Rozdział 22

300 18 11
                                    

Siedziałam dłuższą chwilę na ławce, dopóki nie zrobiło mi się trochę zimno. Postanowiłam znaleźć jakąś kawiarnię, żeby napić się czegoś, co trochę osłodzi mi moje rozżalenie, bo chyba inaczej tego nie nazwę.. Cały czas myślę o tym, że Andreas chce z nią wyjść na obiad. Skoro wcześniej się mu podobała, to dlaczego teraz miałaby przestać mu się podobać? Jest mu obojętna? Pewnie gdyby była, to odrazu by mi o tym powiedział i zabrał mnie na ten obiad.. Jestem załamana. Dlatego nie chciałam żadnego chłopaka, żadnej aplikacji i żadnej z tych rzeczy.. Szłam przed siebie i czułam, że łzy spływają mi po policzkach z bezsilności. Telefon zaczął mnie irytować swoimi ciągłymi powiadomieniami, więc postanowiłam go wyłączyć, dopóki nie będę potrzebowała nawigacji lub czegokolwiek innego.

Zauważyłam Starbucks kilka metrów przede mną. Stwierdziłam, że wejdę i trochę posiedzę przy czekoladzie albo czymś innym, na co może będę miała ochotę. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi, ciepłe światło otuliło mnie na wejściu razem z wonią kawy, która odrazu dotarła do mojego nosa. Podeszłam do baru, gdzie nikogo jeszcze nie zauważyłam, po chwili z zaplecza kierował się chłopak w moją stronę. Wysoki brunet z kręconymi włosami, posłał mi uśmiech, przez co zobaczyłam dołeczki w jego policzkach. Oczarował mnie i to mocno.. Odsunęłam na chwilę myśli o Andreasie i o tym wszystkim, co wcześniej mnie spotkało i bardzo skupiałam się na chłopaku, od którego nie mogłam odciągnąć wzroku. Zdążyłam zauważyć, że ma na imię Harry, ale nic więcej, ponieważ musiałam zacząć składać zamówienie, kiedy do moich uszu dobiegł melodyjny dźwięk jego głosu:

- Słucham? - Harry uśmiechnął się w moją stronę, przez co znowu mogłam zauważyć dołki w jego policzkach, usłyszałam także brytyjski akcent, który dodawał mu swoją drogą uroku

- Poproszę coś słodkiego, najlepiej jakąś czekoladę i duuużo bitej śmietany - westchnęłam w stronę chłopaka przypominając sobie, dlaczego tak właściwie tutaj się znalazłam

- Zły dzień? - zapytał zapisując coś na karteczce

- Troszkę - odpowiedziałam, ale chyba zauważył, że było to nieszczere z mojej strony, bo tylko pokręcił głową i na jego twarzy pojawił się grymas, który znowu za chwilę zmienił się w szczery uśmiech - takiej pięknej dziewczynie nie pasuje taki grymas, tylko uśmiech

- Taa - zaśmiałam się

- Mogę prosić Twoje imię - zapytał

- Wiki - odpowiedziałam i zmusiłam się do uśmiechu

- Dobra Wiki, usiądź sobie, a ja za chwilę wrócę z Twoim zamówieniem. Tylko jeszcze płatność i jesteś wolna - zaśmiał się, na co odpowiedziałam mu tym samym i dziękując za rachunek ruszyłam w stronę wolnego miejsca w kącie

Mogę chyba śmiało powiedzieć, że ten chłopak jest cudowny i jestem pod wrażeniem tego, jak mnie obsłużył. Komplement swoją drogą też był miły. Miał coś w sobie, przez co chciałam go bardziej poznać. Zauważyłam, że brunet idzie w moją stronę z moją czekoladą i górą bitej śmietany. Możecie mi nie wierzyć, ale naprawdę jest jej góra.

- Twoja czekolada - posłał mi uśmiech - dodałem trochę karmelu, żeby lepiej smakowała

- Dziękuję Ci bardzo - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie

- Naprawdę zdajesz się być miłą osobą, chciałbym później wiedzieć, czy smakowała Ci czekolada ode mnie - chłopak trochę się zdenerwował i przesunął kubek o kilka centymetrów, dzięki czemu mogłam zauważyć karteczkę z cyframi. Czy właśnie od tak dostałam numer od przystojnego bruneta w Starbucksie? Jestem podpuchnięta, mam przekrwione oczy, a on dał mi swój numer. wow. - No i jeśli nie będziesz miała z kim porozmawiać o swoim złym dniu, to służę pomocą, a teraz znikam na zmianę, bo szef zaraz mnie zabije - zaśmiał się - do zobaczenia Wiki

APLIK@CJA andreas wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz