Rozdział 12

339 26 4
                                    

Stałam z Andreasem przed skocznią. Żałowałam, że nie wstąpiliśmy na to piwo, bo wydaje mi się, że byłoby o wiele łatwiej..
Byłam bardzo zestresowana, bałam się wszystkich opinii i odbioru mojej osoby. Zawsze w takich sytuacjach myślałam o sobie najgorzej. Teoretycznie to wszystko to nic takiego, ale z drugiej strony jednak coś, czego każdy by się obawiał..

- Stresujesz się? - Andi wyrwał mnie z moich myśli

- Chyba troszkę tak - odpowiedziałam w tym samym momencie patrząc na Andiego

- Heej, nie martw się.. Na pewno nie będzie tak źle, jak myślisz - mówiąc to, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia do wioski skoczków

Szłam za Andim przyglądając się wszystkiemu, co nas otaczało. Pomiędzy małymi, drewnianymi domkami przemieszczało się szybkim krokiem dużo osób, których nawet nie kojarzyłam, a pewnie powinnam. 
Stanęliśmy przed domkiem z flagą niemiecką, która była umieszczona na drzwiach.

- Może jednak powinnam zostać? - spytałam cicho

- Daj spokój Wiktoria - powiedział z politowaniem - Jesteś gotowa? - Andreas zaśmiał się na wypowiedziane przez niego słowa

- Dlaczego w ogóle się śmiejesz? - spytałam oburzona

- Dlaczego w ogóle się stresujesz? - przedrzeźnił mnie i otworzył jednym ruchem drzwi nawet nie pozwalając mi powiedzieć ani jednego słowa

Moim oczom ukazała się grupa chłopaków z kadry niemieckiej. Wszystkie oczy były skierowane na mnie i żaden z nich nic nie mówił.
Jestem jeszcze bardziej przerażona, niż byłam na samym początku..

- Hej - powiedziałam cicho, aby przerwać tą niekomfortową sytuacje

- To jest Wiktoria - Andreas wskazał na mnie ręką

- Więc to, to jest ta dziewczyna, do której tak bardzo chciałeś iść, kiedy się spiłeś - zaśmiał się Richard i wystawił dłoń w moją stronę - Miło mi Cię poznać

- Freitag bądź cicho - Andi burknął pod nosem, ale niestety albo stety zdołałam to usłyszeć i cicho się zaśmiałam

- To jest Richard, Severin, Markus, Karl - wyliczył po kolei i wskazał palcem na każdego z osobna

- Naprawdę miło mi was poznać - posłałam im uśmiech

- My już może pójdziemy się przygotować, a ty Andi po prostu za chwilkę do nas dołącz - powiedział Karl ciągnąc za sobą chłopaków w stronę drzwi

Chłopcy zniknęli za drzwiami, a ja i Andi zostaliśmy sam na sam w domku. Mogłam przyjrzeć się każdej rzeczy, która nas otaczała. Pod ścianą stało kilka par nart. Każda była pod haczykiem, który prawdopodobnie był na kurtki. Na przeciwko telewizora stała duża kanapa, aby każdy z chłopaków mógł się na niej zmieścić. Za ścianką, którą miała oddzielać pokój z nartami i kanapą była mała kuchnia, w której można było zaparzyć sobie ciepłą herbatę, kawę albo gorącą czekoladę. Podejrzewam, że opcja z ciepłymi napojami sprawdzała się na zimę, bo teraz naprawdę wątpiłam w to,  że ktoś miał ochotę na gorący napój.

- Ja muszę się zbierać. Jeśli chcesz możesz zostać w domku, bo masz telewizje. Ale ja na Twoim miejscu wolałbym obejrzeć wszystko z bliska na trybunie. Masz super, specjalne miejsce

- Super specjalne miejsce? - uniosłam jedną brew

- Zaraz przy barierce. Kiedy skocze, od razu będę mógł do Ciebie przyjść - Andi się uśmiechnął

-Jeśli nie zwrócę na siebie za bardzo uwagi to może być super specjalne miejsce

- To idziemy - Andi otworzył mi drzwi i ruszyliśmy w stronę barierek

Stałam prawie przy "wyjściu", którym wychodził każdy po skoku. Cieszyłam się, że mogę tutaj być i wspierać Andreasa. Uważnie słuchałam kto i kiedy skacze. Chciałam wspierać Andiego, bo domyślam się, jak bardzo zależy mu na tych kwalifikacjach.

Zauważyły mnie jakieś dziewczyny z sektoru, który  był na przeciwko mnie. Mówiły coś do siebie i patrzyły na mnie z pogardą. Nie wiedziałam o co może im chodzić. Nie przypominałam sobie, żeby ktoś robił nam zdjęcia. Mało tego, przecież nikt nie podchodził do Andiego, kiedy gdzieś byliśmy.. Nie chciałam się tym przejmować, chciałam jedynie skupić się na skoku Andiego i na tym, żeby trzymać za niego jak  najmocniej kciuki.

****

- Świetnie Ci poszło! Przynajmniej tak mi się wydaje - zaśmiałam się - Może powinniśmy to uczcić?

- To bardzo dobrze Ci się wydaje wiki - Andi się zaśmiał - Co masz na myśli - poruszył brwiami

Szliśmy w stronę naszego apartamentu. Godzina na zegarku wskazywała prawie 18, a ja byłam tak głodna, że już nie mogłam wytrzymać.

- Andi! - klepnęłam go w ramię, na co złapał mnie za rękę, która została opleciona jego dłonią - Może jakiś obiad? - spytałam po cichu

- Maruda głodna? - Andi ukazał wszystkie swoje zęby

- Maruda nie wiem, ale ja na pewno - uśmiechnęłam się do niego

- Oooo, teraz wygrałaś. Nie wiem co powiedzieć - Andreas się zaśmiał w głos, na co uniosłam głowę najwyżej, jak to było tylko możliwe

- Dziękuję, że ze mną dzisiaj byłaś - Andi zatrzymał nas przez szarpnięcie mojej ręki i dał szybkiego całusa w usta

Pomału przyzwyczajałam się do tej całej sytuacji. Bałam się tylko tego, że przyzwyczaję się za bardzo i później z tego tytułu będą jakieś problemy, których wolałabym uniknąć. Chociaż nie będę ukrywać, że przez osobę Andiego i przez to, jaki dla mnie jest łapię się na tym, że takie problemy wcale mnie nie obchodzą..


***


Heeej  ❤️

Naprawdę jakoś ciężko było mi się ostatnio zebrać do napisania tego rozdziału i wiem, że jest słaby, ale naprawdę nie mogłam przez niego przebrnąć.. 😔

Mam nadzieje, że chociaż trochę się wam spodoba.

Do następnego ❤️

APLIK@CJA andreas wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz