10.

3.7K 281 201
                                    

Pompowany jednorożec był zdecydowanie najlepszym i najwygodniejszym 'zwierzakiem' do pływania. Zakochał się w nim za nim jeszcze został napompowany przez Barbarę, która była jego właścicielką. Niestety aktualnie musiała zadowolić się kawałkiem pizzy na którym pływała razem z Niallem. Mieli jeszcze różowego flaminga, którego okupowała Gigi i trzy koła o wyglądzie pączka. 

Rozłożył się wygodnie opierając o ogon, nogi miał zamoczone w wodzie więc to nimi sterował. Nie chciał wypłynąć na środek jeziora, ale miał nadzieje, że w razie gdyby przysnął, ktoś by go zauważył. Na przykład ktoś kto był Louisem idącym właśnie w jego stronę. Zmrużył oczy skanując całą jego sylwetkę. Miał okulary przeciwsłoneczne, więc chłopak nie mógł dostrzec na co patrzy, a patrzył prosto na jego umięśniony tors.

- I że niby co Ty próbujesz zrobić? - parsknął widząc jak podskakuje prawdopodobnie chcąc do niego dołączyć.

- Właśnie to. - wyszczerzył się, kiedy wreszcie przy trzeciej próbie udało mu się 'dosiąść' jednorożca.

- Nie godziłem się na to. - mruknął wystawiając twarz w kierunku słońca.

- Nie prosiłem Cię o zgodę. - uśmiechnął się popychając go przez co prawie wpadł do wody. W ostatniej chwili złapał się ręki chłopaka.

- Hej, ja tu byłem pierwszy, więc zachowuj się. - mruknął.

- Co tylko sobie życzysz. - uniósł ręce w geście poddania.

- Ten jednorożec przeznaczony jest zdecydowanie dla jednej osoby. - wymamrotał starając ułożyć się nieco wygodniej.

Gdzieś w między czasie jego wzrok przykuło coś, co znajdowało się na biodrze szatyna. Zmarszczył brwi unosząc okulary do góry, by móc przyjrzeć się temu dokładniej i kiedy tylko to zrobił zdał sobie sprawę, że były to blizny. Kilka okrągłych blizn. Niektóre wyblakłe, inne jeszcze zaróżowione czyli za pewne świeższe.

- Co to jest? - spytał cicho odruchowo wyciągając dłoń. Opuszkami palców przejechał po tych miejscach rejestrując fakt, że szatyn spiął się na ten dotyk.

- Nic takiego.

Przeniósł wzrok na chłopaka, który jednak nie patrzył na niego. Dopiero po chwili zerknął w jego stronę, a widząc, że mu się przypatruje, uchylił usta.

- Harry, to naprawdę nic.

- Jasne. - skwitował odpuszczając ten temat.

Wiedział, że i tak nic z niego nie wyciągnie, dlatego opadł na plecy przekręcając głowę w drugą stronę. Zamoczył dłoń w wodzie udając, że bardzo zainteresowało go rozchlapywanie wody, a tak naprawdę w jego głowie znów pojawiło się milion myśli. Nie był zły, raczej było mu po prostu przykro, że Louis wciąż nie ufa mu na tyle, by opowiedzieć skąd miał te blizny.

- Ciągle sprawiam, że jesteś smutny. - odezwał się. - Nienawidzę tego.

Przełknął ślinę z powrotem przenosząc na niego swoje spojrzenie.

- Nie jestem smutny. - skłamał.

- Przecież widzę.

Westchnął cicho przygryzając wewnętrzną stronę policzka.

- Przepraszam, jestem beznadziejny.

- Nie jesteś. - zaprzeczył sięgając po jego leżącą na brzuchu dłoń. Ścisnął ją lekko unosząc do swoich ust. Ucałował jej wierzch po czym odłożył na swoje wcześniejsze miejsce wciąż trzymając. - Nie mów tak, okej?

- Okej. - odparł cicho, choć niezbyt przekonująco.

- To nasze wakacje. - stwierdził. - A na wakacjach liczy się zabawa, więc.. bawmy się.

Save MyselfWhere stories live. Discover now