Część 12

219 11 1
                                        


Ośrodek był oddalony zaledwie 20 min pieszo od jej domu. Znajdował się tuż za nowym osiedlem. W sekretariacie czekała na nią sekretarka. Podała jej rękę była bardzo towarzyska od razu zaproponowała przejście na "ty" miała na imię Sandra. Jej wizerunek był schludny, elegancki i skromny. Najpierw pokaże ci pracownie. Była to sala w stonowanych barwach. Wzrok przyciągały obrazki wkonane przez dzieci wiszące nad szafkami wypełnionymi pędzlami, farbami, kredkami i innymi przyborami. Do sali zaczęły wbiegać około pięcio- ośmioletnie dzieci. Na zegarze wybiła dziewiąta Sandra podała jej dziennik sprawdź obecnosć a za godzinę zgłoś się do dyrektora. Stała na środku poprosiła o cisze dzieci usiadły w kółeczku. Mam na imię Emilia i od dziś  będę prowadziła zajęcia. Po sprawdzeniu obecności wszystkie dzieci były zaangażowane we wspólne wyklejanie ogromnego kwiatka. Do pracowni wszedł dyrektor widze że dzieci panią polubiły i jak zwykle Sandra musiała coś namieszać. Zajęcia dobiegły końca, maluchy opuściły klase. Ustalili przerwę śniadaniową, zarobki oraz godziny pracy. W kuchni czekał już na nią mąż. Gdzie byłaś ? W pracy odpowiedziała. Jakiej pracy?! Od kiedy ty pracujesz. Wyjaśniła mu wszystko. Nie był zadowolny, pytał czy jej nie wystarcza, krzyczał na nią. Masz wszystko co chcesz, praca nie jest ci potrzebna tym bardziej z dziećmi na prawde chcesz się z nimi użerać... Spuściła głowe, chwycił ją za lewą rękę, ścisnął nadgarstek i zwyzywał. Co z mamą zapytała. Już lepiej, leży pod kroplówką wypuszczą ją dziś albo jutro. Wyjął wino, później whisky i upił się w salonie. 

Pan D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz