Rozdział 9

636 34 6
                                    

(3 osoba)

Minął dzień od kiedy Legolas wrócił z wyprawy po athelas, Tauriel jeszcze się nie wybudziła po podaniu ziela.Uzdrowiciele przenieśli Tauriel z sali leczniczej do pokoju przygotowanego dla niej. Legolas cały ten czas czuwał nad jej łóżkiem. Do pokoju co jakiś czas przychodzili uzdrowiciele sprawdzać jej stan, Legolas niepokoił się czemu jeszcze się nie wybudziła

- Gdybyś przyjechał 5 minut później nie udało by nam się jej uratować - powiedział uzdrowiciel przykładając rękę do czoła Tauriel

- Na razie nie wiadomo czy ją uratowaliście... - odpowiedział mu Legolas

- Ale mamy chociaż nadzieję, książę

- Wszyscy mówią o nadziei a ja z każdą sekundą tracę ją coraz bardziej - Legolas schował głowę w ręce, był zmęczony, nie spał, dawno już nic nie jadł

- Powinieneś odpocząć - odpowiedział mu uzdrowiciel i wyszedł z pokoju

To prawda powinien odpocząć ale chciał być przy Tauriel. Dlaczego jeszcze się nie wybudziła?! zadawał sobie pytanie, złapał ją za rękę i spuścił wzrok w dół

- Legolas... - usłyszał głos Tauriel, podniósł głowę do góry

- Obudziłaś się w końcu! - wypowiedział z radością, chciał ją teraz uściskać ale powstrzymał się, nie chciał ją w ten sposób ''uszkodzić''

- Pójdę po uzdrowicieli - wyszedł z pokoju i zawołał ich

Poczuł woń jedzenia rozprzestrzeniającą się po korytarzach pałacu, pomyślał że pójdzie coś zjeść i tak nie wpuścili by go na czas badań do komnaty Tauriel więc ma teraz dobrą okazję do posilenia się. Gdy już zjadł poszedł do swojego pokoju odświeżyć się, to wszystko zajęło mu 2 godziny. Szedł już w kierunku komnaty Tauriel ale zauważył ją idącą korytarzem.

- Powinnaś leżeć w łóżku - zaczął Legolas, Tauriel wyglądała trochę nie wyraźnie

- Wystarczająco się już wyleżałam - odpowiedziała mu a on przysunął się do niej

- Amin mela lle (kocham cię) - powiedział Legolas całując Tauriel, ona jednak oderwała się od niego

- Jeszcze ktoś nas zauważy

- Mam dosyć ukrywania się - Legolas wypowiedział to po czym pocałował Tauriel jeszcze namiętniej przyciskając ją przy tym do ściany, oderwali się od siebie, zauważyli że ktoś ich obserwuje, była to Arwena córka Elronda, gdy zobaczyła że para ją dojrzała znikła gdzieś za murami

Była już noc, Tauriel wyszła na taras połączony z korytarzem, spojrzała na gwiazdy elfowie kochali gwiazdy, ich widok wywoływał w Tauriel pewną radość. Do tarasu zmierzała inna postać kroczyła powoli zatrzymała się na przejściu

- Quel undome, Taurielo (Dobry wieczór, Taurielo) - powiedziała czarnowłosa półelfka, swoim jedwabistym głosem

- Quel undome, Hiril (Dobry wieczór, Pani) - Tauriel ukłoniła się

- Mów na mnie po prostu Arwena, i nie musisz mi się kłaniać - Arwena zaśmiała się lekko, na twarzy Tauriel także pojawił się uśmiech

- Ithil(księżyc)...jest piękny tej nocy - Arwena podeszła do poręczy tarasu, stając obok Tauriel

- Mae (tak), dzisiejsza noc jest piękna

- Na długo zostajesz w Rivendell?

- Zostanę póki książę tu jest - odpowiedziała Tauriel 

- Nie musicie kryć tego co do siebie czujecie w Imladris - półelfka spojrzała na nią lekko się przy tym uśmiechając, Tauriel nie wiedziała co odpowiedzieć, Arwena widząc że rudowłosa elfka nie wie co odpowiedzieć zmieniła temat

- Jesteś kapitanką straży, prawda?

- Tak

- Kobieta kapitanem straży to chyba rzadki przypadek

- To prawda... ale lubię swoją pracę przynajmniej zawsze coś się dzieje - odpowiedziała Tauriel

- Musisz nauczyć mnie walczyć

- Jeśli będzie okazja to oczywiście - zaśmiały się obydwie same nie wiedziały dlaczego, polubiły się, siedząc na tarasie rozmawiały dalej na wszystkie tematy, dobrze się rozumiały. Rozmawiały tak długo że straciły poczucie czasu, księżyc powoli zaczął znikać, zbliżał się ranek.

- Powinnyśmy iść spać - Tauriel przerwała rozmowę

- Masz rację - Arwena odpowiedziała jej ziewając przy tym

- Quel kaima Arweno (śpij dobrze Arweno)

- Quel kaima Tauriel - obydwie odeszły do swoich pokoi, Tauriel powinna już dawno spać, nie powinna się przemęczać ale rozmowa z czarnowłosą przyjaciółką wciągnęła ją.

Tauriel zasnęła, pierwszy raz od paru dni spało jej się dobrze. Rano gdy się już obudziła postanowiła że poleży w łóżku trochę dłużej, po jakimś czasie wstała, zajrzała do szafy, były tam same suknie i ubranie w którym przyjechała było czyste ale nie będzie przecież chodziła ubrana w to samo ubranie cały czas, wyjęła z szafy jasno błękitną, długą suknie, włosy zostawiła rozpuszczone. Usiadła na łóżku, trochę rozbolała ją głowa ale ból nie był mocny. Do drzwi jej pokoju ktoś zapukał

- Proszę - Tauriel powiedziała donośnie na znak że można wejść, drzwi powoli się otworzyły, Tauriel ujrzała Legolasa, podszedł do niej a ona wstała

- Pięknie wyglądasz - Legolas wyszeptał jej do ucha

- Hannon le (dziękuję) - odpowiedziała całując go lekko w końcówki jego ust, spojrzeli sobie w oczy

- Tauriel... muszę wracać do leśnego królestwa, ojciec mnie wzywa

- Kiedy wracamy? - spytała go

- Wracam sam, Tauriel... musisz zostać, nie wróciłaś jeszcze w pełni do zdrowia - odsunęła się od niego, chciała wrócić razem z nim

- Czuję się już dobrze

- Musisz zostać - Legolas martwił się że podczas powrotu do królestwa coś może jej się stać

- Dobrze wiesz że i tak pojechała bym za tobą! - Tauriel zezłościła się, nagle jej ból głowy nasilił się, złapała się za głowę

- Boli cię? - Legolas przysunął się do niej, zmartwił się

- Nie, wszystko jest dobrze... - Tauriel próbowała normalnie ustać ale ból jej na to nie pozwalał, zrobiło jej się słabo, straciła równowagę na szczęście Legolas w porę ją złapał i położył na łóżku

Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz