4

438 23 0
                                    

-Co tam się kurwa dzieje ? -Usłyszałam obcy głos, miałam nadzieję, że ten ktoś przyjdzie mi na ratunek.
-A co Cię to kurwa obchodzi -Warknął jeden z oprawców. Ktoś odciągnął ode mnie chłopaka, przez paniczny płacz i strach nie mogłam otworzyć oczu. Chciałam, żeby to wszystko okazało się jednym wielkim snem. Nawet nie słuchałam co się wokół mnie dzieje. Po chwili poczułam kogoś ręce na moim ramieniu.
-Proszę zostaw mnie, nie rób mi krzywdy -To mojego głosu bardziej przypominał pisk.
-Nic Ci już nie grozi - Usłyszałam miły, ciepły męski głos. -Otwórz oczy i załóż moją koszulkę- Otworzyłam szybko oczy i zabrałam chłopakowi podkoszulkę. Nie patrząc na niego skuliłam się i kontynuowałam płacz.
-Mell to ty? -Usłyszałam przed sobą bardzo znany mi głos. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Victorie. Dziewczyna szybko do mnie podeszła i przytuliła.
-Kochana co tutaj się stało? -Vika zaczęła masować mi plecy. Pamiętała, że to mnie uspokaja. Czułam się bezpiecznie,ale nie mogłam przestać płakać, to było silniejsze ode mnie.
-Justin co tutaj się stało? -A więc mój wybawiciel miał na imię Justin. Chłopak nic jej nie odpowiedział. Po dłuższej chwili przestałam płakać, moja dawna przyjaciółka nie wypuszczała mnie z objęć. Nie wiem ile czasu byliśmy w tej pozycji. Poruszyłam się,żeby pokazać jej,że chce wstać. Victoria pomogła mi, gdy tylko się wyprostowałam to zakręciło mi się w głowie, kolana mi zmiękły. Nieznajomy widząc co się szykuje złapał mnie w odpowiednim momencie i wziął mnie na ręce w typie panny młodej. Nie wiem czemu, ale nie protestowałam. Schowałem głowie w jego zagłębieniu szyi, poczułam śliczny zapach. Zaciągnęłam się jego zapachem przez jakąś chwilę, aż usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Zaczęłam się wiercić na jego rękach i wtedy zrozumiał, że ma mnie puścić. Postawił mnie na ziemi, wtedy zorientowałam się, że nie jesteśmy już w altance tylko stoimy koło jakiegoś samochodu.
-Mell chodź odwiozę Cię do domu.
-Victoria, ja nie mogę wrócić w takim stanie do domu.
-A no tak
-Poszłaś byś poszukać Belli i powiedz jej, że wracamy do domu.
-Nie ma takiej opcji -Obróciłam się w stronę Justina i dopiero teraz mu się przyjrzałam. Chłopaka był bardzo przystojny, wysoki blondyn o bardzo zarysowanej szczęce.
-Nie przedstawiłem się, Justin -Wyciągnął rękę w moją stronę.
-Mell- Powiedziałam cicho i gdy nasze ręce się spotkały,poczułam się jakoś dziwnie.
-Dziękuję -Powiedziałam i zaczęłam się rozglądać. -A gdzie... -Nie dokończyłam tylko zaczęłam się panicznie rozglądać za moimi oprawcami
-Spokojnie - Powiedział -Już Ci nic nie zrobią. -Odetchnęłam z ulgą.
-Kochanie zabrałabym Cię do siebie, ale sama mieszkam z współlokatorką w jednym pokoju. -Cały czas czułam na sobie wzrok chłopaka.
-Pojedziesz do mnie -Zamurowało mnie
-Dzięki, ale nie
-Mell to jest świetny pomysł, Justin jest moim przyjacielem,nie skrzywdzi Cię. -Spojrzałam na dziewczynę, która się do mnie ciepło uśmiechnęła. Obróciłam się w stronę Chłopaka, który wyglądał na zniecierpliwionego.
-Okay- Odpowiedziałam, krótko. Pożegnałam się z Victoria i poszłam w stronę chłopaka, który stał koło auta, kiedy byłam bliżej to otworzył mi drzwi. Gdy wsiadłam to Justin podszedł do Viki. Wymienili kilka zdań i po chwili jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Przez całą drogę czułam się spięta. Nie miałam ochoty na rozmowę, chciałam tylko wsiąść gorący prysznic i położyć się spać. Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Moim oczom pokazał się wielki dom, Justin otworzył mi drzwi od strony pasażera,powoli wywlekłam się z auta i poszłam za chłopakiem.




OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz