Rozdział 45

19.7K 622 20
                                    

Josslin

Rano wróciliśmy z Denver. Shade chciał ze mną zostać, musiałam go kilka razy przekonywać, że mogę zostać sama. Jestem zmęczona tym wyjazdem, niewiele spałam w nocy, a muszę iść dzisiaj do pracy, nie wiem jak dam radę wytrzymać tam do samego wieczora. Nie mogę sobie pozwolić na kolejny dzień wolnego. Nie chcę nadużywać dobroci Holly. Poszłam pod prysznic, później nałożyłam na siebie beżowe spodnie i białą koszulkę. Na stopy włożyłam białe lordsy. Byłam już gotowa, z salonu wzięłam torebkę, i wyszłam z mieszkania upewniając się, że drzwi są zamknięte. Na klatce schodowej spotkałam sąsiadka z naprzeciwka, dziwnie mi się przyglądała.

- Dziecko wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej -
-Wszystko w jak najlepszym porządku, a teraz przepraszam Panią, ale spieszę się do pracy -

Udałam się w stronę przystanku, mam nadzieję że to ostatni tydzień, gdy jeżdżę autobusami. Nie mogę się doczekać zakupu mojego pierwszego samochodu. Trochę czasu minęło odkąd sama siedziałam za kółkiem, ale myślę że sobie poradzę.
Po chwili podjechał autobus, nie było w nim dużo ludzi, usiadłam przy oknie i podziwiałam zmieniający się krajobraz. Na ulicach było pełno ludzi, którzy gdzieś się spieszyli.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

EM:Hej kochana, jak tam spotkanie z ojcem?

JA:Fatalnie, żałuję że się na to zdecydowałam, opowiem Ci więcej jak się zobaczymy.

EM:Dobrze, trzymaj się!

Wysiadam z autobusu, do Fly miałam jeszcze dwieście metrów, przechodząc przez pasy miałam wrażenie, że ktoś mi się przegląda, dyskretnie się rozejrzałam, ale nie zauważyłam nic podejrzanego, pewnie mi się coś wydaje przez te przemęczenie.
Weszłam do Fly, ruch był niewielki, od razu udałam sie na zaplecze żeby się przygotować, wcześniej przywitałam się z Amber i Johnny'm, oboje wydawali się zadowoleni, że mnie widzą.
- Dawno się nie widzieliśmy Joss-
- To prawda, musiałam wyjechać, miałam kilka spraw do załatwienia -
- Dobrze, że już jesteś -

Byłam tu już od kilku godzin, na moje szczęście ruch w dalszym ciągu nie był duży. Prawie cały czas rozmawiałśmy z Amber, opowiadała mi trochę o sobie. Robiliśmy tylko przerwę, żeby obsłużyć wchodzących klientów.
Nagle w Fly zjawił się Drew.
-Hej Josslin, Amber. A co to za plotkowanie w czasie pracy?-
-Już od razu plotkowanie, po prostu sobie rozmawiamy - Drew zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, chyba wiem kogo szuka. Johnny. Wskazałam mu głową na zaplecze, wnioskując po jego minie musiał się domyśleć co chce mu przekazać.
- Coś ci podać Drew? -
- Skoro nalegasz, nie mogę odmówić -
Podałam mu duży kawałek makowca i cappuccino. Od razu zabrał się za jedzenie, po chwili wołał o dokładkę i tak trzy razy, gdzie on to wszystko mieści. Na salę wszedł Johnny, jego wzrok powędrował na Drew, odeszłam na bok żeby mogli spokojnie porozmawiać.
Po jakim czasie Drew podszedł do mnie, wyglądał na zadowolonego.
- Jak tam sprawy między wami? Wyjaśniliście sobie wszystko? -
- Jeszcze nie do końca, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku -
- Bardzo się cieszę -
- Ja też, będę już się zbierał, jak chcesz to mogę zostać jeszcze trochę żeby cię odwieźć -
- Nie czekaj, dam radę sama, niedaleko mam przystanek, a jak wszystko dobrze pójdzie to w następnym tygodniu będę miała swój samochód -
- To widzę, że będzie miał kto mnie wozić, a tak na poważnie to mogę Ci pomóc za rozejrzeniem się za czymś -
- Shade już zaoferował mi swoją pomoc -
- Rozumiem, ale jakbyś zmieniła zdanie to dzwoń, to ja już idę - przytulił mnie, pomachał do Amber i wyszedł.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, jeszcze godzina i będę w domu, w swoim łóżku.
Dzwonek nad drzwiami zadzwonił, ktoś musiał wejść, popatrzyłam tam i zobaczyłam wysokiego blondyna, przypomniało mi się, że to ten sam facet na którego wpadłam ostatnio wychodząc z piekarni. Miał na sobie szarą bluzę i czarne spodnie. Jego ciemne oczy były skierowane w moją stronę. Oby to był przypadek, że przyszedł do miejsca w, którym pracuję. Nigdy go tu wcześniej nie widziałam.
- Mówiłem, że jeszcze się spotkamy -
- Witam w Fly, co Pan sobie życzy? -
- Jak oficjalnie, mogłabyś mi coś polecić -
- Dzisiaj mamy do wyboru dwa ciasta, markowec i sernik, do picia proponuję cappuccino -
Chwilę się zastanawiam, w dalszym ciągu patrzył wprost ja mnie.
- Daj mi sernik i te cappuccino -
Poszłam po jego zamówienie. Gdy mu je przyniosła złapał mnie za rękę, chciałam ja wyrwać, ale jego uścisk się tylko wzmocnił.
- Wiem, że za chwilę kończysz pracę, może będę mógł Ci odprowadzić do domu? -
- Nie ma takiej potrzeby, jestem z kimś umówiona - skłamałam i jak najszybciej się od niego oddaliłam. Poprosiłam Amber, żeby ona go obsłużyła, gdyby jeszcze coś chciał.
**
Skończyłam już pracę, nie mam siły, chce wziąć tylko gorący prysznic i znaleźć się w łóżku. Siedziałam teraz na przystanku, w około nie było za dużo osób, nie ma co się dziwić o tej godzinie. Za kilka minut powinien być autobus. Nagle obok mnie ktoś usiadł, czułam jak mi się przygląda.
- Dziewczynko masz może poczęstować papierosem? - odezwał się niskim głosem.
- Nie pale -
- To lepiej mi coś załatw, albo będę bardzo zły -
Chciałam się odsunąć, na szczęście w tej samej chwili przyjechał autobus, od razu do niego wpadłam. Dopiero tam się uspokoiłam, jednak nie na długo.
Wchodząc do mojego bloku nie byłam na to przygotowana. Przed moim drzwiami leżała biała koperta. Podniosłam ja żeby zobaczyć co jest w środku. Po przeczytaniu kartka wypadła z moich rąk.
Było tam napisane wielkimi czerwonymi literami

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz