1.

9.9K 337 818
                                    

Uśmiechnął się na widok blond czupryny zmierzającej w jego stronę z jak zwykle szerokim uśmiechem na twarzy. Już z daleka mógł usłyszeć ten charakterystyczny śmiech wywołany prawdopodobnie tym, co mówił do niego idący obok Liam na którego ustach również dostrzegł cień uśmiechu. I gdyby ich nie znał nie uznałby tego widoku za wyjątkowo dziwny. Ale znał i to całkiem nieźle, więc jednak uznał. Liam musiał mieć dobry humor skoro Niall wyglądał co najmniej jakby zaraz miał zacząć tarzać się ze śmiechu po brudnym betonie. Choć bardziej prawdopodobne było to, że śmiał się z czegoś, co sam powiedział.

Obaj byli jego najlepszymi przyjaciółmi od dzieciństwa, choć to z blondynem znał się nieco dłużej. Pamiętał, że to była 'przyjaźń od pierwszego wejrzenia'. Wystarczyło, że Niall uśmiechnął się do niego w ten swój radosny sposób ukazując krzywe zęby i już skradł jego serce. A było to w pierwszy dzień szkoły dwanaście lat temu. Co prawda chłopak był od niego rok starszy, ale przez przeprowadzkę z Irlandii do Londynu, szkołę zaczął rok później niż rówieśnicy, dlatego chodzili do tej samej klasy. Liam był w wieku Nialla, ale on akurat był w klasie wyżej. Poznali się przez przypadek, a właściwie przez blondyna, który na jednej z przerw rok od ich poznania, wpadł na chłopaka. Zawsze był roztrzepany dlatego w tej sytuacji nie było nic dziwnego. Doskonale pamiętał przerażoną twarz szatyna, kiedy Niall zaczął rechotać tak głośno, że wszystkie dzieci zgromadzone na korytarzu zwróciły na nich uwagę. Tak, Liam zdecydowanie nie lubił być w centrum uwagi.

- Hazza! - wykrzyknął.

W głosie chłopaka słychać było większe niż zwykle podekscytowanie i nie musiał nawet pytać o co chodzi. Wiedział. Był piątek, a zawsze w piątki chodzili do pubu. To była już ich tradycja, ale blondyn i tak za każdym razem cieszył się z tego jak dziecko. I to właśnie dlatego jakiś rok temu po raz pierwszy dał się skusić na takie wyjście. Co prawda miał wtedy szesnaście lat, więc teoretycznie nie powinni go wpuścić. Podobnie jak i jego przyjaciół, którzy nie mieli ukończonej osiemnastki. Zresztą teraz również nie mieli. Musieli na to poczekać kilka miesięcy, ale ku jego zdziwieniu do pubu i tak ich wpuścili. Okazało się, że Niall znał barmana. Zayn był sympatycznym, przystojnym mulatem i często po zakończonej pracy przysiadał się do ich stolika. Od samego właściwie początku chłopak nad wyraz dobrze dogadywał się z Liamem, a niedawno zauważył te dziwne spojrzenia, którymi obdarzali siebie nawzajem. Nie chciał jednak wchodzić z butami w prywatną przestrzeń szatyna, więc w żaden sposób nie próbował tego komentować w przeciwieństwie do Nialla, który na każdym kroku rzucał tymi swoimi dziwnymi tekstami przez co i Liam i Zayn czuli się dość niezręcznie. Nie raz musiał więc interweniować. Ale taki był już Niall. Głośny, gadatliwy i upierdliwy.

- Cześć. - przywitał się ignorując już fakt, że blondyn uwiesił się na jego ramieniu. Robił tak zawsze i szczerze mówiąc przestało mu to przeszkadzać.

- Wiesz co dzisiaj jest? - wyszczerzył się.

Wywrócił oczami. Czasem zastanawiał się dlaczego zwykłe wyjście do pubu tak bardzo go ekscytuje, ale to był przecież Niall i mimo, że znał go od tylu lat, ciężko było zrozumieć to, co chłopak miał w głowie. Oczywiście znał go jak własną kieszeń, ale nie próbował zagłębiać się w niektóre rzeczy, ponieważ mogło to grozić uszczerbkiem na zdrowiu. A on naprawdę szanował swoje zdrowie.

- Piątek. - odparł spokojnie ruszając w stronę budynku szkoły z Niallem wciąż uczepionym jego ramienia.

- Piątek! - zawołał uradowany klaszcząc w dłonie dzięki czemu wreszcie odsunął się nieznacznie. Zignorował spojrzenia, które posłali mu inni zgromadzeni w najbliższej okolicy uczniowie. - A co robimy w piątki?

Podekscytowanie nawet na chwilę nie znikało z twarzy chłopaka. Rozbawiony pokręcił głową posyłając krótkie spojrzenie Liamowi, który szedł tuż obok z rękami wciśniętymi w kieszenie. Kiedy się poznali nie był zbyt rozmowną osobą. Musiało minąć sporo czasu, by przełamał swoją nieśmiałość, ale od czasu do czasu to wciąż dawało o sobie znać. Szczególnie jeśli przebywali w dość zatłoczonych miejscach, a szkoła właśnie należała do takich.

Save MyselfWhere stories live. Discover now