Rozdział 30

1.8K 105 13
                                    

Cały wczorajszy dzień chodził zły jak osa, by nie powiedzieć jak szerszeń. Artykuł o Malfoyu skutecznie popsuł mu dobry, poranny humor. Nie poszedł na piątkowe zajęcia, ale i tak praktycznie nic konkretnego nie zrobił. Miał ambitnie przepisywać lekcje, napisać spóźnione eseje, pouczyć się zaległych zaklęć... Co z tego, że siedział nad książką, jak i tak nie miał pojęcia, o czym czyta. Nie chciał myśleć już o tym wrednym Ślizgonie, ale nic nie mógł na to poradzić, że temat jak bumerang przez cały czas uparcie wracał. Po kilku godzinach samotnych rozważań dochodził momentami do absurdalnych wniosków i niedorzecznych odczuć. Może nie martwił się o niego, ale było mu go czasami... szkoda. Tak naprawdę były tylko dwie możliwe opcje w jego sytuacji, choć obie właściwie się z zasady wykluczały. I w każdej miał przechlapane... W pierwszym scenariuszu Malfoy miał go zabić, ale mu się nie udało, z czego Voldemort nie będzie zadowolony. Z drugiej strony, mając w pamięci zachowanie Toma na cmentarzu podczas finału Turnieju Trójmagicznego, wskazywało ono, że to on sam chce go wyeksportować z tego świata... To by jednocześnie oznaczało samowolkę Draco... I poniekąd, zapewne nieświadomą, ale jednak niesubordynację jego ojca, ważnego sługi...

- Voldemort na pewno nie da się nabrać na tą ściemę z Imperiusem... - bezwiednie szepnął pod nosem. Co jak co, ale znając dość dobrze jego gadzie metody, nie chciałby być w skórze żadnego z Malfoyów, w szczególności teraz.

To oczywiście nie zmieniało faktu, że ich zachowanie było podłe, wredne... I, niestety, bardzo w ich stylu. Znów dzięki pieniądzom i koneksjom wywinęli się sprawiedliwości. Tak jak z przedwakacyjnych walk w ministerstwie... Tylko tym razem dodatkowo bezczelnie oskarżając władze Hogwartu, i wręcz insynuując jej niekompetencję... To był szczyt chamstwa.

Harry siedział pół leżąco na łóżku, z podręcznikiem do zaawansowanej transmutacji na kolanach. Co chwilę zaciskał na niej do białości dłoń, myśląc o Ślizgonie i jego wspaniałej rodzince. Nawet teraz nie mógł od nich odpocząć.

Spędził w ten sposób kilka ładnych godzin, tylko od czasu do czasu, zmuszany rozsądkiem zerkał do książki. Było już dość późno. Coraz bardziej zmęczony, kompletnie już nie potrafił skupić się na tym, co trzeba. Gubił się już we własnych, co chwila bardziej chaotycznych myślach. I nawet nie zauważył, jak Morfeusz podstępnie zabrał go do swej, nie zawsze przyjaznej krainy...

***

Ocknął się nagle, z trudem łapiąc powietrze. Był cały mokry, obolały i nieco zamroczony. Potworny, rozdzierający ból głowy, pulsująca w skroniach krew o mało nie rozsadziła czaszki, do tego piekąca niemiłosiernie skóra i przyklejone do ciała ubranie mówiły same za siebie. Pierwsza od wielu noc spędzona we własnym pokoju i tak sympatyczne powitanie. Momentami poważnie rozważał przeprowadzenie się do skrzydła szpitalnego... Przynajmniej tam nie prześladował go koszmar z Voldemortem i karanym szpiegiem w roli głównej. W takich też chwilach był, jak rzadko kiedy, wdzięczny dyrektorowi za własne, dźwiękoszczelne dormitorium.

Harry leżał jakiś czas z zamkniętymi oczami, próbując znaleźć gdzieś resztki sił, by wstać. Było zapewne rano, przed nim cały dzień, a on już na samym początku jest nie do życia. Na szczęście to sobota. Dopiero po chwili odzyskał na tyle świadomość, by wyczuć, że leży na czymś dużo twardszym niż łóżko, a był pewien, że to na nim zasnął. Dość niechętnie otworzył ociężałe, niczym z kamienia powieki. Piekące i łzawiące oczy skutecznie utrudniały widoczność. Zamrugał kilkukrotnie, fartem wymacał obok siebie okulary. Dopiero teraz spostrzegł, że leży na podłodze, i że zasnął w ubraniu. W końcu, co prawda mało entuzjastycznie, ale jednak, podpierając się łóżkiem, zgramolił się z podłogi i ustał dość chwiejnie na nogach. Ubranie było w opłakanym stanie, podobnie jak i on sam. Momentami te koszmary były już bardziej męczące psychicznie niż fizycznie. I nijak nie dawało się do nich przyzwyczaić. Był tylko ciekaw, jak długo jeszcze będą na niego działały eliksiry przeciwbólowe i regenerujące...

Harry Potter i Wojna AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz