24.

3.5K 266 238
                                    

- Czy Ty i Max..

- Nie. - potrząsnął głową. - Louis nigdy nie pozwolił nam zarabiać pieniędzy w ten sposób. Musieliśmy mu obiecać, że tego nie zrobimy.

- Louis jest uzależniony? Od narkotyków?

- Nie. Nie robi tego często. Zwykle.. kiedy pojawia się jakiś problem. To sprawia, że odlatuje i nie jest w stanie o tym myśleć, ale teraz.. trochę przesadził. - zerknął na szatyna i on również to zrobił.

Krwawiło mu serce gdy tak na niego patrzył, a łzy same spływały po policzkach. Nawet ich nie czuł, ale wiedział, że tam są.

- Kiedy się obudzi.. wszystko będzie dobrze?

- Tak, tak myślę. - przytaknął. - Ale to może trochę potrwać. Wstrzyknął tego naprawdę sporo. Chciałem go powstrzymać, ale wyrzucił mnie z pokoju. Tak jak Ci mówiłem czasem budzi się z krzykiem, otwiera oczy, ale nie przestrasz się jeśli nie będzie rozumiał tego, co do niego mówisz. To może wyglądać trochę przerażająco, ale w końcu wszystko wróci do normy i lepiej, żeby nie było mnie wtedy w pobliżu. - skrzywił się.

- Dlaczego?

- Bo widzisz.. Louis ciągle powtarza, że jesteś taki dobry, że na Ciebie nie zasługuje. On cały czas zastanawia się jak mogłeś polubić kogoś takiego. Jemu naprawdę bardzo na Tobie zależy, wiesz? I dlatego boi się, że jeśli poznasz całą prawdę, jeśli zobaczysz jak żyje, że jest.. praktycznie bezdomnym to po prostu go zostawisz. Był pewny, że to zrobisz, bo przecież kto chciałby być z kimś takim? A ja teraz pokazałem Ci jak to wygląda i..

- Nie zostawię go. - wyszeptał kręcąc głową. - Nigdy go nie zostawię. Ja go.. kocham go, Alex.

- Wiem. - uśmiechnął się słabo. - Właśnie dlatego Cię tu przyprowadziłem. Wiem, że chcesz mu pomóc. To jest to, co nas łączy. Louis.. on ma cholernie niską samoocenę co pewnie zdążyłeś zauważyć. To straszne, że uważa się za kupę gówna. Trudno mu uwierzyć w to, że tak nie jest skoro żyje w ten sposób i on.. on po prostu nie może znieść tej myśli, że mógłbyś go zostawić, dlatego chciał trzymać Cię od tego z daleka. Po za tym ostatnim czego by chciał to skrzywdzenie takiej osoby jak Ty, ale czy nie to właśnie robi? Wiem, że tego nie chciał. On nigdy nie chciał Cię skrzywdzić, ale robi to. Zupełnie nieświadomie.

- Powiedział Ci to wszystko?

- Nie musiał. - pokręcił głową. - Chociaż czasem, kiedy się upije lub coś weźmie mówi naprawdę sporo rzeczy. - zerknął w stronę okna. - Robi się ciemno. Powinieneś już pójść, Harry. Ciemność oznacza podwójne niebezpieczeństwo.

- Nie. - potrząsnął głową. - Zostanę tutaj. Chcę być przy nim kiedy się obudzi.

- Rozumiem, że chcesz zobaczyć jak dostaję wpierdol, co? - parsknął.

- On Cię biję? - przestraszył się.

- Nie. - odparł poważnie widząc jego wyraz twarzy. - Nigdy mnie nie uderzył. To był żart. - wyjaśnił podnosząc się z podłogi.

- Powiesz mi jeszcze co mu się stało? Skąd ten siniak?

- Tego nawet ja nie wiem. - westchnął sięgając do szuflady. - Może znowu kogoś bronił? - zastanawiał się, ale miał wrażenie, że mówi to bardziej do siebie niż do niego, dlatego pozostał cicho. Po chwili szperania w jednej z rozlatujących się szuflad podał mu klucz. - Kiedy wyjdę zamknij pokój i nie otwieraj go nikomu, a gdyby coś się działo po prostu krzycz. Jestem w pokoju obok.

I z tymi słowami zostawił go samego z wciąż nieprzytomnym szatynem u boku.

Wziął sobie do serca słowa Alexa i od razu zamknął drzwi w drodze powrotnej ściągając z ramion kurtkę. Wciąż było chłodno, ale od razu wsunął się pod kołdrę i koc wyciągając ze spodni telefon. Zupełnie zapomniał poinformować Anne, że nie wróci na noc do domu. Szybko więc wystukał krótką wiadomość 'Śpię u Liama'.

Save MyselfWhere stories live. Discover now