Rozdział 10

337 25 6
                                    

- Co wybierasz? - Andi zapytał patrząc na mnie znad wielkiej karty dań

Udaliśmy się do jednej z popularniejszych restauracji w Zakopanem. Cała restauracja była z jasnego drewna, które razem z zapachami z kuchni tworzyły cudowny zapach. Światło robiło tutaj dużo. Było żółte i znajdowało się tylko w nielicznych miejscach restauracji, przez co było bardzo przytulnie. Na stolikach stały świece, które podejrzewam miały dawać trochę romantyczny klimat. W rogu restauracji górale grali ma różnych instrumentach i śpiewali swoje piosenki. Ich śpiew i muzyka zagłuszały trochę rozmowy, ale miało to swój prawdziwy klimat.. Na suficie były różne „góralskie" rzeczy, a na środku wielkie sanie, przez które miałam wrażenie, że zaraz wszystko mi się zwali na głowę.

- Myślę nad pieczonymi ziemniakaczkami z twarożkiem i filetem z oscypkiem i ziołami. A ty? - na samą myśl o tym jedzonku robiło mi się lepiej

- Nie lubię oscypków! Nie zbliżaj się później do mnie - zaśmiał się

- Jak można nie lubić oscypków? - spytałam oburzona i spojrzałam na niego posyłając mu dziwne spojrzenie

- Są śmierdzące, zle smakują. Po prostu nie lubię - wzruszył ramionami i kontynuował - Ja wezmę polędwiczki w sosie grzybowym i te same ziemniaczki, co ty. A zupa? Nie bierzemy zupy?

- Możemy w sumie wziąć, po takiej trasie nam nie zaszkodzi - uśmiechnęłam się i spojrzałam ponownie w menu

- No tak. Kalorie, które spaliłaś trzeba szybko nadrobić - zaśmiał się

Opuściłam kartę i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

- Wezmę kwaśnicę

- A ja żurek. A co maruda życzy sobie do picia? Próbowałaś piwo z bombą? - Po wypowiedzeniu ostatnich słów znowu się zaśmiał, nie rozumiem jak można cały czas się śmiać i być zadowolonym

- Co takiego? - wybuchnęłam śmiechem

- Piwo z bombą. Piwo, a w środku 50 mililitrów wódki

- To rzeczywiście bomba - mruknęłam pod nosem, ale Andi oczywiście to tez musiał usłyszeć i już miał się głośno śmiać, ale podszedł do nas kelner.

Andi wypowiedział całe nasze zamówienie i oczywiście wziął 2 piwa z bombą. Byłam ciekawa jak to wszystko dzisiaj się potoczy i czy skończymy na takim jednym piwie..

- Jutro mam kwalifikacje, nie wiem czy pamiętasz. Musimy udać się trochę szybciej na skocznie niż myślisz - spojrzał na mnie i splótł swoje ręce na stole

- Pamiętam, pamiętam. Jestem w szoku, że trener Cię puścił tak po prostu do innego hotelu i bez żadnych wymagań i tak dalej

- Trener myśli, że wbiegaliśmy na morskie, to miał być mój trening

Spojrzałam na niego robiąc w tym samym czasie tak wielkie oczy, że chyba jeszcze takich nigdy nie zrobiłam.

- Przepraszam, że co myśli? - wydukałam

Podejrzewam, że wyraz twarzy wcale mi się nie zmienił, bo Andi znowu zaczął się głośno śmiać.

- Wbiegaliśmy Wiki. Sportowcy tak robią

- Sportowcy.. - przedrzeźniłam go, na co Andi oczywiście zareagował śmiechem

Zauważyłam kelnera, który szedł w naszą stronę. W pierwszej kolejności dostaliśmy zamówione wcześniej zupy, które okazały się wyśmienite. Tak, jak nie przepadam za zupami, tak tutaj mogłabym jeść je codziennie. Chwile później otrzymaliśmy piwo z bombą i drugie danie. Oscypek idealnie komponował się z piersią z kurczaka, a nie wspomnę o najlepszych ziemniaczkach, jakie jadłam do tej pory..

- Jeden z najlepszych obiadów, jakie jadłam - podsumowałam na koniec posiłku, odkładając sztućce

- To prawda. Teraz czas spróbować najlepszej mieszanki - Andreas wskazał wzrokiem na piwo, które nie zostało jeszcze przeze mnie ruszone

- Myślisz, że mi posmakuje? - zadałam mu pytanie, przyciągając do siebie wysoką szklankę

- Myślę, że tak - uśmiechnął się i zabrał się za upijanie pierwszych łyków

Postarałam się dyskretnie powąchać, aby wiedzieć jaki w ogóle ma zapach ten mix, który dostałam, ale niestety nie poczułam zbyt wiele. Musiałabym się mocno nachylić, a tak nie wypadało..
Zamieszałam słomką w kieliszku i nachyliłam się do niej, aby za chwile poczuć w swojej buzi coś, na co nawet bym nie wpadła, że może być dobre.

- To jest naprawdę dobre - upiłam spory łyk

- I co? Nie miałem racji? - spytał, na co od razu przewróciłam oczami

****

Po następnym piwie stwierdziliśmy, że zmienimy lokal. Niektórzy w końcu zauważyli Andreasa i większość osób chciało sobie zrobić z nim zdjęcie albo prosili o autograf, przez to powstał pomysł o zmianie lokalu.
Nie powiem, że po takich dwóch piwkach nie miałam fajnie, bo bym skłamała.
Miałam już bardzo fajnie i przez górali, którzy cały czas przygrywali do obiadu miałam ochotę iść potańczyć.

- Andi zobacz! Tutaj jest fajnie

Miałam nadzieje, że się zgodzi na to, co wskazałam. Była to jakaś restauracja, może bar. W większości przeszklona, ale połączona oczywiście z drewnem. Przez szyby można było zauważyć ludzi, którzy tańczyli do piosenek granych przez jakąś orkiestrę i dużo kolorowych światełek, które przemieszczały się po całej sali.

- Czy ty widzisz jaka tam jest średnia wieku? - Andreas stanął przede mną i spojrzał z politowaniem

- No i co z tego - wzruszyłam ramionami

Nie zwróciłam nawet uwagi, że są tam sami starsi ludzie, bo przecież to w niczym nie przeszkadza.

- Skoro chcesz.. Zamówię nam coś do picia, a ty znajdziesz jakiś wolny stolik. Może być?

Ochoczo pokiwałam głową i łapiąc Andreasa za rękę wpadłam do wcześniej wyszukanego baru. Oczy mi się zaświeciły, kiedy zobaczyłam jak wszyscy tańczą i świetnie się bawią.
Znalazłam jakiś stolik niedaleko „parkietu" o ile można było to tak nazwać i pomachałam do Andreasa, kiedy szedł z naszym zamówieniem.

- Zadowolona? - zaśmiał się głośno i podał mi piwo

- Jak najbardziej - odpowiedziałam mu uśmiechem i zabrałam się za picie piwa.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy właściwie o wszystkim. Słuchaliśmy piosenek, które wesoło grała orkiestra i śpiewaliśmy niektóre z nich, które znaliśmy.
Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki „miłość w Zakopanem" i spojrzałam szybko na Andreasa, jakbym chciała mu przekazać swoim wzrokiem, że w tym momencie idziemy zatańczyć.

- Co? - spojrzał na mnie

- Chodźmy zatańczyć

- Wiktoria jesteś pijana, daj spokój - pokręcił głową

- Nie jestem pijana, chce zatańczyć do swojej ulubionej piosenki i proszę Cię, abyś zatańczył do niej ze mną. Proooszę - głośno prosiłam, bo chciałam jak najszybciej go złamać

- Naprawdę tego chcesz? Nie wiem, czy potrafię tak tańczyć - westchnął

- Taaak, naprawdę. Na pewno potrafisz - mówiłam do niego, łapiąc go w tym czasie za rękę i idąc na środek parkietu

Andi złapał mnie za ręce i kiedy złapaliśmy rytm idealnie dopasowaliśmy się krokami. Andreas gadał głupoty, kiedy mówił, że nie potrafi tańczyć. Mało tego, robiło mi się głupio, że ja tańczę tak słabo..
Ale w tym momencie naprawdę nic mnie nie obchodziło. Było idealnie.. Śmiałam się głośno, kiedy Andreas mnie obracał i patrzyłam mu przez cały czas w oczy. Nie mogę powiedzieć, że on wykonywał inną czynność, bo robił dokładnie to samo. Miejscami tylko kręcił głową, ale wiedziałam na pewno, że nie oznacza to nic złego.

******

Rozdział miał być szybciej.. zdecydowanie szybciej. Napisałam go do połowy, a później poszłam do pracy na 14 godzin i miałam praktycznie 2 dni wyjęte z życia 🙄
Ale zebrałam się i takim sposobem dodaje go teraz, a nie jutro 😁
Miłego czytania Misie! Dajcie znać, co myślicie 😏😘

APLIK@CJA andreas wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz