Rozdział 60

17.6K 581 25
                                    

Shade

Miesiąc później

Minął już miesiąc odkąd widziałem Josslin. Wynająłem prywatnego detektywa żeby pomógł mi ją odnaleźć, jak na razie bez żadnych rezultatów. Prawie codziennie nachodziłm Em, ale ona nie chciała mi nic powiedzieć.
Każdego dnia się upijałem, ale nawet to przestało mi pomagać, byłem wrakiem człowieka. Joss ani razu nie odpowiedziała na moje telefony, byłem nawet w Fly, ale powiedzieli mi tak, że złożyła wypowiedzenie.
Cholera..
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
Byłem w wielkim szoku, gdy zobaczyłem tam babcie Josslin.
Skąd ona wiedziała, gdzie mieszkam? Po chwili sobie przypomniałem, że kiedyś podałem jej mój adres.
-Dzień dobry, co Panią tu sprowadza? -  odezwałem się zszokowany.
-Musimy porozmawiać Shade-
Zaprosiłem ją do salonu i zaproponowałem coś do picia, ale nic nie chciała.
-Usiądź obok mnie, mam ci do powiedzenia coś bardzo ważnego-
-Może Pani zacząć- chciałem szybko usłyszeć co ma mi do powiedzenia.
-Wiem, że już nie jesteście parą z Josslin, ale rozmawiam często z nią przez telefon, ona bardzo cierpi, nie mówi tego głośno, ale znam ją, wiem że cię kocha- złapała mnie za rękę, jej dłonie były takie delikatne.
-Ja też ją kocham, jest dla mnie wszystkim-
-Nie wiem dlaczego się rozeszliście, ale każdy zasługuje na drugą szansę, pamiętam jak na nią patrzyłeś, gdy myślałeś że nikt nie wiedzi, wiem ile ona dla ciebie znaczy, dlatego chcę Ci pomóc, napraw to chłopcze-
Słuchałem dalej co ma mi do powiedzenia.
*****

Josslin

Minął już miesiąc odkąd jestem w Shokan. Musiałam zrezygnować z pracy, Holly nie mogła dać mi więcej wolnego.
India zaproponowała, że mogę pomagać im w motelu w zamian za pokój, od razu się zgodziłam na ich propozycje. Byli wspaniałymi ludźmi, poznałam ich dwóch synów, Lorenzo i Antonio, oboje byli bardzo przystojni, czułam się lekko skrępowana rozmawiając z nimi. Oboje przyjechali tu że swoim żonami i dziećmi.
Mieli jeszcze trzeciego syna, Andrew. Ale on stawiał pracę na pierwszym miejscu.
Często rozmawiałam z Em i babcią, nawet raz był u mnie Drew i Johnny. Przywieźli mi kilka uroczych ciuszków dla dziecka, postawili na naturalne kolory bo jeszcze nie znam płci, choć chciałabym żeby to była dziewczynka, już za niecałe siedem miesięcy się dowiem.
Shade prawie każdego dnia próbował dowiedzieć się gdzie jestem, ale milczałam. Nie byłam jeszcze na to gotowa, ale niedługo musiałam się z nim spotkać, musi się dowiedzieć o dziecku. Zastanawiałam się nad daniem mu drugiej szansy, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa.
Przeszłam z balkonu do pokoju, bo było tam za gorąco, od razu zrobiło się trochę chłodniej. Stanęłam przed lustrem, położyłam jedną rękę na wciąż rosnącym brzuchu. Patrząc na mnie już nikt nie miał wątpliwości, że jestem w ciąży.

Chciałabym żeby Shade tu był.

******

Shade

Byłem w drodze do Shokan, babcia Josslin powiedziała mi, że tu ją znajdę. Będę jej za to wdzięczny do końca życia. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę moją Joss, minęło zbyt dużo czasu odkąd ją widziałem, zrobię wszystko żeby wróciła że mną, jak będzie się opierała to właduję ją do samochodu na siłę i zrobię z niej najszczesliwszą kobietę na świecie.
Podjechałem właśnie pod motel Italiano, to tu ukrywa się mój skarb.
Wszedłem do recepcji, była tam wysoki, starszy mężczyzna.
Wyciągnąłem zdjęcie Josslin i pokazem mu.
-Czy widział Pan może tą kobietę?-
Spojrzał na mnie wrogo.
-To zależy kto pyta-
-Jestem jej chłopakiem-
-Może tu jest, ale z tego co mi wiadomo nie ma żadnego chłopaka-
Z innego pokoju wyszła kobieta.
-Lucjusz nie dręcz go już, tylko pozwól mu do niej iść-powiedziała do niego.
-W końcu po nią przyjechałeś, ona nigdy się do tego nie przyzna, ale bardzo cierpi przez wasze rozstanie, jest teraz za domem w ogrodzie- uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, ale w jej oczach kryło się coś jeszcze.
-Dziękuję-
-Tylko nie skrzywdź jej drugi raz, bo wszyscy tu obecni cię znajdą i skopią ci dupe-krzykneła, gdy byłem już przy wyjściu.
Nigdy jej nie skrzywdze. Nigdy.
Z mocno bijącym sercem poszedłem do ogrodu. Marzę tylko o tym, żeby znowu trzymać ją w ramionach.
Była tam, ale jeszcze nie zobaczyła, że się zbliżam, bo stała tyłem do mnie.
Podszedłem bliżej.
-Skarbie.. - Słysząc mój głos odwróciła się do mnie.
Popatrzyłem na nią od góry do dołu. Moją uwagę przyciągnął odstający brzuch.
Ona była w ciąży. Ze mną.
Nosi moje dziecko, nie mogłem w to uwierzyć, zostanę ojcem. Czułem, że moje ciało zaczęło drzeć.
-Shade co ty tu robisz? -
-Zamierzała mi kiedyś powiedzieć, że jesteś w ciąży? - nie mogłem przestać patrzyć na jej brzuch, miałem ochotę pozożyc na nim dłoń.
-Chciałam powiedzieć Ci w dniu, w którym powiedziałeś mi o zdradzie, a później sam wiesz jak sprawy się potoczyły-
-Tak długo to przede mną ukrywałaś? - byłem wściekły, ale nie chciałem tego po sobie pokazywać.
Zawsze myśl, że kiedyś zostanę ojcem mnie przerażała, ale teraz, gdy Joss była w ciąży byłem szczęśliwy, a to wszystko dlatego, że matką będzie kobieta którą kocham ponad wszystko.
-Chciałam Ci powiedzieć Shade- po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, nie lubiłem gdy płakała.
-Spokojnie skarbie, który to miesiąc? - wziąłem ja w ramiona, trochę się opierała, ale po chwili również mnie objęła, dobrze było ją czuć. Obrociem ją tak, że przylgneła do mojego torsu i położyłem dłonie na jej brzuchu, to było cudowne uczucie, poczułem coś mokrego na twarzy, płakałem.
-Trzeci-
-Przepraszam skarbie, wybacz mi, nie potrafię bez ciebie żyć, kocham cię, cieszę się, że będziemy mieli dziecko-
-Ja też cię Kocham-moje serce zaczęło bić szybciej, pierwszy raz to od niej usłyszałem.
-Błagam, wybacz mi kochanie, nigdy cię nie skrzydę-
-Nie wiem czy dam radę zapomnieć o tym wszystkim, ale postaram się-
Padłem przed nią na kolana.
-Kocham cię-zacząłem składać pocałunki na jej brzuchu.
Zostanę ojcem.
-Pocałuj mnie Shade- od razu zrobiłem to o co prosiła. Jej usta były takie miękkie jak pamiętałem, przyciągnąłem ją bliżej siebie.
-Nie płacz skarbie-
-Zaprowadź mnie do pokoju Shade, jest na górze-mimo licznych protestów wziąłem ją na ręce, mówiła mi jak mam iść. Po drodze mineliśmy mężczyznę i kobiete, których spotkałem po przyjeździe, oboje się uśmiechali.
Byliśmy już w jej pokoju, miała duży balkon z widokiem na ogród.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem? -
-Twoja babcia-nie była zaskoczona słysząc to.
-Muszę iść na chwilę do łazienki-
Po kilku minutach wróciła, a ja zacząłem się ślinić. Była naga, przyglądałem się jej, wyglądała gorąco. Jej piersi zrobiły się większe. Nie mogę się doczekać, aż będę je pieścił. Joss położyła się na łóżku.
-Masz zamiar do mnie dołączyć? -minęła chwilą zanim byłem w stanie odpowiedzieć. Zacząłem się rozbierać i po chwili byłem obok niej, składałem pocałunki na całym jej ciele.
-Tęskniłam za tobą, codziennie o tobie myślałam- wyszeptała.
-Ja tak samo, zrobię wszystko żebyś ponownie mi zaufała-wziałem jej piersi w dłonie
-Są idealne skarbie- zacząłem je ugniatać, na co Joss zaczęła się wić pode mną.
Objeła mnie nogami w biodrach i przyciągnęła bliżej siebie, czułem że była już na mnie gotowa.
Całowałem jej szyję, a później wróciłem do ust.
-Rozsuń dla mnie nogi skarbie- zrobiła to, a ja od razu w nią wszedłem, była taka ciasna i miękka, stworzona dla mnie.
Uwielbiałem to, że byłem jedynym mężczyzna, który w niej był. To się już nigdy nie zmieni.
-Pewnego dnia zostaniesz moją żoną-
Zaczeła krzyczeć moje imię, mam nadzieję, że wszyscy ją usłyszą i będą wiedzieć do kogo należy.
-Shade.. Kocham cie-
Uwielbiałem słuchać, gdy to wypowiadała.
***

Josslin

Resztę dnia spędziliśmy w moim pokoju, na zmianę kochając się i rozmawiając. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Zdecydowałam się mu wybaczyć, zrozumiałam że to wszystko wina Samanthay, a on się bał, że mnie straci.
Teraz jest w końcu wszystko tak jak być powinno. Jestem szczęśliwa u boku Shade.
Popatrzyliśmy na siebie, oboje mieliśmy łzy w oczach.
-Kocham cię Josslin- powiedział cicho Shade. Odpowiedziałam mu tym samym.

Jestem szczęśliwa.

####

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz