Część 14

215 8 2
                                        

Kolejne dni mijały spokojnie. Stan mamy poprawił się i wyszła ze szpitala. On wyjeżdżał rano do pracy i wracał wieczorem. Od czasu do czasu kochali się albo ją wyzywał. Wieczory spędzali razem. W pracy szło jej całkiem nieźle dyrektor, rodzice a przede wszystkim dzieci były bardzo zadowolone. Z Maksymilianem często dużo rozmawiali, żartowali i śmiali się podczas przerw. Pewnego dnia w przerwie śniadaniowej Emilia stwierdziła że rodzice muszą być bardzo dumni skoro jest wolontariuszem, poza nim nie było nikogo z wolontariatu dlatego wydwało jej się to dziwne. E tam traktują mnie jak powietrze Emi rzekł chłopak nie jestem wolontariuszem. Jestem tutaj za kare. Jak to zdziwiła się.  We ferie pojechałem do kolegi. Było to nudne popłudnie, pożyczyłem samochód od ojca. Dałem namówić się na jedno piwo. A kiedy wracałem samochód wpadł w poślizg. Potrąciłem dwie dziewczyny. Na szczęście nic się im nie stało. Nic prócz złamanej ręki, ta druga jedynie lekko się potłukła. Po tym wszystkim musiałem zapłacić odszkodowanie, dostałem troche godzin prac społecznych dlatego tu  jestem. Od tego wypadku wszystko się zmieniło. Za tydzień skończę je ale wiesz polubiłem te dzieciaki i oczywiście ciebie dlatego jeśli pozwolisz będę wpadał w wolnym czasie. Nie mam nic przeciwko, jeśli tylko dyrektor pozwoli dla ciebie drzwi tutaj zawsze są otwarte a dzieciaki wprost cię uwielbiają. Chciałabym pójść dzisiaj w plener dlatego pomożesz mi nieść bloki i kredki. Po wejściu do salonu zobaczyła na stoliku opróżnione butelki po alkoholu. Musiał ją usłyszeć bo zaczął ją wyzywać. Zmęczona siadła w fotelu i przechyliła butelke czystej wódki. Rozdarł jej bluzke. W ręku trzymała pustą butelke po wódce rozbiła ją na jego głowie lecz to nic nie dało, butelka przecieła mu jedynie łuk brwiowy. Związał jej ręce. Kiedy spuszczał się w usta Emilii zaczął wymyślać jej niegrzeczne przezwiska bo ona była suką a on był samolubny.

Pan D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz