Rozdział 7

345 29 3
                                    

3 raz wyrzucam wszystko z walizki i pakuje od początku. Niestety okazała się trochę za mała, a ja nie mogę zostawić niczego z tych rzeczy w domu. Wszystko jest mi potrzebne! Spojrzałam na zegarek 12:39. Zaczęłam się trochę denerwować. Nie byłam jeszcze ubrana, a potrzebuje prawie godzinkę, żeby dojechać na dworzec. Jeśli zaraz ta durna waliza się nie zamknie, to pojadę do dupy, a nie do Zakopanego!
Usiadłam na walizce, wzięłam głęboki oddech i siłowałam się z zamkiem, który nadal nie dawał za wygraną. Zrezygnowana wyrzuciłam raz jeszcze wszystko z walizki i spojrzałam po tych wszystkich rzeczach..
NO NIE MA OPCJI, ŻE COŚ ZOSTAWIĘ!
Wybrałam numer Karoli. Zdecydowanie potrzebowałam pomocy..

-Karola proszę, przyjedź i pomóż mi się spakować.. Mam tylko 15 minut, bo nie zdążę na ten pociąg - mówiłam tak szybko, że zastanawiałam się czy mnie zrozumiała

Usłyszałam głośny śmiech w słuchawce i przerwane połączenie.
Mam nadzieje, że oznaczało to
„Nie martw się Wikson, za chwile przyjadę"

Andi zasypywał mnie wiadomościami, a ja nawet nie miałam kiedy odpisać. Odczytałam tylko szybko wiadomości.

„ Dzień dobry śpiochu, to już dzisiaj! 😎😘"

„Mam nadzieje, że nie śpisz 🤔"

„Może potrzebujesz jakiejś pomocy?"

„Nie wiem dlaczego nie odpisujesz, ale proszę nie spóźnij się na pociąg.. Będę czekał przy wejściu. Obok zegara. Do później 🙈"

Powinnam chyba napisać chociaż dzień dobry, nie mogę się zmieścić w walizce i nie wiem czy zdążę na pociąg. CAŁUSKI
Zobaczyłam na wyświetlacz telefonu 12:47.
Cholera
Zabrałam ubranie do łazienki i szybko się przebrałam. W między czasie usłyszałam dźwięk domofonu. Wybiegłam z łazienki i otworzyłam jej drzwi. Miałam szczęście, że chociaż byłam pomalowana, bo gdybym miała się jeszcze teraz pomalować to naprawdę pojechałabym do dupy.

- O której masz pociąg? - Karola wpadła do mieszkania zdyszana, jak po przebiegnięciu maratonu
- 14:15
- Brawo Wiktoria, brawo
Kiedy weszła do pokoju zrobiła jeszcze gorszą minę, niż na początku.
- Nie żartujesz sobie ze mnie? - spytała i patrzyła z politowaniem
- Co? Nie. Dlaczego miałabym żartować? - spytałam zdziwiona
- Bo nie wiem jak zamierzasz to wszystko tutaj zmieścić! Nic dziwnego, że się nie dopina. Przecież możesz coś zostawić
- Nawet nie próbuj! Wszystko, co tutaj jest, jest mi potrzebne!
- Ja piernicze Wiki

Karola zaczęła układać wszystko na trochę inny sposób niż ja. Nerwowo spoglądałam na zegarek, który pokazywał już 13:02. Uciekł mi właśnie autobus, którym miałam jechać, żeby dojechać na spokojnie.

- Pomożesz mi łaskawie? Nie dam rady sama tego dopiąć!

Atmosfera trochę się zagęściła i zrobiła się dosyć nerwowa. Zreszta nic dziwnego, skoro jeszcze chwila i nie zdążę!
Walizka jakimś cudem się dopięła.. Nie wierzyłam własnym oczom i modliłam się tylko, żeby za chwile wszystko nie wystrzeliło w powietrze.

- Masz już wszystko? Podrzucę Cię, bo naprawdę zaraz nie zdążysz
- Jesteś kochana! Chwila, muszę zabrać laptopa.

Rzuciłam się na torebkę, do której miałam wszystko spakować. Łącznie z jedzeniem, które sobie wcześniej na szczęście przygotowałam. Nawet nie zdążyłam zjeść obiadu..

- Wiktoria jest 13:15. Jeśli będą korki, to jesteśmy w dupie..

Złapałam za walizkę i spojrzałam jeszcze, czy na pewno wszystko zabrałam. Zamknęłam drzwi na klucz i siłowałam się z walizką, która pomimo swojej małej wielkości ważyła chyba 20 kilo.. Spakowałyśmy ją szybko do bagażnika i ruszyłyśmy w kierunku dworca.

***

Są tak tragiczne korki, że naprawdę chyba nie zdążę. Jest równo 14, a do dworca zostały conajmniej 2 kilometry. Stukałam w deskę rozdzielcza i nerwowo patrzyłam na telefon. Musiałam chyba przygotować się na najgorszą opcje, która oczywiście było kupno drugiego biletu o późniejszej porze. Wzięłam telefon do ręki i otworzyłam wiadomości.

„Andi nie mam pojęcia, czy zdążę.. To wszystko przez moją walizkę 🙈"

Stukałam w szybkę telefonu i zablokowałam go. Po niecałej minucie dostałam odpowiedź.

„Poważnie Wiki.. 🙄 Gdzie jesteś? Za ile będziesz?"

Też chciałabym wiedzieć Andi

„Zostało jakoś 1,5 kilometra, ale stoję w korku.."

„Poczekam przed głównym wejściem, jakoś damy radę."

Najważniejsze, że jest optymistą. Niestety, ale do mnie to niepodobne, żeby myśleć w taki sposób, w jaki myśli Andreas.
Spojrzałam na godzinę.
14:09
Dziwne, że w takich momentach liczy się każda minuta, a tak ludzie po prostu nie zwracają uwagi na minuty i wszystko zaokrąglają.

- Karola naprawdę nie możemy szybciej? - spojrzałam na nią błagająco

Miałam chyba nadzieje, że włączy tryb samolot i że po prostu przelecimy nad tym korkiem.

-Wiki naprawdę nie mogłaś wziąć mniej rzeczy? - spojrzała na mnie spod byka

Okej, zdecydowanie wygrała. Ale taka była prawda, nie mogłam zabrać mniej rzeczy.
Jakimś cudem korek ruszył i zaczęłyśmy się poruszać z trochę lepszą prędkością. Naprawdę modliłam się w duchu, żeby tak właśnie zostało. I o dziwo tak było. Ale nie wiem, czy i tak nie jechałyśmy wystarczająco szybko, bo kiedy zatrzymałyśmy się przed dworcem była 14:13. Karola wybiegła zza kierownicy i otworzyła mi bagażnik

- Naprawdę masz szczęście, biegnij szybko! - krzyknęła prawie rzucając walizką w moją stronę

- Jesteś kochana, Paaaa

Zabrałam walizkę i szybko podbiegłam do Andreasa dając mu buziaka w policzek.

- Mamy dosłownie minutę, daj tą walizkę

Nie zdążyłam wszystkiego dokładnie usłyszeć, ani odpowiedzieć, bo Andi rzucił się w pośpiechu w stronę peronu. Biegłam za nim, jak nie wiem kto, ale na pewno nie miałam takiej kondycji, jak on. Wbiegliśmy szybko na nasz peron. Na szczęście nasz pociąg jeszcze stał na miejscu. Weszliśmy do środka i odszukaliśmy swoje miejsca. Usiadłam pod oknem i opierając głowę o okno głęboko oddychałam. Andi opadł obok mnie.

- Chyba nie chce wiedzieć, co masz w tej walizce - zaśmiał się

- Same potrzebne rzeczy! - powtórzyłam się

***

I już mamy 7 rozdział 😋
Jakoś szybko mi to zleciało.
Jutro mam ostatnia maturke, a później rozdziały powinny być już dodawane systematycznie.
Jesteście ciekawi, co się wydarzy na wyjeździe? 😎
Do następnego 😘

APLIK@CJA andreas wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz