Rozdział 32

20.1K 759 27
                                    

Josslin

Coś tu nie gra..
- Co my tu robimy? Może drogi ci się pomylił? Jak chcesz to włączę nawigację -
- Nie, wszystko się zgadza, jesteśmy na miejscu -
Staliśmy teraz pod jednym z najdroższych hoteli w Denver, jego nazwa to Hyatt.
- Ale ja mam już rezerwację w Leroy, skoro nie zawieziesz mnie tam to pojadę taksówką -chwyciłam za klamkę żeby otworzyć drzwi gdy odezwał się Shade
- Odwołałem twoją rezerwację w tym hotelu - miałam nadzieję, że coś mi się przesłyszało, moja wściekłość narastała z każdą chwilą.
- Co zrobiłeś? Jak śmiałeś? Nie miałeś takiego prawa -wrzeszczałam na niego.
On jednak wyglądał jakby nic takiego nie zrobił.
-W takim razie znajdę sobie inny hotel-
-Nie ma mowy, zostaniesz tutaj ze mną-
On chyba sobie ze mnie żartuje.
-Jakby Ci to powiedzieć Shade, w tym hotelu nawet nie byłoby mnie stać na szklankę soku, a co dopiero na nocleg-
-Pokryje wszystkie koszty, nie martw się o to-
Nie ma mowy..
-Nie zgadzam się-wzięłam swoją torbę i wyszłam, zaczęłam kierować się w stronę taksówki, która akurat stała koło hotelu.
Słyszałam, że Shade za mną idzie.
Po chwili przyciągnął mnie, do siebie, swoje ręce położył na moich biodrach, czułam w tym miejscu rozchodzące się ciepło.
-Puść mnie Shade, proszę-
-Nie Josslin, zostajesz ze mną i bez dyskusji-
Jestem bezsilna, nic do niego nie dociera.
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, za dużo emocji jak na jeden dzień. Starałam się to ukryć jednak marnie mi to szło. Uciekł mi głośny szloch. Shade słysząc co się dzieje odwrócił mnie twarzą do siebie i mocno przytuli.
Zaczął cicho szeptać mi do ucha.
-Spokojnie skarbie, nie płacz już-
Staliśmy tak w ciszy, aż w końcu się uspokoiłam. Nie mam innego wyjścia jak zgodzić się na jego propozycje, to tylko jedna noc.
-Zgadzam się-
-Dziękuję, teraz chodźmy się zameldować-
-Ale za jakiś czas oddam ci pieniądze-
-Nie musisz, mogę sobie pozwolić na takie wydatki-
I tak mu je oddam-pomyślałam

**

Stałam w holu i czekałam na Shade, który poszedł nas zameldować.
Hotel był ogromny, nigdy nie byłam w takim ładnym miejscu. Wszyscy pracownicy byli ubrani w szare stroje i wyglądali bardzo profesjonalnie.
Shade szedł już w moją stronę.
-Wszystko załatwiłem, możemy już iść do pokoju-objął mnie i ruszyliśmy. Ostatnio często mnie dotyka, a mi zaczyna się to podobać.
Musze się od niego zdystansować.
Weszliśmy do pokoju. Był piękny i cały w jasnych kolorach, miał też duży balkon z widokiem na miasto.
Ale coś tu nie gra, tu jest tylko jedno łóżko.
-Shade możesz mi wytłumaczyć dlaczego tu jest tylko jedno łóżko? -
-Nie było dostępnych innych pokoi, więc musiałem wziąć taki-nie miałam siły się z nim kłócić. Wieczorem coś wymyślę.
Teraz idę pod prysznic, wezmę sobie tylko jakieś ciuchy na zmianę, a później pójdę na cmentarz.

**

Wyszłam już ubrana z łazienki. Wzięłam swoją torebkę i kierowałam się do drzwi
-Idę na cmentarz, nie wiem kiedy wrócę-
-Chyba nie myślisz, że pójdziesz tam sama? Idę z tobą i bez dyskusji-
Zgodziłam się bo nie dał by mi spokoju.

**

Byłam już na miejscu, poprosiłam Shade żeby został w samochodzie. Niechętnie się zgodził.
Teraz stałam nad grobem mamy, później położyłam tam bukiet róż, które tak bardzo lubiła.
-Witaj mamusiu, tak bardzo za tobą tęsknię, nigdy nie pogodzie się z tym, że nie ma cie obok-upadłam na kolana płacząc.
-Chciałabym żebyś zawsze ze mną była, nie mogę uwierzyć, że minęło już siedem lat-
Poczułam jak ktoś mnie obejmuje, od razu wiedziałam, że to Shade.
Nic nie mówił, po prostu mnie trzymał. Byłam mu za to wdzięczna.
Stalismy tak w ciszy. Póznjej poprosiłam Shade, żeby odszedł w inne miejsce, a ja pożegnałam się z mamą.
Gdy szliśmy do samochodu Shade złapał mnie za rękę, od razu zrobiło mi się lepiej. Nie chciałam żeby mnie puszczał.
I nici z mojego zdystansowania.
-Może pójdziemy na lody? -zaproponował Shade
-Możemy iść, nie pamiętam kiedy ostatni raz je jadłam-

**

Zabrał mnie do uroczej lodziarni Sweet Ice w centrum miasta.
Ja wzięłam sobie lody czekoladowe, pamiętam że w dzieciństwie je uwielbiam. A Shade wziął malinowe.
-W czwartek byliśmy umówieni na naukę, ale skoro już zaliczyłeś to chyba nie ma takiej potrzeby-
-Ale i tak możemy tego dnia się spotkać-
-Zobaczymy. Chciałam cię przeprosić za to za nakrzyczałam na ciebie wcześniej, normalnie się tak nie zachowuje-
-Nie ma sprawy, jesteś bardzo urocza gdy się złościsz-poczulam, że oblewam się rumincem.
-Masz jakieś rodzeństwo? -zapytałam Shade.
-Nie, jestem jedynakiem-
-Ja tak samo-
-A co dzieje się z twoim tatą? Nie mówiłaś nic o nim-
-Nie chce o tym rozmawiać-
-Rozumiem, przepraszam za to pytanie-
-A co z twoimi rodzicami? -
Widziałam, że spiął się troche na to pytanie.
-Moich rodziców wiecznie nie było w domu, prowadzą wielką firmę architektoniczną, ktora jest dla nich najważniejsza, teraz nie mieszkam z nimi, jakiś czas temu zamieszkałem z Reedem-
**
Wyszliśmy z kawiarni, chciałam za nas zapłacić, ale on nie chciał się zgodzić.
Pamiętam że jak tu jechaliśmy widziałam park.
-Tu niedaleko jest park, może pójdziemy się przejść? -
-Chętnie-
Szliśmy w ciszy, którą przerwał Shade
-Więc Joss powiedz mi ilu miałaś chłopaków? -
-Ani jednego-zrobił wielkie oczy
-Nie możliwe, jesteś piękną kobietą, wszyscy mężczyźni odwracają się za tobą gdy przechodzisz obok-
-Jednak to prawda, nigdy nie byłam z chłopakiem, a ty ile miałeś kobiet? -
-Za dużo by o tym mówić-poczułam zazdrość na myśl, że spotykał się z tyloma kobietami.
Po jakimś czasie usiedliśmy na ławce.
-Lubiłam chodzić na spacery z moją mamą-
Nie chciałam tego, ale zaczęłam po raz kolejny tego dnia płakać.
Shade wciągnął mnie na swoje kolana i po prostu trzymał.
Cieszę się, że jest tu ze mną.

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz