Rozdział 1.3

572 59 18
                                    

                              27 czerwca

-Uczucie to potężna moc i trudno jest nad nią zapanować. Każdego darzymy jakimś uczuciem, nie ma ludzi nam obojętnych. Zawsze budzą oni u nas jakieś reakcje,
o każdym budujemy jakaś opinię. Czasem bezpodstawną. Jednym z najtrudniejszych uczuć jest miłość. Nie da się nadać jej definicji. Dla każdego będzie ona czymś innym. Bo miłość to nie rzecz, a osoba, a każdy z nas kocha kogoś innego. Czasami nawet o tym nie wiemy. Wierzę, że miłość zaplanowana jest nam z góry. Każdy ma przeznaczona sobie osobę i zadaniem jest ją odnaleźć. Czasem jest ona bardzo blisko, a czasem na drugim krańcu świata. Czasem okazuje się, ze to nasz przyjaciel od najmłodszych lat, a czasem poznajemy ta osobę dopiero w wieku 40 lat. Czasem zakochujemy się w uczciwych ludziach, a czasem w dupkach, którzy tak na prawdę są po prostu zranieni przez przeszłość. Każdy zasługuje na miłość, nie ma osoby, która nie powinna jej doznać. I na każdego z nas ona czeka, ale to już nasze zadanie, by ją rozpoznać. Większość ma szczęście i zakochuje się w osobie przeciwnej płci, część w tej samej, przez co narażona jest na okrucieństwo społeczeństwa. Byłem już w kilku związkach
i zapewniam cię, ze te relacje męsko-męskie niczym się nie różnią od tych damsko-męskich. Miłość to miłość. Nie ma miłości gorszej, czy lepszej. Ludzie boją się wychodzenia spoza schematy, inność ich przeraża. Myślę, ze to tez dlatego tak trudno zaakceptować im miłość homoseksualną. Ale nie potrzebni są inni ludzie. Liczysz się tylko ty i twoja druga połówka. To nie ich macie uszczęśliwiać, tylko samych siebie. Jesteście dla siebie, a nie świata. Gdy uświadomiłem sobie, że jestem gejem, miałem 15 lat. Bałem się komuś o tym powiedzieć, to naturalne, że boimy się reakcji innych, szczególnie tych dla nas najważniejszych, nie chcemy ich stracić. Ale miałem dość udawania kogoś kim nie jestem. Mówienia kolegom, ze kręcą mnie piersi i zapraszania do domu dziewczyn, gdy pragnąłem chłopca. Byłem cholernie przerażony. Moim największym marzeniem była dziewczyna. Dziewczyna, która by sprawiła, ze przestaliby podobać mi się chłopcy. Ale gdy już o tym powiedziałem, wszystko stało się łatwiejsze. Ze świadomością, ze moi rodzice i przyjaciele mnie akceptują, sam zaakceptowałem siebie. Nie możesz się bać siebie Jughead. Jeśli ktoś ma odejść, niech odejdzie, to oznacza, ze nie był prawdziwym przyjacielem. Oszukując wszystkich będziesz nieszczesliwy. Musisz zaakceptować to, kogo kochasz, a wszystko stanie się prostsze. Obiecuję ci to.
Gdy Kevin skończył swoją wypowiedź, Jughead uniósł na niego zamyślony wzrok. Jego słowa wzruszyły go i dały mu do myślenia. Syknął cicho, kiedy Kev opatrywał mu wykonane przez niego samego rany. Czuł się straszliwie głupio ze świadomością, ze ktoś widział, co sobie zrobił. Miał tylko nadzieje, ze chłopak nikomu tego nie rozpowie.
-Chyba go pokochałem, nie wiem. Poczułem coś więcej niż przyjaźń, chciałem czegoś wiecej. Starałem się zaakceptować, ze mnie nie chce, ale wtedy na tej imprezie u Veronici pocałował mnie... i od tego się wszystko zaczęło. Został u mnie na noc, bo niezle się opił. Zaczął mnie przepraszać za wszystko, co mi zrobił, mówić, ze mu na mnie zalezy... Uwierzyłem mu. Myślałem, ze wszystko zaczyna się układać. Potem nad tym jeziorem gdy się obsciskliwalismy, usłyszeliśmy nagle huk, jakby strzał pistoletu...
Jughead przerwał na chwile, zdając sobie sprawę, co wlasnie powiedzial. Ze zdradził tajemnice jego i Archiego. Zerknął wystraszony na Kevina, który miał szeroko otwarte usta.
-O mój Boże, pistolet? Jughead, myslisz, ze ktoś mógł was śledzić i chciał zrobić wam coś złego?
Ciemnowłosy cicho westchnął i spojrzał przed siebie na ścianę, unikając wzroku Kevina. Nie chciał mu pokazać, jak piekielnie był przerażony. Nie chciał pokazać przed nim kolejnej swej słabości. I tak usłyszał i zobaczył już znacznie za dużo.
-Nie wiem Kev, nie mam pojęcia- powiedział cicho, spoglądając na okno, jakby zaraz miał tam zobaczyć zakryta twarz z pistoletem w ręce wycelowanym prosto w głowę Jugheada.
Przez chwile panowała cisza, a oboje pochłonięci byli swoimi myślami. Jednak Kevin przerwał milczenie.
-Powinieneś pójść spać Jug, dużo dzisiaj przeszedłeś- powiedział.
Jughead pokiwał głowa, uznając, ze to dobry pomysł i ułożył się na łóżku. Zamknął oczy, ale natychmiastowo ponownie je otworzył, gdy usłyszał lekkie skrzypnięcie łóżka. Tego się nie spodziewał. Spojrzał na Kevina pytająco.
-No co? Chyba nie każesz mi isc do domu o tej porze? Poza tym nie zostawię cię teraz samego. Jestes w złym stanie emocjonalnym, a nie chce cię mieć na sumieniu. A podłoga jest niewygodna do spania. Jak chcesz to możesz sam się na niej polozyc, co jest zbędne, bo łóżko jest duże i spokojnie się na nim zmieścimy. A spokojnie Jones, nie zgwałcę cię, wole raczej długowłosych, niskich dupkow z serpents.
Jughead przewrócił oczami i cicho się zaśmiał, odwracając się do Kevina plecami.
-Każdy gej tak dużo gada?
-Nie wiem, ty mi powiedz Jones.

36 dni/JarchieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz