Pompowany jednorożec był zdecydowanie najlepszym i najwygodniejszym 'zwierzakiem' do pływania. Zakochał się w nim za nim jeszcze został napompowany przez Barbarę, która była jego właścicielką. Niestety aktualnie musiała zadowolić się kawałkiem pizzy na którym pływała razem z Niallem. Mieli jeszcze różowego flaminga, którego okupowała Gigi i trzy koła o wyglądzie pączka.
Rozłożył się wygodnie opierając o ogon, nogi miał zamoczone w wodzie więc to nimi sterował. Nie chciał wypłynąć na środek jeziora, ale miał nadzieje, że w razie gdyby przysnął, ktoś by go zauważył. Na przykład ktoś kto był Louisem idącym właśnie w jego stronę. Zmrużył oczy skanując całą jego sylwetkę. Miał okulary przeciwsłoneczne, więc chłopak nie mógł dostrzec na co patrzy, a patrzył prosto na jego umięśniony tors.
- I że niby co Ty próbujesz zrobić? - parsknął widząc jak podskakuje prawdopodobnie chcąc do niego dołączyć.
- Właśnie to. - wyszczerzył się, kiedy wreszcie przy trzeciej próbie udało mu się 'dosiąść' jednorożca.
- Nie godziłem się na to. - mruknął wystawiając twarz w kierunku słońca.
- Nie prosiłem Cię o zgodę. - uśmiechnął się popychając go przez co prawie wpadł do wody. W ostatniej chwili złapał się ręki chłopaka.
- Hej, ja tu byłem pierwszy, więc zachowuj się. - mruknął.
- Co tylko sobie życzysz. - uniósł ręce w geście poddania.
- Ten jednorożec przeznaczony jest zdecydowanie dla jednej osoby. - wymamrotał starając ułożyć się nieco wygodniej.
Gdzieś w między czasie jego wzrok przykuło coś, co znajdowało się na biodrze szatyna. Zmarszczył brwi unosząc okulary do góry, by móc przyjrzeć się temu dokładniej i kiedy tylko to zrobił zdał sobie sprawę, że były to blizny. Kilka okrągłych blizn. Niektóre wyblakłe, inne jeszcze zaróżowione czyli za pewne świeższe.
- Co to jest? - spytał cicho odruchowo wyciągając dłoń. Opuszkami palców przejechał po tych miejscach rejestrując fakt, że szatyn spiął się na ten dotyk.
- Nic takiego.
Przeniósł wzrok na chłopaka, który jednak nie patrzył na niego. Dopiero po chwili zerknął w jego stronę, a widząc, że mu się przypatruje, uchylił usta.
- Harry, to naprawdę nic.
- Jasne. - skwitował odpuszczając ten temat.
Wiedział, że i tak nic z niego nie wyciągnie, dlatego opadł na plecy przekręcając głowę w drugą stronę. Zamoczył dłoń w wodzie udając, że bardzo zainteresowało go rozchlapywanie wody, a tak naprawdę w jego głowie znów pojawiło się milion myśli. Nie był zły, raczej było mu po prostu przykro, że Louis wciąż nie ufa mu na tyle, by opowiedzieć skąd miał te blizny.
- Ciągle sprawiam, że jesteś smutny. - odezwał się. - Nienawidzę tego.
Przełknął ślinę z powrotem przenosząc na niego swoje spojrzenie.
- Nie jestem smutny. - skłamał.
- Przecież widzę.
Westchnął cicho przygryzając wewnętrzną stronę policzka.
- Przepraszam, jestem beznadziejny.
- Nie jesteś. - zaprzeczył sięgając po jego leżącą na brzuchu dłoń. Ścisnął ją lekko unosząc do swoich ust. Ucałował jej wierzch po czym odłożył na swoje wcześniejsze miejsce wciąż trzymając. - Nie mów tak, okej?
- Okej. - odparł cicho, choć niezbyt przekonująco.
- To nasze wakacje. - stwierdził. - A na wakacjach liczy się zabawa, więc.. bawmy się.
YOU ARE READING
Save Myself
FanfictionŻycie Harry'ego Stylesa było przeciętne. Miał najlepszych przyjaciół z którymi spędzał dużo czasu, chodził do szkoły, miał cudowną siostrę i kochaną mamę. Był więc normalnym siedemnastolatkiem z problemami adekwatnymi do swojego wieku. Wszystko za...