Tydzień do przyjazdu dziewczyn minął naprawdę szybko.
Przez to, że tak długo był z daleka od szatyna, chłopak przychodził do niego od razu po pracy. Czasem częstował go obiadem, czasem siedzieli wtuleni w siebie rozmawiając na kanapie z Anne, a czasem zamykali się w pokoju chcąc pobyć jedynie w swoim towarzystwie. Był jak rzep gdy tylko Louis był obok. Przytulał go, całował, szeptał do ucha czułe słówka, albo po prostu wpatrywał się w błękitne tęczówki za każdym razem tonąc w nich jakby były oceanem. Właściwie odcieniem go przypominały, ale były zdecydowanie piękniejsze.
Któregoś dnia gdy siedzieli w salonie wraz z Anne, kobieta wyglądała na zamyśloną, a on postanowił sprawdzić co tak bardzo zajęło jej myśli, że od dobrych pięciu minut wpatruje się w jeden punkt.
- O czym tak rozmyślasz, mamo? - spytał.
- Właściwie to o tym, że musimy porozmawiać o.. pewnej sprawie.
- Zabrzmiało groźnie. - zmarszczył brwi, unosząc głowę z ramienia szatyna.
- Tak, cóż.. jesteście parą, więc prędzej czy później z pewnością będziecie chcieli uprawiać seks. - stwierdziła. - O ile już tego nie robiliście. - dodała szybko.
- Mamo. - jęknął.
Nie spodziewał się, że kobieta zacznie właśnie ten temat i z pewnością był już czerwony jak burak.
- Harry wiem, że to nie jest to o czym chciałbyś rozmawiać z własną matką, ale moim obowiązkiem jest uświadomienie Cię o zabezpieczeniach. Wiem, że nie zajdziesz w ciążę. - westchnęła za nim zdążył cokolwiek powiedzieć. - Ale zbliżenie między dwójką chłopców również niesie za sobą wiele.. innych rzeczy. Mam nadzieje, że zdajecie sobie sprawę o wszystkich chorobach i wiecie, że oprócz prezerwatyw powinniście użyć żelu nawilżającego, żeby nie zrobić sobie krzywdy.
Był zażenowany całą tą sytuacją. Zdecydowanie nie chciał rozmawiać z własną matką na takie tematy. Zresztą miał problem rozmawiać o tym z kimkolwiek.
- Mamo, proszę. - mruknął wpatrując się w swoje kolana.
- Nie martw się, Anne. - odparł szatyn. Ku jego ogromnemu zdziwieniu. Sądził, że będzie podobnie zażenowany jak i on. - Obiecuję, że będziemy ostrożni.
Przekręcił głowę spoglądając na chłopaka. W żadnym wypadku nie wyglądał na zażenowanego i nie miał pojęcia jakim cudem. Chyba zauważył, że mu się przygląda bo zerknął na niego posyłając mu mały uśmiech. Spuścił jednak wzrok czując się niezręcznie.
- Wierzę Ci, Louis. - odparła uśmiechając się. - A teraz przepraszam, pójdę poczytać książkę. - oznajmiła i już jej nie było.
Jeszcze przez dłuższy czas wpatrywał się w miejsce w którym zniknęła, a potem wtulił się w ciało Louisa chowając w jego bluzie swoje czerwone policzki.
- To było żenujące. - wymamrotał.
- Przestań. - zaśmiał się cicho. - Martwi się o Ciebie, to miłe.
- Meh. - mruknął.
To była zdecydowanie jedna z najbardziej żenujących sytuacji w jego życiu.
Dziewczyny przyjechały w sobotę przed południem. Razem z Louisem odebrał je z dworca po czym od razu pojechali do domu. Wieczorem mieli spotkać się z chłopakami, więc do tego czasu zdążyli jeszcze przejść się po centrum, a w drodze powrotnej zrobić zakupy. Oczywiście przeważał alkohol i nie zdrowe jedzenie. Koło osiemnastej przyjechali chłopcy wraz z Barbarą. Był nawet Zayn na którego wciąż był zły, ale widział, że chłopak się stara, a jeśli Liamowi nie przeszkadzała jego obecność to i on nie mógł mieć nic przeciwko.
YOU ARE READING
Save Myself
FanfictionŻycie Harry'ego Stylesa było przeciętne. Miał najlepszych przyjaciół z którymi spędzał dużo czasu, chodził do szkoły, miał cudowną siostrę i kochaną mamę. Był więc normalnym siedemnastolatkiem z problemami adekwatnymi do swojego wieku. Wszystko za...