Tamtego dnia nie zadzwonił już do Louisa. Kac był zbyt duży i nie pozwalał mu racjonalnie myśleć, więc cały dzień razem z Niallem przeleżał w łóżku, bo Liam i Zayn zmyli się gdzieś w okolicach południa. Był wdzięczny, że Niall nie opuścił jego boku aż do wieczora. Mimo, że jego samopoczucie było beznadziejne zdołał wykrzesać z siebie trochę sił, by z nim porozmawiać i nadrobić wszystkie zaległości. Cieszył się, że blondyn wreszcie znalazł miłość swojego życia, bo tak to właśnie wyglądało. Powiedział mu nawet, że Barbara stała się ważniejsza niż pizza, frytki i hamburgery razem wzięte, co znaczyło naprawdę dużo jak na Nialla.
Następnego dnia musiał iść do szkoły i to tam na jednej z przerw zadzwonił do szatyna, ale ten nie odebrał. Postanowił poczekać i zadzwonić jeszcze raz dopiero, gdy skończy pracę, bo chłopak najwyraźniej nie mógł rozmawiać. Kiedy jednak wybiła siedemnasta, a on ponownie wykręcił numer Louisa, chłopak znów nie odebrał. Czuł dziwny niepokój, który rósł z każdym kolejnym nie odebranym połączeniem. A było ich już siedem. Nie odpisał nawet na żadną wiadomość, którą do niego wysłał więc przed dwudziestą zdecydował się napisać do Alexa.
Do: Lexi
Louis jest w mieszkaniu?
Czekał kilka minut za nim dostał odpowiedź.
Od: Lexi
Nie ma go.
Przełknął ślinę. Coś zdecydowanie było nie tak. Szatyn już dawno powinien dotrzeć do mieszkania. Przecież pracę kończył o siedemnastej. To nie powinno zająć mu dłużej niż trzydzieści minut a wliczając w to zakupy na które mógł pójść na pewno nie więcej niż półtorej. Tymczasem minęły już trzy godziny a jego wciąż nie było.
Do: Lexi
Kiedy go widziałeś?
Od: Lexi
Wczoraj po południu. Wrócił z pracy, ale zaraz wyszedł. Myślałem, że jest u Ciebie?
To oznaczało, że Louis nie wrócił na noc. Musiał zamrugać by łzy, które zebrały się w jego oczach przez ogarniający go strach, nie spłynęły po policzkach.
Do: Lexi
Był u mnie, ale tylko na chwilę. Nie został na noc.
Od: Lexi
Coś się stało? Pokłóciliście się?
Do: Lexi
Tak jakby. Napisz jak wróci.
Nie czekając na odpowiedź wysłał trzy takie same wiadomości. Do Liama, Zayna i Nialla.
'Louis zniknął'.
Pierwszy zareagował Niall dzwoniąc do niego zaledwie kilkanaście sekund później. Blondyn starał się myśleć racjonalnie i w końcu stwierdził, że najlepszym pomysłem będzie jeśli po niego przyjedzie i razem pojadą do mieszkania szatyna. To nie był taki głupi pomysł zważając, że w każdej chwili mógł wrócić. W dodatku Alex musiał wiedzieć coś więcej. Ale on w przeciwieństwie do blondyna był tak bardzo przerażony, że nie potrafił zmusić swoich szarych komórek do myślenia, więc gdy chłopak oznajmił, że da znać reszcie chłopaków i kazał mu poczekać piętnaście minut za nim zjawi się pod jego domem, ledwo to zarejestrował. Dopiero po kilku minutach wpatrywania się niewidzącym wzrokiem w ścianę, wstał i zabierając ze sobą telefon zszedł na dół.
- Harry?
Zatrzymał się. Miał wrażenie, że działa na autopilocie, kiedy odwracał się w stronę swojej mamy, która jakimś cudem stała już przed nim.
YOU ARE READING
Save Myself
FanfictionŻycie Harry'ego Stylesa było przeciętne. Miał najlepszych przyjaciół z którymi spędzał dużo czasu, chodził do szkoły, miał cudowną siostrę i kochaną mamę. Był więc normalnym siedemnastolatkiem z problemami adekwatnymi do swojego wieku. Wszystko za...