Rozdział 5

735 31 5
                                    

(Tauriel)

Dla mojego dobra?! Dlaczego mi to zrobił?! Co moje dobro mogło mieć z tym wspólnego?! Moje życie bez niego nie ma już sensu...Siedziałam na podłodze mojego pokoju opierając się o drzwi, ciągle płacząc, nie mogłam się z tym pogodzić... mój oddech był coraz cięższy a w sercu czułam smutek. Chciałam zostać w swoim pokoju w ciszy, samotnie ale muszę jeszcze iść na patrol a najgorsze w tym wszystkim będzie to że Legolas też tam będzie. Często jest z nami na patrolach mimo że jest księciem, nie wiem czy zniosę jego obecność.


(Haldir)

Tauriel rozstała się z Legolasem więc na szczęście nie będę musiał nic w tej sprawie robić.Pójdę do króla i powiem mu że moja misja nie jest już aktualna. Powinienem się cieszyć że się rozstali jednak gdy zobaczyłem w jakim stanie byli obydwoje, a szczególnie Tauriel sam już nie wiem.

- Panie - powiedziałem do Thranduila gdy go ujrzałem 

- Haldirze, liczę że przynosisz dla mnie jakieś dobre wieści 

- Tak, Tauriel już nie jest z księciem 

- Skąd ta pewność, powiedziała ci to? mogła cię oszukać 

- Nie, podsłuchałem ich rozmowę, więc nie będę musiał już nic z tym chyba robić - odpowiedziałem z nadzieją

- Ale mogą do siebie wrócić i co w tedy? - zaczął  

- Muszę być pewny że nigdy ze sobą nie będą - dodał 

- Co mam robić Panie? 

- Zdobądz serce Tauriel - powiedział to a ja nie miałem zamiaru się sprzeciwić, chciałem tego by była moja

- Jak sobie życzysz Panie - odszedłem od niego 

Poszedłem do Tauriel zapukałem i wszedłem gdy ją ujrzałem miała zaczerwienione oczy, chyba od płaczu.

- Wszystko dobrze? - spytałem się jej, przeraziłem się w jakim była stanie 

- Tak... dlaczego przyszedłeś? - spytała 

- Musimy iść na patrol - odpowiedziałem jej, nic nie odpowiedziała i wyszła ze swojego pokoju a ja za nią.

Razem z resztą strażników byliśmy już w puszczy był tam też Legolas co jakiś czas spoglądał na Tauriel ale ona odwracała od niego wzrok. Musiałem coś zrobić więc podszedłem do Tauriel i zacząłem z nią rozmawiać.


(Legolas)

Poczułem się zazdrosny ale nie mogłem nic zrobić.Pozostało mi aby patrzeć jak z nią rozmawia. Rozejrzałem się po okolicy, zauważyłem że w krzakach siedzi ork, miał wycelowaną strzałę prosto w Tauriel. Wypuścił strzałę, nie mogłem pozwolić aby trafiła w cel, szybko podbiegłem do niej, mieczem odbiłem orczą strzałę. Z zarośli wyskoczyła grupa orków, było ich nie wielu więc szybko z nimi sobie daliśmy radę. Po powrocie do pałacu napotkałem na Tauriel, zatrzymałem się przed nią blokując jej przejście, spojrzałem się na nią.

- Amin hiraetha(przepraszam)- powiedziałem do niej cicho a ona tylko spojrzała się na mnie

- Mój ojciec zagroził że skaże cię na wygnanie jeśli dalej będziemy razem - kontynuowałem

- Nie rozumiesz? On może mnie nawet wygnać ale jeśli będę tylko z tobą będę szczęśliwa - odpowiedziała mi

- Kocham cię Taur...- powiedziałem jej po cichu na ucho po czym objąłem ją delikatnie, odwzajemniła mój uścisk

Poszedłem do ojca, nie mogłem znieść tego że jego zdaniem nie mogę z nią być, muszę mu w końcu przemówić do rozumu.

- Ojcze muszę z tobą porozmawiać - powiedziałem poważnym tonem

- Ja też, wyruszysz do Rivendell, musisz dostarczyć list ode mnie dla Elronda

- Możesz wysłać posłańca

- Tak, mógł bym ale to jest zadanie dla ciebie

- Pojadę ale sam

- Nie zgadzam się, coraz więcej orków pojawia się w okolicy

- Pojadę sam albo nie jadę, poza tym jeśli pojadę samotnie będzie szybciej, orkowie nie zauważą mnie

-  No dobrze zgadzam się

Ledwo pogodziłem się z Tauriel a już muszę wyjechać, lepiej będzie gdy nie będę jej mówił że wyjeżdżam jeszcze pojechała by za mną. Bał bym się o nią choć jest najlepszą wojowniczką jaką znam. Im prędzej wyruszę tym szybciej wrócę do niej, pojadę z samego rana.


Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz