44.

3.1K 230 389
                                    

Dni mijały szybko w końcu przeobrażając się w tygodnie, a potem miesiące. Nim się obejrzał była już połowa marca. Słońce świeciło częściej, deszcz padał rzadziej, robiło się coraz cieplej, a on jako osiemnastolatek czuł się wyśmienicie.

Liam wrócił do Zayna przez co ta dwójka wydawała się być szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Niall wreszcie oficjalnie przedstawił Barbarę jako swoją dziewczynę, ale mimo to nie przestał być typowym Niallem. Wciąż był głośny, wciąż wszędzie było go pełno i wciąż zbyt dużo jadł. Był pewny, że ten człowiek nigdy się nie zmieni. Ba, mimo, że czasem był tak bardzo irytujący, że miał ochotę wyrzucić go przez okno, ewentualnie skrócić o głowę, to nie chciał by kiedykolwiek się zmieniał.

Między nim a Louisem wszystko układało się lepiej niż dobrze dopóki nie zauważył sporej zmiany w jego zachowaniu. Mniej więcej od trzech tygodni był niespokojny, może nawet przygnębiony, a gdy nocował w jego mieszkaniu często przyłapywał go na wymykaniu się z łóżka. Szedł wtedy za nim by zobaczyć go na dworze z papierosem w dłoni. Z początku po upewnieniu się, że nigdzie nie wyszedł, wracał do łóżka, zasypiając, ale gdy sytuacja powtórzyła się kilka razy, a ciemne cienie pod oczami Louisa były zbyt wyraźne, zaczął pytać. Pytał co się dzieje, czy wszystko jest w porządku i dlaczego nie może spać, ale Louis za każdym razem zbywał go udając, że wszystko jest dobrze. Kilka razy nawet przyłapał się na sprawdzaniu czy jego źrenice nie są powiększone, ale nie były. Mimo to wiedział, że dzieje się coś niedobrego. Chłopak miał dni w których wolał milczeć. Szanował to i siedział w ciszy przeczesując palcami karmelowe włosy. Zdarzało mu się widzieć go nerwowo wystukującego coś na ekranie swojego telefonu, ale nawet wtedy nie chciał zdradzić co jest nie tak. Dwa razy, gdy przyszedł do niego zaraz po szkole, a szatyn miał akurat wtedy wolne zastał go kompletnie pijanego na kanapie.

Nie miał pojęcia co się dzieje, nie wiedział co robić, aż w końcu nie wytrzymał i spytał Alexa o powód takiego zachowania szatyna, ale i on utrzymywał, że nic nie wie. Nie wierzył mu, ale nie mógł przecież zmusić go do mówienia.

Martwił się i bał, bo chłopak każdego dnia oddalał się od niego, choć bywały też momenty, kiedy kurczowo trzymał go w swoich ramionach nie chcąc puścić. Tak jak przez ostatnie kilka dni. To niepokoiło go jeszcze bardziej bo jego ruchy stawały się wtedy desperackie i rozpaczliwe.

Starał się, naprawdę starał się jakoś go podejść, dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi, o czym mu nie mówi, ale po wielu próbach kończących się na zapewnieniach, że wszystko jest w porządku, nie miał już pomysłu. Był kompletnie bezradny i przerażony, a Niall wraz z Liamem i Zaynem widząc to postanowili zareagować i trochę go rozerwać.

Wpadli do jego pokoju wymachując siatkami po brzegi wypełnionymi piwem i paczkami chipsów akurat w momencie gdy na laptopie sprawdzał swoją zaniedbaną pocztę.

- Chłopcy ja naprawdę nie mam ochoty. - westchnął, ale oni go nie słuchali rozsiadając się gdzie popadnie i wciskając w jego dłoń otwartą już butelkę piwa, którą i tak odstawił na szafkę nocną.

- Wiemy o tym. - stwierdził blondyn. - I właśnie dlatego tu jesteśmy. - wyszczerzył się. - Chociaż dziś przestań zamartwiać się Louisem. Musisz się zabawić, Hazz. Zwariujesz jeśli tego nie zrobisz! - zawołał.

- Ta, chyba już za późno. - mruknął wciąż przeglądając pocztę.

Było tam pełno reklam i bezsensownego spamu, powiadomień z portali społecznościowych i proponowanych pożyczek bądź kredytów, co było śmieszne skoro nie miał jeszcze nawet konta w banku.

- Jeśli nie odłożysz tego laptopa, wyrzucę go przez okno. - ostrzegł.

- Nie zrobisz tego. - pokręcił głową, klikając na jakąś wiadomość, która nie była reklamą ani niczym w tym stylu.

Save MyselfWhere stories live. Discover now