Rozdział 15

553 34 6
                                        

Tauriel obudziła się wcześnie rano, podniosła się z podłogi i weszła do swojej komnaty usiadła na fotelu. Bolała ją głowa ale to nic w porównaniu z tym jak się czuła... Pamiętała urywki z wczorajszej nocy, chciała by to co się nigdy nie wydarzyło.

Wstała, przebrała się z sukni w coś luźniejszego, podeszła do okna, rozejrzała się. Usłyszała otwierające się drzwi

- Amin hiraetha (Przepraszam) Wczoraj...- Tauriel odwróciła się do Haldira stojącego za nią

- Co?! myślisz że przeprosiny coś dadzą - mówiła trzęsąc się z nerwów

- Wybacz, proszę-  spojrzał na nią z żalem

- Nawet gdybym ci kiedyś wybaczyła to i tak nigdy bym ci tego nie zapomniała - mówiła dalej z coraz większą złością

- Kocham cię... - Haldir poczuł ulgę gdy jej to powiedział - Ale ty kochasz Legolasa - dodał, Tauriel stała jak wryta to co jej powiedział, On jednak mnie kocha - pomyślała - I w dodatku wie że kocham...

- Ale ja ciebie nie kocham! - wykrzyczała, uspokoiła się trochę i wyszeptała - Kocham Legolasa - po tych słowach Haldir wyszedł z jej komnaty

Tauriel przesiedziała dwa dni w swoim pokoju aż zdecydowała się że pójdzie do Legolasa powie mu jak było na prawdę. Zapukała, weszła do jego komnaty. Legolas stał parę kroków od niej, nie odzywał się, był odrobinę nietrzeźwy.

- Po co przyszłaś? - odezwał się

- Powiem ci jak było na prawdę

- Ja nie wiem czy chcę tego słuchać

- Myślałam że to ty... Byłam pijana - Tauriel mówiła ze łzami w oczach

- Nie wiem czy mogę ci wierzyć - Legolas spojrzał na nią,

- Jeśli mnie kiedykolwiek kochałeś uwierz mi - Tauriel wybiegła z pokoju a on opuścił z niej wzrok.

Poszła do swojego pokoju, przebrała się w mundur wzięła ze sobą broń i poszła do króla.

(Tauriel)

Pora wrócić do moich obowiązków nie mogę dalej siedzieć bezczynnie. Będę miała jakieś zajęcie, możliwe że uda mi się zapomnieć o tym co się wydarzyło. Związek z Legolasem może i nie miał by przyszłości... teraz już sama nie wiem, wcześniej byłam pewna że nasza miłość przetrwa wszystko. On nie wierzy mi. Stanęłam przed drzwiami króla, weszłam. Thranduil rozmawiał o czymś z Haldirem ale gdy mnie zobaczyli Haldir ukłonił się i wyszedł. Podeszłam do króla.

- Panie - ukłoniłam się

- Jestem gotowa wrócić na swoje stanowisko 

- Dobrze, dziś obejmiesz wartę w lochach - odeszłam

Szłam do lochów, tam zwykle nic się nie dzieje, a już miałam nadzieję że będę miała ciekawsze zajęcie. Przeszłam się po podziemiach doglądając przy tym więźniów, przeszłam już całe lochy w dwie strony. Usiadłam na schodach starałam się o niczym teraz nie myśleć chyba że o mojej pracy. Nie udało mi się, cały czas myślałam o Legolasie, poczułam smutek, kłucie w sercu, mam ochotę się zabić... Przesiedziałam tak już z cztery godziny, z nudów zamykały mi się oczy. Usłyszałam jakieś szmery piętro wyżej, spojrzałam w górę. Ujrzałam... Legolasa?! Patrzył się na mnie z góry ale gdy zobaczył że zauważyłam go zniknął gdzieś w cieniu. Po co przyszedł? nie wiem... Chciałam pobiec za nim ale usłyszałam donośny głos

- Pani kapitan! - wstałam ze schodów, przede mną stał jeden ze strażników, nazywał się Ulumien, był trochę wyższy ode mię prawie że równy, miał brązowe włosy

- Po co przychodzisz? - spytałam

- Przyszedłem na zmianę warty 

Wyszłam z lochów, szłam do mojej komnaty, po drodze napotkałam na Haldira. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać szczególnie po tym jak powiedział mi że mnie kocha, albo jeszcze bardziej przez to co chciał zrobić... czułam się nie swojo.

- Szedłem właśnie do ciebie - zaczął

- Nie chcę z tobą teraz rozmawiać

- Chcę pożegnać się - spojrzał na mnie ze smutkiem

- Jak to?! - nie chciałam żeby wyjeżdżał nawet przez to do czego doprowadził

- Nic mnie tu już nie trzyma... Pora wrócić do Lothlorien zresztą i tak niedługo posłali by po mnie, zbliża się wojna 

- Będzie mi cię brakować -dodał, objęłam go, on także objął mnie swymi ramionami,

- Mi ciebie też - wypowiedziałam wciąż ściskając go, odsunęliśmy się od siebie

- Navaer Taurielo (Żegnaj Taurielo)

- Navaer Haldirze (Żegnaj Haldirze) - odszedł ode mnie a ja patrzyłam jak znika za pałacową ścianą ten ostatni raz. Kolejna osoba mnie opuszcza... 

Poszłam do mojego pokoju zamknęłam drzwi na klucz by nikt mi nie przeszkadzał. Wyszłam na taras wzięłam ze sobą sztylet, zaczęłam się nim bawić, z moich oczu zaczęły spływać łzy. Po co mi takie życie?! Życie bez Legolasa nie ma dla mnie sensu... Przystawiłam sztylet do mojej ręki, przejechałam nim powoli, po mojej ręce zaczęła spływać krew, poczułam ból ale ten ból był nie istotny, największy ból czułam w sercu... 


(Haldir)

Lepiej będzie gdy wyjadę, wciąż kocham Tauriel ale ona mnie nie. Przed wyjazdem muszę coś załatwić, pójdę do Legolasa i spróbuję naprawić swój błąd. Wszedłem do jego komnaty

- Wyjdź stąd! - powiedział do mnie odstawiając butelkę z winem

- Słuchaj! to nie jest wina Tauriel tylko moja rozumiesz, ja tego chciałem ona nie - podszedł do mnie

- Idź do niej! - wypowiedziałem to mu prosto w twarz, minął mnie i wybiegł z komnaty

Teraz mogę spokojnie wracać do domu. Zebrałem swoje rzeczy i wyruszyłem w drogę. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś zobaczę Tauriel... 

Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz