Rozdział 1.6

571 58 11
                                    

Te zdjęcie u góry jest genialne, uwielbiam ich xd
Ps. Mam wrażenie, że ten rozdział jest bardzo słaby, więc najmocniej przepraszam.
                        30 czerwca
-Chyba cię kocham Jughead.
Przez tak długi okres czasu czekał na te słowa
i w końcu nadszedł ten moment. Jednak nie cieszył się z niego tak bardzo, jak sobie to wyobrażał. Przyłapał się na tym, że nie do końca ufał w słowa chłopaka, bo czy aby na pewno są one szczere? Czy nie powiedział mu ich jedynie przez poczucie winy? Czy wyrzuty sumienia nie były jego motywem? Chciał uwierzyć, ale za dużo razy zawiódł się na Archim. Nie był pewien, czy może jeszcze mu ufać. Skoro tyle razy go oszukał i bawił się jego uczuciami, mógł robić to po raz kolejny.
Dlatego zareagował tak, w jaki zapewne żaden z nich nie spodziewał się, a mianowicie- rozłączył się.

Jak się okazało noc dla obojga nie była łatwa. Jughead zastanawiał się, czy dać Archiemu szansę, natomiast ten drugi próbował zrozumieć, jak ma zinterpretować reakcję ciemnowłosego. Może gdyby nie okoliczności, fakt, że całą noc chłopcy spędzili na rozmyślaniu o sobie nawzajem, mógłby wydać się uroczy.

-Nie dziwię się, że tak zareagował. To musiał być dla niego szok. Patrząc po ostatnich wydarzeniach, zapewne nie spodziewał się usłyszeć tego typu słów od ciebie. Potrzebuje czasu Archie, musi wszystko przemyśleć- tłumaczył mu przez telefon Kevin.
Miał racje. Dlatego Archie postanowił dać mu czas, tyle, ile tylko tamten potrzebuje. Po tym wszystkim stanowczo na to zasługiwał.

-Zastanów się porządnie Jughead. Wiesz, ile szkód ci wyrządził. Chcesz mu to zapomnieć
i wybaczyć, bo powiedział, że cię kocha? Juggy, po tym wszystkim dalej uważasz, że możesz mu ufać? On cię znowu zrani. A zaufaj mi, zasługujesz na kogoś o wiele lepszego- powiedziała zszokowana Betty.
Jughead uważnie przyglądał się dziewczynie, jak ta nerwowo chodzi od jego szpitalnego kózka do drzwi i z powrotem. Dodatkowo, co jakiś czas nerwowo poprawiła opadające na jej twarz kosmyki włosów. Obecnie była chodzącym kłębkiem nerwów, przez co chłopak mimowolnie czuł się winny. Może nie powinien zadręczać ją swoimi problemami? Sama z pewnością ma ich wystarczająco i nie powinien ich dokładać. Miał z nią dobrą relację
i bezgranicznie jej ufał, dlatego często się jej radził.
Przerażał go fakt, że dziewczyna mogła mieć racje.

Archie postanowił więc czekać i nie poganiać Jugheada. Chciał dać mu czas, tyle, ile tylko go potrzebował, bo z pewnością na to zasługiwał. Przez cały dzień co chwila zerkał na komórkę z nadzieją, że zwyczajnie przegapił telefon, bądź wiadomość od szatyna. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Ani jednego sygnału od przyjaciela. Pustka. Dlatego kiedy wieczorem, gdy zrezygnowany Archie miał już kłaść się spać, usłyszał doskonale znany mu dźwięk, rzucił się biegiem w stronę komody, na której położył swojego iphonea i nawet nie patrząc na wyświetlacz, odebrał telefon.
-Halo?-spytał radosnym głosem.
-Archie? Przepraszam, że tak późno dzwonię, ale skoro jutro Jug wychodzi ze szpitala, pomyślałam, że można by było zrobić mu małą niespodziankę.
Archibald słysząc głos Veronici, westchnął zrezygnowany. To nie tak, że nie cieszył się z jej telefonu, liczył jednak, że po drugiej stronie usłyszy głos innej osoby.
-Fantastyczny pomysł- wydukał.
Nawet nie wiedział, czy powinien brać udział w pomyśle Veronici. Co jeśli Jughead nie będzie chciał go widzieć? Przecież jego obecność może teraz nie być wcale mile widziana.
-Rozmawiałam już z Angelą i stwierdziła, że to bardzo miłe z naszej strony. Może udostępnić nam dom jutro, byśmy wszystko przygotowali. Teraz została tylko kwestia zaproszeń, Arch, wchodzisz w to?
Nie wiedział, co robić i co odpowiedzieć. Potrzebował teraz spotkania i rozmowy z młodszym chłopakiem, ale czy tamten tego chciał? Działać na korzyść dla samego siebie czy na pierwszym miejscu wziąć Jugheada?
-Nie wiem czy to dobry pomysł, by Jughead mnie jutro u niego zobaczył, V. Jasne, pomóc mogę, ale...
-Pogięło cię? Przepraszam, ale Archie jesteś idiotą. Oczywiście, że tego chce! On cię kocha debilu! To najlepszy prezent w tej chwili dla niego- twoja obecność! Jeśli ci na nim zależy to zrób to, zawalcz o niego.... To co, będziesz?
-Będę.

36 dni/JarchieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz