Rozdział 47

466 19 4
                                    

Tauriel kołysała Amarié w rzeźbionej kołysce, śpiewając kołysankę Legolas wsłuchał się w jej słowa ustał za rudowłosą elfką położył rękę na jej biodrze pocałował ją w policzek drugą ręką nakrył córkę miękkim kocykiem 

- Śpi - wyszeptał Legolas stając przed elfką

- Zauważyłam - powiedziała Tauriel

- Może teraz... - Legolas odpiął dwa guziki jej sukni

Nagle Amarie zaczęła płakać, Tauriel wyjęła ją z kołyski zaczęła kołysać ją na rękach, mała elfka bawiła się kosmykami jej ognistych włosów, Legolas spojrzał na Tauriel wydawała się być zmęczona ostatnie noce były dla nich bezsenne. Elf zabrał Amarie z rąk matki przekierował ją wzrokiem na łóżko a sam zaczął usypiać córkę kiedy zasnęła włożył ją do kołyski. Położył się obok Tauriel

- Gdy wrócisz z Dol Guldur - położyła rękę na jego torsie patrząc na niego znacząco - Zresztą sam wiesz o co mi chodzi

- Już nie mogę się doczekać

- Kocham cię

- Mennai in eleni ier ier á cala (Dopóki wszystkie gwiazdy świecą) - mówił Legolas

- A gdy nastanie dzień i gwiazd już nie będzie? - spytała Tauriel

- Wolał bym już nigdy więcej nie poczuć blasku gwiazd niż przestać kochać cię i Amarié - Legolas pogładził ją po głowie Tauriel uśmiechnęła się i oboje zasnęli

Dwa dni później, Tauriel z Legolasem zabawiali córkę na łóżku Amarie miała całą masę zabawek mimo że jeszcze nie umiała się nimi bawić. Była tak słodka że nikt nie potrafił jej niczego odmówić

- Legolasie - drzwi komnaty otworzyły się jednak nie gwałtownie Elaren trzymał w ręce kawałek pergaminu wyglądał na przejętego

- Król przysłał list, jest ranny bitwa się zaczęła, potrzebują cię - mówił za jednym tchem, podał list Legolasowi a on rozwinął go i zaczął czytać, Tauriel wzięła córeczkę na ręce ustała za elfem jakby posmutniała

- Jutro wyjadę

- Jazda zajmie ci cały dzień wtedy może być już za późno - mówił ciemnowłosy elf

- Jedz dziś - Tauriel przerwała krótką ciszę, Legolas spojrzał na nią, zwinął list podał go Elarenowi

- Karz szykować konia - powiedział a kapitan straży posłusznie wyszedł przymykając za sobą drzwi zostawiając między nimi małą szparę 

Legolas przebrał się wyjął swój ciemno zielony wręcz czarny płaszcz i ubrał go na siebie potem otworzył dużą skrzynię z bronią stojącą w samym rogu pokoju była zabezpieczona, wyjął łuk strzały i dwa sztylety, strzał zostało mu za ledwie pięć mógł iść do zbrojowni po więcej ale Tauriel wyjęła swój kołczan i wyciągnęła z niego prawie wszystkie strzały dała je Legolasowi

- Niedługo wrócę - elf przetarł łzę powoli spływającą po policzku Tauriel

- Będziemy czekać - powiedziała Tauriel, Legolas ucałował ją i Amarié, wyszedł z żalem z komnaty

Na zewnątrz pałacu czekał na niego już osiodłany wierzchowiec elf wsiadł na niego i pospieszył czym prędzej miał nadzieję że sytuacja nie jest tak tragiczna jak to opisane było w liście ale Legolas był gotowy na wszystko. Poza tym Thranduil jest ranny oby nie było to nic poważnego, głowę Legolasa zaprzątały wszelakie myśli za nim się obejrzał ujrzał kłęby dymu wznoszące się w powietrzu i te głosy w oddali nie potrafił jeszcze ocenić do kogo należały jechał więc ostrożniej leśną ścieżką prowadzącą go do celu 


--------------------------------------------------------------------

Rozdział miał być na jutro ale napisałam szybciej to wstawiłam dziś 

Zachęcam do czytania opowieści  _olosse_  pt. "Miłość jest wieczna"  ciekawie się zapowiada <3



Above all - Legolas i TaurielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz