Epilog

118 15 4
                                    



Starałam się im nie pokazywać jak ta sytuacja mnie boli, w środku jestem wrakiem.

Odłączyłam kroplówkę i powoli wstałam z łóżka, co było bardzo trudne. Wszystko mnie bolało, najbardziej krocze, po drodze do łazienki dławiłam się łzami. Chciałam z siebie zmyć ten brud. Odkręciłam kurek i wanna zaczęła się powoli napełniać gorącą wodą. Bałam się spojrzeć w lustro, nie chciałam widzieć swojej twarzy, ciała. Zdjęłam z suszarki ciuchy Justina i położyłam je na pralce, w szafce znalazłam nową maszynkę do golenia więc ją wzięłam i po dłuższej chwili ją rozwaliłam. Jedno ostrze położyłam na skraju wanny i weszłam do gorącej wody. Woda parzyła moją skórę, ale to było najmniej ważne. Wzięłam gąbkę i nalałam na nią jakiegoś żelu i zaczęłam mocno szorować swoje ciało. Skóra cała mnie piekła, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam chociaż w małym stopniu z siebie zmyć ten brud. Po jakimś czasie szorowania, sięgnęłam po żyletkę. Ręce bardzo mi się trzęsły, przez nadmiar łez słabo widziałam. Przysunęłam ostrze do uda i pociągnęłam ostrzem po ciele po sekundzie zaczęła lecieć mi krew, poczułam ulgę zapomniałam o problemie, zrobiłam jeszcze kilka głębszych cięć i dopiero wtedy zorientowałam się, że siedziałam w czerwonej wodzie. Wypuściłam wodę i przyglądałam się raną. Czułam minimalną ulgę, wiem że nie powinnam tego robić,ale musiałam, ból psychiczny przeszedł na ból fizyczny i wolałam ten drugi od tego pierwszego. Opłukała ciało i wyszłam z wanny szybko wzięłam papier i przyłożyłam do uda. Zaczęłam szukać jakiegoś bandaża, który na szczęście znalazłam. Owinęłam nim szczelnie nogę i się ubrałam. Powoli doszłam do łóżka i sie położyłam.

Byłam wyczerpana płaczem więc położyłam się spać.Obudził mnie jakiś hałas dobiegający z dołu, przerażona wyszłam z pokoju, po cichu schodziłam po schodach u ich stóp leżał zakrwawiony Brian, nie patrząc na ból zbiegłam ze schodów i ukucnęłam przed chłopakiem.Gdy nie wyczułam pulsu zaczęłam płakać, wstałam i pokierowałam się do salonu w progu leżało ciało Belli i Victorii. Szloch wydostał się z moich ust, były całe zakrwawione.

-Proszę obudźcie się - Nie mogłam się opanować -Błagam -Za szlochałam.To nie może być prawdą, nie może. To tylko zły sen, z którego się zaraz obudzę. Proszę niech to będzie sen. Oni nie mogą nie żyć. Jak ja sobie bez nich poradzę. Dotknęłam ich zimnych policzków. Ręce trzęsły mi się ze strachu. Dwie najważniejsze osoby mnie zostawiły.

Oni żyją, to tylko mi się śni .Powtarzałam sobie w kółko. Nie wiedziałam co mam robić. Rozejrzałam się za kimś innym, ale nikogo nie było. Zimny pot oblał moje ciało. Gdzie jest Justin reszta. Oni muszą gdzieś tu być. Wstałam i zaczęłam szukać innych domowników, ale dom był cały pusty, w końcu wyszłam z budynku i poszłam na tył domu to co zobaczyłam przeraziło mnie. Przed basenem leżało ciało,które mogło należeć tylko do jednej osoby. Podbiegłam do niego i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.

-Nie, nie - Zaczęłam krzyczeć na całe gardło -Proszę tylko nie to -Dławiłam się łzami -Justin leżał cały poobijany z dziura w klatce piersiowej. Nie wyczułam pulsy tak jak u reszty moich przyjaciół.

Usiadłam koło chłopaka i wzięłam jego głowę na swoje kolano.

-Justin wstań, błagam cię. Nie możesz mnie zostawić samą. Nie mam już nikogo, proszę -Cały czas płakałam i głaskałam go po głowie.

-Kochanie wstań, nie przeżyje bez ciebie - Wyłam najgłośniej jak umiałam, po raz kolejny jestem bezsilna. Dopiero po jakimś dłuższym czasie uświadomiłam sobie, że ten ktoś kto ich zabił musiał być w pobliżu.Wstałam i rozejrzałam się wokół własnej osi, ale nikogo nie zauważyłam.

-Dlaczego , pytam się kurwa dlaczego ? - Krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. -Pokażcie się - Nikt się nie pokazał. - Zabijcie też mnie, na co kurwa czekacie? -Chciałam w tym momencie umrzeć. Nie chciałam żyć bez nich. Moje życie straciło jakikolwiek sens.

-Biegiem wparowałam do domu i zaczęłam szukać jakiegoś pistoletu. W domu musiałam być jakaś broń. Zaczęłam poszukiwania od pokoju Justina, po dłuższym czasie znalazłam broń schowaną pod jego ubraniem. Wzięłam ją i poszłam do Justina, usiadłam obok niego i ze łzami w oczach przystawiłam sobie spluwę do skroni.

-Kochanie po mimo tego co mi wyrządziłeś kocham cię, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, więc muszę to zrobić. Zaraz się zobaczymy. Pociągnęłam za spust.



Taka drama. Co o tym myślicie ? Ten rozdział słabo mi wyszedł, ponieważ pisałam go na szybko więc mi wybaczcie :*







OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz