34.

3.8K 248 392
                                    

Tydzień do przyjazdu dziewczyn minął naprawdę szybko. 

Przez to, że tak długo był z daleka od szatyna, chłopak przychodził do niego od razu po pracy. Czasem częstował go obiadem, czasem siedzieli wtuleni w siebie rozmawiając na kanapie z Anne, a czasem zamykali się w pokoju chcąc pobyć jedynie w swoim towarzystwie. Był jak rzep gdy tylko Louis był obok. Przytulał go, całował, szeptał do ucha czułe słówka, albo po prostu wpatrywał się w błękitne tęczówki za każdym razem tonąc w nich jakby były oceanem. Właściwie odcieniem go przypominały, ale były zdecydowanie piękniejsze.

Któregoś dnia gdy siedzieli w salonie wraz z Anne, kobieta wyglądała na zamyśloną, a on postanowił sprawdzić co tak bardzo zajęło jej myśli, że od dobrych pięciu minut wpatruje się w jeden punkt.

- O czym tak rozmyślasz, mamo? - spytał.

- Właściwie to o tym, że musimy porozmawiać o.. pewnej sprawie.

- Zabrzmiało groźnie. - zmarszczył brwi, unosząc głowę z ramienia szatyna.

- Tak, cóż.. jesteście parą, więc prędzej czy później z pewnością będziecie chcieli uprawiać seks. - stwierdziła. - O ile już tego nie robiliście. - dodała szybko.

- Mamo. - jęknął.

Nie spodziewał się, że kobieta zacznie właśnie ten temat i z pewnością był już czerwony jak burak.

- Harry wiem, że to nie jest to o czym chciałbyś rozmawiać z własną matką, ale moim obowiązkiem jest uświadomienie Cię o zabezpieczeniach. Wiem, że nie zajdziesz w ciążę. - westchnęła za nim zdążył cokolwiek powiedzieć. - Ale zbliżenie między dwójką chłopców również niesie za sobą wiele.. innych rzeczy. Mam nadzieje, że zdajecie sobie sprawę o wszystkich chorobach i wiecie, że oprócz prezerwatyw powinniście użyć żelu nawilżającego, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

Był zażenowany całą tą sytuacją. Zdecydowanie nie chciał rozmawiać z własną matką na takie tematy. Zresztą miał problem rozmawiać o tym z kimkolwiek.

- Mamo, proszę. - mruknął wpatrując się w swoje kolana.

- Nie martw się, Anne. - odparł szatyn. Ku jego ogromnemu zdziwieniu. Sądził, że będzie podobnie zażenowany jak i on. - Obiecuję, że będziemy ostrożni.

Przekręcił głowę spoglądając na chłopaka. W żadnym wypadku nie wyglądał na zażenowanego i nie miał pojęcia jakim cudem. Chyba zauważył, że mu się przygląda bo zerknął na niego posyłając mu mały uśmiech. Spuścił jednak wzrok czując się niezręcznie.

- Wierzę Ci, Louis. - odparła uśmiechając się. - A teraz przepraszam, pójdę poczytać książkę. - oznajmiła i już jej nie było.

Jeszcze przez dłuższy czas wpatrywał się w miejsce w którym zniknęła, a potem wtulił się w ciało Louisa chowając w jego bluzie swoje czerwone policzki.

- To było żenujące. - wymamrotał.

- Przestań. - zaśmiał się cicho. - Martwi się o Ciebie, to miłe.

- Meh. - mruknął.

To była zdecydowanie jedna z najbardziej żenujących sytuacji w jego życiu.

Dziewczyny przyjechały w sobotę przed południem. Razem z Louisem odebrał je z dworca po czym od razu pojechali do domu. Wieczorem mieli spotkać się z chłopakami, więc do tego czasu zdążyli jeszcze przejść się po centrum, a w drodze powrotnej zrobić zakupy. Oczywiście przeważał alkohol i nie zdrowe jedzenie. Koło osiemnastej przyjechali chłopcy wraz z Barbarą. Był nawet Zayn na którego wciąż był zły, ale widział, że chłopak się stara, a jeśli Liamowi nie przeszkadzała jego obecność to i on nie mógł mieć nic przeciwko.

Save MyselfWhere stories live. Discover now