Nie miał sił, by zsunąć się z jego ciała, więc po prostu wtulił się w nie, wciąż starając unormować swój oddech. Uśmiechał się pod nosem czując opuszki palców wędrujące wzdłuż kręgosłupa co wywoływało u niego gęsią skórkę. Szatyn z pewnością zdawał sobie sprawę z przechodzących go po ciele dreszczy, bo przyciśnięte do jego ramienia usta rozciągały się w uśmiechu. On natomiast wplątał palce jednej dłoni w karmelowe włosy, przeczesując je delikatnie.
- Jak było? - przejechał dłonią po jego lokach w efekcie końcowym zostawiając ją tam.
- Jeszcze pytasz? - parsknął ocierając policzek o ramię szatyna. - Było.. bardzo przyjemnie.
- A wszystko przez czarną koszulę. - skwitował, a on zaśmiał się cicho unosząc podbródek, by na niego spojrzeć.
- Wszystko przez Ciebie w czarnej koszuli. - poprawił. - Wiesz.. wyglądasz naprawdę pięknie w.. tym momencie. - oświadczył nieco zawstydzony.
- To trochę zabawne, że zaledwie godzinę temu sam to wszystko zainicjowałeś, a teraz wstydzisz się o tym mówić.
- To po prostu.. nie wiem. - westchnął. - To wciąż jest nowe i ja.. nie wiem co mi się dzisiaj stało. Zobaczyłem Cię w tej koszuli i.. nie wiem nawet jak to wytłumaczyć.
- Po prostu byłeś napalony. - uśmiechnął się.
- Byłem?
- I to jak. - kiwnął głową. - To normalne, skarbie. - cmoknął go w czoło.
- Ty też tak masz?
- Tak, ale staram się nad tym zapanować ponieważ nie chcemy się spieszyć, prawda?
- Prawda, ale chyba nam nie wychodzi. - zachichotał. - Biorąc pod uwagę tę sytuację.. i tę kiedy.. no wiesz.
- Wiem, ale chodzi mi o seks. - oświadczył. Nic nie mógł poradzić, że na sam dźwięk tego słowa jego policzki oblewały rumieńce. - Te wszystkie rzeczy, które teraz robimy.. to po prostu poznawanie swoich ciał. Chciałbym Ci pokazać każdą możliwość sprawiania przyjemności drugiej osobie. A przynajmniej większość. Czy to okej?
- Okej. - uśmiechnął się nieznacznie. - Um.. Lou?
- Hmm?
- No bo.. to Ty zwykle sprawiasz mi przyjemność i.. nie jesteś zły, że ja tego nie robię.. zbyt często? A właściwie w ogóle oprócz tych dwóch sytuacji..
- Nie. - pokręcił głową. - Sprawiasz mi przyjemność, jeśli pozwalasz mi być tak blisko siebie.
- No tak, ale.. wiesz o co mi chodzi.
- Powiedzmy. - przytaknął. - Nie jestem zły, Hazz. Wiem, że potrzebujesz czasu i nie chcę, żebyś robił cokolwiek jeśli nie jesteś na to w pełni gotowy.
- Dziękuję. - przycisnął usta do jego obojczyka. - Ale to nie tak, że nie jestem gotowy tylko.. chyba trochę się boję, bo nie do końca wiem.. jak to robić. Nie jestem pewny czy byłbym w tym.. dobry.
- Nie musisz być dobry po za tym.. Harry. - westchnął. - Rozumiem to wszystko. Jestem Twoim pierwszym chłopakiem. Wiem, że dopiero uczysz się tych rzeczy i ja naprawdę nie oczekuję, że będziesz cokolwiek robił jak profesjonalista. Nawet nie chciałbym tego, bo to by oznaczało, że.. nieważne. - pokręcił głową. - Chodzi mi o to, że dla mnie i tak wszystko co robisz jest wystarczające, więcej niż wystarczające i.. sam fakt, że jestem dla Ciebie pierwszym wszystkim to.. ugh, nie jestem dobry w mówieniu. - skrzywił się. - Po prostu czuję się zaszczycony, że.. oddajesz mi siebie.
- To było bardzo ładne. - stwierdził, przyglądając się jak Louis unosi jego dłoń do swoich ust, całując każdą kostkę po kolei.
- To naprawdę bardzo dużo dla mnie znaczy. - wyznał. - I.. ja też się uczę, wiesz? Nigdy nie byłem w związku, nigdy nie czułem się przy drugiej osobie tak jak przy Tobie. To dla mnie nowe. Szczególnie, że jeszcze do niedawna nie potrafiłem okazywać swoich uczuć. A przynajmniej nie takich.
YOU ARE READING
Save Myself
FanfictionŻycie Harry'ego Stylesa było przeciętne. Miał najlepszych przyjaciół z którymi spędzał dużo czasu, chodził do szkoły, miał cudowną siostrę i kochaną mamę. Był więc normalnym siedemnastolatkiem z problemami adekwatnymi do swojego wieku. Wszystko za...