Josslin
Siedziałam w ławce nerwowo spoglądając na zegarek wiszący na ścianie. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał.
-Dość-pomyślałam. Muszę się skupić na wykładzie prowadzonym przez profesor Retrier, która była całkiem miłą i pomocną osobą. No chyba, że ktoś jej podpadnie, wtedy potrafiła być bardzo wredna.Nie chciałabym później znaleźć się w skórze tych studentów.
****
W końcu przerwa. Będę mogła zjeść drożdżowkę z rabarbarem którą kupiłam rano, gdy wysiadam z autobusu w małej piekarni koło kampusu. Muszę tylko znaleźć sobie jakieś miejsce na uboczu gdzie nie kręci się za wiele osób, bo nie lubiłam tego.
Usiadłam na małej ławce w cieniu i zaczęłam jeść i czytać notatki przed kolejnymi zajęciami. Nagle jakiś hałas oderwał mnie od tego co robiłam, podniosłam głowę i zobaczyłam co się dzieje.
I wszystko jasne-powiedziałam po cichu.
Przez kampus szedł Shade Redwalion wraz ze swoją świtą z drużyny koszykarskiej. Miałam wrażenie, że dziewczyny nie mogą oderwać od niego wzroku. W pewnym sensie im się nie dziwię, wyglądał jak model, 195 cm wzrostu, umięśniony w odpowiednich miejscach, chociaż nie było teraz tego widać przez luźną bluzę. Jego czarne włosy były trochę krótsze po bokach i dłuższe na górze. Nagle jedna z dziewczyn pobiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. To Samantha raczej znana z tego, że przespała się z połową drużyny, albo i miasta. Jego ręką od razu wylądowała na dole jej pleców.
-Joss-krzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę Emily.
-Hej Emily, trochę mnie przestraszyłaś-
-Przepraszam Joss-
-Nic się nie stało Em-
-Muszę Ci coś powiedzieć- powiedziała podekscytowana rudowłosa i dodała-Twoja przyjaciółka została zaproszona na imprezę do Cory'ego Melsona i zgadnij kogo zabiera ze sobą-
Proszę, nie mnie, nie mnie-powtarzałam jak mantre w myślach.
-CIEBIE- wykrzyczła.
-Em przepraszam, ale wiesz, że ja nie chodzę na takie imprezy gdzie jest dużo ludzi i do tego pewnie pod wpływem alkoholu.
-Błagam Josslin zgódź się ten jeden raz. Obiecuje, że zrobię Ci twoje ulubione ciasto.
Hmm. Em gra bardzo nie czysto. Wiedziała, że miałam słabość do słodkiego.
-Zgoda-powiedziałam, po chwili tego żałujac.
-Dziękuję, dziękuję na pewno nie pożałujesz przyjaciółko!-
-Będę u ciebie o szesnastej, musimy się przecież uszykować, będziemy wyglądać jak milion dolarów-dodała
-Ostrzegam cię, że na pewno nie włożę żadnej sukienki, ani innych wyzywających ciuchów- powiedziałam z poważną miną.
-Jeszcze się okaże, a teraz muszę uciekać- uściskała mnie i pobiegła do innego budynku bo rozdzwonił się dzwonek oznaczający początek kolejnych zajęć.
Ja również poszłam w swoją stronę.
To będzie bardzo ciężki wieczór-pomyślałam.
***************SHADE
Jeszcze tylko trening i impreza. Nie mogę się doczekać.
Wraz z kumplami poszliśmy do szatni się przebrać. Teraz miałem na sobie ciemno czerwone spodenki i koszulkę tego samego koloru z moim nazwiskiem na plecach i numerem 5.
Weszliśmy na salę, gdzie czekał już na nas trener Mottis. Był to wysoki mężczyzna, miał około 55 lat. Po przywitaniu się z trenerem i szybkiej rozgrzewce zaczęliśmy ćwiczyć rzuty wolne i z dwutaktu. Później podzieliliśmy się na dwie drużyny i zagraliśmy mecz. Nawet nie wiem kiedy minęła już godzina i trening dobiegł końca.
Wychodząc z sali usłyszałem nagle
-Panie Redwalion po przebraniu zapraszam na chwilę do mojego gabinetu-
-Oczywiście-
W drodze do szatni intensywnie myślałem o co chodzi trenerowi Mottisowi*******
10 minut później
Zapukałem do gabinetu i czekałem aż ktoś otworzy.
-Prosze wejść-usłyszałem.
-Usiadź Shade, musimy poważnie porozmawiać.
-Dochodzą do mnie informacje, że masz poważne problemy z nauką. Śpisz na zajęciach, albo w ogóle się na nich nie pojawiasz.Jak tak dalej pójdzie to zostaniesz zawieszony w drużynie i nie zagrasz w meczu z Fortham, dodatkowo będę zmuszony znaleźć innego kapitana- Świetnie, ta łazjza musiała donieść, że uciąłem sobie drzemkę. Jeszcze się z nim policzę.
-Tylko nie to, nie może mnie trener zawiesić-
-Mogę i zrobię to Shade jeżeli mnie do tego zmusisz-
Zrobiło mi się gorąco, co ja mam zrobić, nie może mnie zawiesić, uwielbiam koszykówkę, trener nie może mi tego odebrać.
-Postaram się poprawić swoje oceny trenerze-
-Mam nadzieję Shade, inaczej nie będę miał żadnych skrupułów żeby cię zawiesić- miałem ochotę zwalić wszystko z jego biurka.
-Możesz już iść-dodał.
Normalnie nie bywałem taki potulny, ale trener był jedną z niewielu osób którą szanowałem, choć czasami miałem ochotę mu przywalić.
Wstałem i wyszedłm.
Niedługo impreza muszę się napić, znaleźć chętną kobietę, ale to raczej nie będzie trudne.Takie coś zawsze poprawia mój humor.Pokażcie mi faceta, któremu taka rozrywka nigdy nie pomogła. Pewnie ciężko byłoby takiego znaleźć.###
CZYTASZ
My Dream✔️ [Two Souls I]
RomanceJosslin Mooer W swoim życiu przeszła prawdziwe piekło. Straciła osobę na której bardzo jej zależało. Po kilku latach na jej drodze staje on.. Shade Redwalion Miał wszystko czego mógł zapragnać. Rodzina, przyjaciele. Był kapitanem drużyny koszykarsk...