Dobra, ja już po maturach, więc mogę zająć się skończeniem tej książki😂. Za wszystkie błędy z góry przepraszam, (to ze zmęczenia hahaha). Miłego czytania i miłego dnia!
10 lipca
Veronica od razu po przebudzeniu się napisała do Jugheada, czy widział się już z Archim, ale ku jej niezadowoleniu dostała przeczącą odpowiedź. Co ten rudzielec wyprawiał? Naprawdę teraz nie powinien być obrażony. Mieli znacząco gorsze problemy na głowie niż małżeńskie kłótnie chłopaków. Dlatego postanowiła sama go odwiedzić i spróbować do niego dotrzeć. A nóż uda jej się przemówić do tej jego pustej głowy. Zarzuciła na siebie pierwsze ubrania z szafy i ruszyła do domu chłopaka. Zatrzymała się przed drzwiami i lekko do nich zapukała i po chwili stanął przed nią ojciec rudego.
-Dzień dobry, przyszłam do Archiego...-zaczęła, ale przerwała widząc minę mężczyzny.
Wyglądał na szczerze zaskoczonego, co nie uszło jej uwadze.
-Nie ma go w domu od wczoraj. Nie ma go u Jugheada? Myślałem, ze postanowili zostać razem po tych informacjach...
Veronica pokiwała głową ze zrozumieniem. Ale tak naprawdę nic nie rozumiała. Gdzie jest Archie? W co on znów się wpakował? Co wyrabia? Nie chciała jednak niepotrzebnie martwić Freda. Może Archie zwyczajnie u kogoś przebywał i nie było żadnych powodów do obaw.
-No tak! Sprawdzę u Jugheada! Dziękuję, do widzenia!
Gdy tylko się odwróciła uśmiech zszedł jej z twarzy. Co się z tobą dzieje Arch?Jughead czuł się wyczerpany po ostatniej nocy. Z resztą w ostatnim czasie nieustannie tak właśnie się czuł. Wycieńczony i zdecydowanie niewyspany. Dzisiaj natomiast strasznie bolała go głowa i czuł się bardzo osłabiony. Nic dziwnego, w końcu wczoraj stracił sporą ilość krwi. Pomimo tego 1 co zrobił to szybko spojrzał na telefon, a gdy zobaczył brak nowych wiadomości głośno westchnął. Wciąż brak znaku życia od Archiego. A co jeżeli coś mu się stało? Cicho westchnął i spojrzał na zegarek. 12. To oznaczało, że Angeli na pewno nie ma już w domu, w więc mógł zejść na dół bez narażania się na jakikolwiek kontakt z kimkolwiek. Oczywiście nie mógł liczyć na długi i błogi spokój, gdyż już po chwili usłyszał dźwięk pukania. Od kiedy stał się tak popularny, że non stop ktoś do niego przychodzi? Z niechęcią podszedł do drzwi, aby je otworzyć.
-Wyglądasz gównianie-usłyszał.
Ale sam autor słów nie wyglądał lepiej. Kevin miał ogromne wały pod oczami, a jego ręce strasznie drżały. Tak jak i Jughead z pewnością nie spał zbyt dobrze.
-Dzięki Kev. Ty tak samo- burknął, trzaskając za nim drzwiami.
Jughead wskazał ręką koledze, aby wchodził i się rozgościł. Kev od razu zrozumiał przekaz i skierował się za ciemnowłosym.
-Nie ma nikogo w domu?- spytał.
Jughead pokręcił głową. Kev w tej chwili uświadomił sobie, że w domu Jugheada praktycznie nigdy nie było nikogo oprócz niego, ale postanowił tego nie komentować. Nie było to obecnie zbyt istotne. Usiadł naprzeciwko Jugheada w kuchni i dokładnie mu się przyjrzał jeszcze raz. I doszedł do wniosku, że Jug zdecydowanie wygląda fatalnie.
-Nie mogę przestać myśleć o tej sytuacji z Betty.
-Wszyscy nie możemy. A Archie zamiast tutaj być obraził się i się nie odzywa- burknął Jughead.
Kevin postanowił nie wypytywać o Archiego i nie wtrącać się w ich problemy. Choć i tak często był pośrednikiem pomiędzy nimi w ich kłótniach. Teraz chciał podzielić się z nim swoimi przemyśleniami wobec Betty. Tylko niezbyt wiedział jak. Jak ma mu powiedzieć, że ma podejrzenia, że jego najlepsza przyjaciółka...
-Czy do ciebie tez Archie się nie odzywał?
No tak. Zakochani wiecznie myślą o sobie, pomyślał Kevin.
-Nie odzywał się ostatnio. Nawet go nie widziałem.
W oczach Jugheada zauważył duży stres. Najwidoczniej naprawdę musieli mocno się pokłócić. Kevin nawet sobie przypomniał, że Archie coś wspominał, że wpadnie do niego pogadać o Jugheadzie. Tyle że nie przyszedł, a on dalej nie wiedział o co chodziło.
-Nawet nie wiem gdzie jest i do robi. Może mnie zdradza! Przecież on nawet nigdy nie chciał ze mną być, tak naprawdę to ja go zmusiłem do tego związku! Pewnie siedzi teraz gdzieś i zastanawia się jak ze mną zerwać!