swoich rzeczy i wyjechałam. Później zadzwoniłam do Holly prosząc o kilka dni wolnego, na szczęście nie miała z tym problemu. Nie miałam pomysłu, gdzie się udać, jechałam przez kilka godzin, gdy byłam zmęczona zatrzymałam się w małym motelu Italiano w miejscowości Shokan, dostałam ostatni wolny pokój. Właścicielami było urocze starsze małżeństwo, oboje pochodzili z Włoch.
Od rana Em próbowała się do mnie dodzwonić, nie odebrałam, napisałam jej tylko gdzie jestem i poprosiłam żeby zachowała to dla siebie, musiałam odetchnąć od tego wszystkiego.
Poszłam wziąć prysznic, później założyłam szare leginsy i czarną koszulkę. Stanęłam przed lustrem, mój brzuch był już lekko zaokrąglony, położyłam na nim rękę, nie mogłam uwierzyć że zostanę mamą. Niedługo będę musiała powiedzieć o tym Shade'owi. Może, gdy się dowie o ciąży to da mi spokój.
Wzięłam swoją torebkę, chciałam iść trochę pozwiedzać.
W holu zatrzymała mnie India Riviera, właściciela motelu.
-Witaj kochana, jak pierwsza noc? Wybierasz się gdzieś? -
-Dobrze, dziękuję. Chcę trochę pospacerować, od zawsze to uwielbiałem-
-To nie będę cię zatrzymywać, miłego dnia-
Wyszłam na zewnątrz, z torebki wyciągnęłam okulary przeciwsłoneczne i założyłam je na nos. Wzięłam telefon i zaczęłam w nim szukać co warto tu zobaczyć.

******

Shade

Byłem durniem, wczoraj chciałem z nią porozmawiać, ale gdy otworzyła drzwi wyglądała cudownie, nie mogłem się powstrzymać i rzuciłem się na nią, wiedziałem że też tego chciała. Było wspaniałe znów ją poczuć.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Był tam kurier.
-Dzień dobry, przesyłka dla Pana Redwaliona-
Wziąłem ją i poszedłem do salonu żeby zobaczyć co tam się znajduje. W środku była koperta, a w niej pieniądze.
O co chodzi..
Zobaczyłem, że jest tam jeszcze mała karteczka.

Oddaje to co byłam ci winna za samochód.

Josslin.

Na pewno nie wezmę tych pieniędzy, to był prezent i nie pozwolę żeby za niego płaciła.
Wziąłem kopertę, kluczyki do samochodu i pojechałem do niej.
***

Od kilku minut waliłem w jej drzwi, ale nie otwierała.
-Otwórz musimy porozmawiać-
-Otwórz mi, albo za chwilę wywarze te drzwi-
Sąsiadka Joss wyszła na korytarz.
-Dlaczego pan się tak drze? Tam nikogo nie ma-
Coś musiało jej się pomylić.
-Przyszedłem do mojej dziewczyny, może Pani odejść- krzyknąłem. Byłem wściekły.
-Mówię ci młodzieńcze, że tam jej nie ma, wczoraj wieczorem widziałam jak wychodziła z walizką i gdzieś pojechała-
Nie mogłem w to uwierzyć, pukałem dalej, ale nie otwierała.
Gdzie ona może być, może Em będzie wiedziała, muszę tam jechać.

****

Nie miałem pojęcia, gdzie mieszka Em, ale zadzwoniłem do Matta i wszystkiego się dowiedziałem.
Byłem pod jej domem, na podjeździe stał jej Mini Cooper, musiała być w domu.
Poszedłem do drzwi, zanim zdążyłem zapukać otwarta mi rudowłosa kobieta, wyglądała jak starsza wersja Em.
-Dzień dobry, czy zastałem Emily? - to musiała być jej mama.
-Tak, już ją wołam-
Po chwili wyszła Em, była zaskoczona, że mnie widzi.
-Co ty tu robisz? -
-Byłem u Joss w mieszkaniu, ale jej tam nie ma, podobno wyjechała, gdzie ona jest? Musisz mi powiedzieć- spojrzała na mnie wrogo.
-Nic nie muszę Shade-
-Mów do cholerny, jesteś jej przyjaciółką, na pewno wiesz-
-Nie tym tonem kolego, ode mnie się nic nie dowiesz-powiedziała i zamknęła drzwi.
Miałem ochotę krzyczeć, byłem wściekły, jak ona mogła uciec, już ja jej pokaże jak ją znajdę.
Podszedłem do samochodu i zacząłem kopać w koło. Spojrzałem w górę, Em obserwowała mnie z okna. Pokazałem jej środkowy palec, a ona odwdzięczyła się tym samym. Cholera. Już po mnie.
Muszę się napić, choć na chwilę o tym zapomnieć.
Wziąłem telefon i napisałem do Joss.

JA: I tak cię znajdę, jesteś tylko moja. Zniszcze każdego faceta który na ciebie spojrzy.

Schowalem telefon do kieszeni i wsiadłem do auta.
Udałem się do Royal bar, spotkałem tam Josha z jakąś panienką, przywitałem się z nim i poszedłem do baru. Muszę zapomnieć.

*****

Reed

Dźwięk telefonu wyrwał mnie ze snu.
Dzwonił Josh, co ten baran w nocy ode mnie chce.
-Co chcesz dupku? -
-Stary musisz przyjechać do Royal bar, Shade jest pijany i wdał się w bujkę-
-Zaraz tam będę-
Wstałem z łóżka i się ubrałem, muszę pomoc przyjacielowi.

*****

Shade

Obudziłem się w moim pokoju, nie pamiętam jak się tu dostałem. Ostatnie co pamiętam to, że byłem porozmawiać z Em, ale niczego się nie dowiedziałem.
Do mojego pokoju wszedł Reed.
-Nieźle wczoraj narozrabiałeś stary-
-Co takiego zrobiłem? -
Opowiedział mi wszystko, nie mogłem uwierzyć, że wydałem się w kolejną bujkę. Świetnie.
-Dlaczego doprowadziłeś się do takiego stanu? -
-Byłem wczoraj u Joss, jej sąsiadka powiedziała mi, że widziała jak wychodziła z walizką. Nie wiem gdzie jest, wydaje mi się, że Emily to wie, ale nie chce nic mówić-
-Postaram się Ci pomóc- poklepał mnie po ramieniu. Był dobrym przyjacielem.
-Dzięki bracie-

*****

Josslin

Rozmawiałam Em, mówiła mi, że Shade był u niej i chciał wiedzieć gdzie jestem, ale nic mu nie powiedziała,byłam jej za to bardzo wdzięczna. Powiedziałam jej jaki jest powód mojego wyjazdu.
Mimo, że ten drań mnie skrzywdził to i tak za nim tęsknię.
Będę musiała niedługo wrócić do Nowego Yorku i umówić się na wizytę do lekarza, żeby sprawdzić czy dziecko prawidłowo się rozwija.
Wróciłam już do motelu, na zawnątrz była India z mężem Lucjuszem. Robili coś w ogrodzie, gdy tylko mnie zobaczyli przerwali i podeszli do mnie.
-Już wróciłaś, jak było na spacerze?-
-Świetnie, byłam w parku, jest bardzo piękny, będę chciała się tam jeszcze wybrać-
-Może masz ochotę na ciasto? India zrobiła, jest przepyszne-
-Chętnie-
Rozmawialiśmy przy stole, oboje byli bardzo sympatyczni, prowadzili ten motel już od dwudziestu lat.
-Joss uśmiechasz się, ale w twoich oczach jest smutek, możesz się nam wygadać, to zawsze pomaga-
Opowiedziałm im wszystko, o Shade i jego zdradzie, o tym dlaczego to zrobił, i o ciąży.
Oboje słuchali i nie przerywali mi, aż nie skończyłam. Po twarzy Indi ciekły łzy.
-To takie smutne skarbie-
Od razu przypomniał mi się Shade, on tak do mnie mówił.
Sama ledwo powstrzymywałam się od płaczu.
-Pamiętaj Joss, że każdy popełnia błędy i zasługuje na drugą szansę, musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy na prawdę go kochasz, czy byłabyś w stanie mu wybaczyć-powiedział Lucjusz.
Kochałam go i to bardzo, ale nie wiedziałam czy potrafiła bym mu zaufać. Nie teraz.
-Dziękuję za rozmowę, teraz wrócę do pokoju, muszę chwilę odpocząć, moje stopy są potwornie spuchniete-
India się uśmiechnęła.
-Wiem coś o tym kochana, mam za sobą trzy ciąże-
-Naprawdę? Masz świetna figure, a gdzie są twoje dzieci? -
-Mamy trzech dorosłych synów. Jeden jest biznesmenem, krąży między Włochami a stanami, a dwóch mieszka w Miami, mają już swoje rodziny, za kilka dni może do nas przyjadą, więc będziesz miała okazję ich poznać-
-Bardzo bym tego chciała-
Mam nadzieję, że będą tacy uroczy jak ich rodzice.
Wróciłam do swojego pokoju, wyciągnęłam telefon z torebki, miałam czterdzieści nieodebranych połączeń od Shade i kilka SMS. Nawet ich nie czytałam tylko wyłączyłam telefon. Nie mam teraz głowy to tego.
Wyszłam na balkon i podziwiam widoki. Te miejsce jest cudne, ale nie potrafiłam się tym cieszyć.
Brakuje mi go, chciałbym być w jego ramionach, zawsze czułam się tam tak bezpiecznie.

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz