42.

3.8K 237 63
                                    

Fajerwerki to zawsze było dla niego coś wyjątkowego. Coś, co za każdym razem cieszyło go tak samo, dlatego stojąc na zewnątrz z kieliszkiem szampana w dłoni spoglądał ku górze z delikatnym uśmiechem błądzącym po twarzy. Do północy została niecała minuta, ale już mógł zobaczyć te pięknie ozdabiające niebo iskierki. Spuścił wzrok spoglądając na stojącego niedaleko Nialla. Barbara wtulała się w jego bok, a on szczelnie obejmował ją ramieniem. Doskonale widział szeroki uśmiech swojego przyjaciela. Zerknął w lewo. Liam razem z Zaynem śmiali się z czegoś głośno podobnie jak i Alex stojący kilka metrów od nich.

W końcu zerknął na stojącego tuż obok szatyna, który owijał rękę w okół jego szyi. Z uśmiechem na ustach spoglądał w niebo, ale najwyraźniej poczuł na sobie jego wzrok, bo odwrócił się posyłając mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Błękitne tęczówki błyszczały, a on nie mógł oderwać od nich wzroku. Teraz nie obchodziły go fajerwerki ani głośne odliczanie. Interesował go tylko i wyłącznie Louis.

10..

9..

8..

7..

6..

5..

4..

3..

2..

1..

- Szczęśliwego Nowego Roku, Harry. - usłyszał, a zaraz potem poczuł ciepłe usta poruszające się powoli na tych jego. 

Automatycznie przymknął powieki rozkoszując się tym momentem, a gdy wreszcie oderwali się od siebie z cichym mlaśnięciem, stuknął swoim kieliszkiem o ten szatyna.

- Szczęśliwego Nowego Roku, Lou. - odparł cicho. 

Cały czas ze wzrokiem wbitym w niebieskie tęczówki, uniósł kieliszek do ust upijając trochę musującego alkoholu. Louis zrobił dokładnie to samo. I dopiero wtedy obaj spojrzeli w górę z lekkim uśmiechem wpatrując się w fajerwerki rozświetlające ciemne niebo. To za każdym razem było magiczne.

W końcu przeniósł swój wzrok z powrotem na Louisa, który w dalszym ciągu z małym uśmiechem wpatrywał się w niebo. Jego oczy błyszczały. Miał wręcz wrażenie, że widział w nich każdą odbijającą się petardę. W dodatku ten delikatny uśmiech błąkający się na ustach sprawiał, że i on się uśmiechał. Wręcz miał ochotę śmiać się i to w głos. Bo to właśnie Louis w ostatnim czasie najczęściej wywoływał u niego ten odruch. To on sprawiał, że uśmiechał się zupełnie bez powodu i tak, zdecydowanie było w tym coś magicznego. Nie oderwał wzroku, gdy Louis na niego zerknął, a orientując się, że mu się przygląda, również obdarował go dłuższym spojrzeniem. A potem przybliżając się nieznacznie musnął ustami te jego. Zrobił to tak delikatnie, że ledwo poczuł.

- Kocham Cię. - wyszeptał.

- Kocham Cię. - powtórzył, ujmując jego policzki w obie dłonie.

Po tym jak wrócili do środka po prawie godzinnym pokazie, impreza rozkręciła się jeszcze bardziej. Nie było chyba ani jednej osoby, która siedziałaby spokojnie przy stoliku. Wszyscy ruszyli na parkiet stworzony w salonie Nialla tańcząc i skacząc. Na jednej ze ścian na żywo pokazywane były przez rzutnik kraje w których właśnie wybijała północ. Miło było zobaczyć jak i inni ludzie obchodzą koniec roku, chociaż gdy wybiła druga w nocy przestał zupełnie zwracać na to uwagę. Wlewał w siebie ogromne ilości alkoholu i dziwił się jakim cudem jeszcze jest w stanie stać na własnych nogach. Ba, on nawet nie czuł się specjalnie pijany. Mocno wstawiony owszem, ale nie pijany. Nawet nie wiedział w którym dokładnie momencie znalazł się przy stole, który improwizował bar, ani jak to się stało, że pił shoty z zupełnie obcymi mu osobami. I bawił się przy tym wyśmienicie. Tak dobrze, że po kilkunastu minutach tańczył na blacie stołu, a jego koszula była już całkowicie rozpięta. Również nie wiedział jak do tego doszło. Prawdopodobnie jedna z dziewczyn uznała, że lepiej wygląda bez niej. Cóż, nie protestował.

Save MyselfWhere stories live. Discover now