Szedł już kilka godzin żwirową ścieżką wijącą się niczym wąż między ogromnymi drzewami. Słońce nadal było wysoko na bezchmurnym niebie. Zastanawiające było to, że mimo długiego marszu nie był zmęczony ani głodny.
Nadal też nie zauważył żadnych zwierząt, nawet małych pajączków czy owadów. Mijał kolejne drzewa i inne mało spotykane rośliny, podziwiając ich kształt, przeróżne kolory i bajeczne zapachy oblepiających je kwiatków.
Po około pół godzinie otoczenie zaczęło się zmieniać. Drzewa rosły coraz rzadziej, a zarośla były niższe. Po chwili droga doprowadziła Harryego na obrzeża sporego jeziora. Podszedł bliżej brzegu i stanął zauroczony jego pięknem.
W krystalicznie czystej wodzie odbijała się jego podobizna. Dopiero teraz zauważył, że jego ręce nie są pokryte szpecącymi bliznami a twarzy nie ma tak chorobliwie wychudzonej. Fakt ten utwierdził go w przekonaniu, że nie jest to prawdziwa kraina, że prawdopodobnie jest w jakieś magicznym miejscu, bądź we własnym umyśle. Albo... Potrząsnął głową, odganiając tą mało optymistyczną myśl.
„Ciekawe, co się ze mną dzieje w prawdziwym świecie... Eee, nic mnie to nie obchodzi, niech sami sobie zbawiają świat. Ja mam dosyć bycia Wybrańcem" - pomyślał gniewnie.
Rozejrzał się po okolicy. Jezioro w kształcie elipsy, nie porośnięte zaroślami, woda tworząca idealnie gładką taflę, niczym błękitne lustro. Na około nadal rozciągał się ten sam majestatyczny las. Cofnął się kilka kroków i usiadł pod potężnym pniem starego dębu. Urwał źdźbło trawy i zaczął się nim bawić. Zamknął oczy. Panowała niczym niezmącona cisza i spokój - dawno tak dobrze się nie czuł. Odetchnął z ulgą, rozkoszując się błogą ciszą...
Nagle usłyszał za plecami szelest. Zerwał się na nogi, sięgając odruchowo za pasek. Z przerażeniem stwierdził, że nie ma różdżki.
Schował się za pniem, starając ukryć swe istnienie, a w razie czego zaatakować z zaskoczenia przeciwnika. Odgłosy ucichły, lecz po chwili znów zaczęły narastać. Harry ze strachem w oczach obserwował ukradkiem, jak pobliskie krzaki zaczynają się trząść. Chciał uciekać, lecz gryfońska odwaga i wrodzona ciekawość wzięły górę. Został na miejscu gotów nawet na nie-magiczną walkę.
Następnej chwili Harry stanął oniemiały. Zachwycony i jednocześnie przestraszony. Zza krzaków wyszły dwa jednorożce. Zerknęły tylko na przybysza ciepłymi oczami - dziwne, wcale nie miały zamiaru uciekać czy atakować. Jakby to nie było nic niezwykłego, że spotkały człowieka.
Odwróciły wzrok i leniwie podreptały w kierunku jeziora, mijając go o kilka cali. Harry osunął się po pniu na trawę. Oparł o niego głowę i z niedowierzaniem podziwiał zwierzęta.
Śnieżnobiała sierść aż raziła w oczy, srebrne rogi i kopyta połyskiwały w słońcu. Majestatycznie podeszły do krystalicznej wody, by ugasić pragnienie. Widok jak z bajki. Był w krainie, gdzie nawet zwierzęta nie musiały się niczego bać, na pewno nie znały tego uczucia. Pełna harmonia. Harry wszystko by oddał, żeby ta chwila trwała w nieskończoność. Nic więcej się nie liczyło.
Po bliżej nieokreślonym czasie jednorożce nadal tam były, chodziły po trawie, skubiąc ją delikatnie. Harry już dłużej nie mógł się opanować. Powoli wstał i skierował swe kroki ku niezwykłym zwierzętom.
Starał się iść jak najdelikatniej, by ich nie wystraszyć. Podszedł do jednego z nich bardzo blisko, zapominając, jakie są zasady postępowania z tymi stworzeniami, których uczył go Hagrid.
Wyciągnął rękę i, najostrożniej jak potrafił, dotknął krótkiej, lecz niesamowicie miękkiej sierści. Jednorożec poderwał łeb, a zdezorientowany Harry cofnął dłoń.
Przenikliwe bursztynowe oczy spojrzały w głęboką zieleń oczu chłopca, jakby chcąc go poddać jakieś próbie. Gryfon chciał się cofnąć, myśląc, że jednak źle zrobił. Lecz w tej chwili magiczne stworzenie skłoniło głową, jakby przytakując, po czym wróciło do przerwanej czynności.
Harry uznał to za ciche przyzwolenie i ponownie dotknął gładkiego futerka. Pewniejszy siebie pogłaskał go przeciągle. Był jak zahipnotyzowany.
Zwierzęta otaczała aura potężnej magii, dobrej, pełnej miłości. Poczuł, jak przenika go w każdym calu, ciało i duszę. Tak sobie wyobrażał Raj. Może już umarł? Może i tak... Nieważne... Chwilo, trwaj wiecznie...
CZYTASZ
Harry Potter i Wojna Aniołów
FanfictionOd autorki: Przed Wami moja pierwsza, i do tego tak rozbudowana, opowieść. Ponad 500 stron A4 zamknięte w 2 tomy. Zaczęłam ją pisać wiele lat temu, skończyłam niedawno - po bardzo długiej (kilkuletniej!) przerwie. Wybaczcie toporność tekstu w pierws...