↔two cigarettes

35 7 0
                                    

           Strasznie mi duszno, pomyślała patrząc w niesprecyzowanym przez nią kierunku i zwalniając z biegu w trucht. To przez płuca czy chorobę? Pytała sama siebie, mając na umyśle zbliżające się sezon gryp a dla niej sezon alergii. W domu o tej porze zaczynały się zimowe porządki, wyrzucanie starych gratów z piwnicy i ścieranie miesięcznych kurzy z najwyższych półek w salonie. Alergia połączona z próbą rzucenia nałogu? Jednego i drugiego. Rozmarzyła się, co jest bardziej szkodliwe, kurz z piwnicy, wypalone płuca czy to trzecie?
— Trzecie!
— Co? - wróciła do rzeczywistości wyrwana nie swoim - tym razem - głosem dudniącym w jej głowie.
— Trzymaj - ktoś podał jej pałeczkę.
Prawie zapomniała ze jest w środku sztafety, że w ogóle jest w szkole, bo nie planowała dzisiaj pojawić się wcale. Dziwne, mruknęła i pobiegła do kolejnej dziewczyny, zapominając jak i kiedy znalazła się w połowie bieżni.
Pamięć złotej rybki.


           Drugiego dnia powiedziała sobie, że to już koniec. Serio nie mogła już tego dłużej ciągnąć, chociażby ze względu na Ushijimę. Wyraźnie cierpiał choć nie okazywał tego słowami, w ogóle tego nie okazywał. Widziała to w jego oczach i słyszała w zrezygnowanych westchnięciach, które dla innych wydawałyby się tylko wzdychaniem z irytacji, bądź ze znudzenia, lecz Saeko znała go zbyt dobrze, naprawdę. Czasem sama siebie przerażała.
Skończę z tym jutro albo po jutrze.
           Naprawdę.



           Minął tydzień bez szczególnych zmian. Ushijima się denerwował, ale Saeko nie potrafiła z tym skończyć. Starała się naprawdę, ale miała słomiany zapał. Jak już coś zacznie trudno jej było z tym skończyć. Dobrze się bawiła, ale czuła się trochę winna, trochę okrutna wobec Wakatoshiego, może trochę wobec siebie. Ale próbowała.


           Wypaliła jedną, dwie.
Ale nie chciała kupować nowych.


           Kolejny piątek, kolejna porażka.
Dzisiaj była blisko sukcesu. Ushijima dzwonił i nalegał, aby w końcu z tym skończyła. Ale Saeko uparcie nie potrafiła się poddać. Walczyła. Odważna była ta bitwa w jej głowie. Tak łatwo było sobie ulżyć w każdej chwili, ale traktowała polecenie kapitana poważnie i starała się. Naprawdę.


           Miała skończyć pokazywać się pod tym sklepem, którego właściciel znał ją i jej zamówienie zbyt dobrze. Znał jej twarz, imię, klasę, szkołę i nawyki oraz ulubiony rodzaj czasopisma dla facetów, które przypadkiem przypadło jej do gustu i nie mogła przestać go kupować. Właściciel widywał ją często, a ostatnio codziennie. Stała pod zadaszeniem spożywczaka i czekała. Czekała i stała, jakby się wahała. Ale zawsze później znikała, podobnie jak jej wątpliwości. A właściciel wiedział, że to nie skończy się dobrze.


           Miała problem. Duży problem.
Nie zda semestru. Cholera, gdybym nie zarywała tyle nocek, schrzaniła siebie w myślach. Nie trzeba było z nim tyle pisać. Wiedziałam, że kiedyś za to beknę, ale nie w taki sposób. Gdybym tylko wtedy... Nie miałabym powtórki z pierwszej klasy.
— A miałam iść z Ushijimą na studia, a szlag by to. - Mruknęła cicho, ale nie na tyle by Shimizu nie podsłuchała jej mamroczenia.
— Czy nie mieliście wynająć razem mieszkania na pół? Tokio jest drogie.
— Gumowe ucho. - Burknęła. — Tak, ale teraz będę chyba musiała odwołać plany, poza tym nie ma tego złego, Tendō był drugi w kolejce, Ushijima nie umrze z głodu, wypłacając resztę stypendium na czynsz.
— Chociaż znając jego, żył by jedynie na batonikach proteinowych i szejkach białkowych.
— Tylko ja umiem gotować.
— Tylko ty umiesz gotować.- Potwierdziła Shimizu. — Nie brakuje ci tego?
Saeko zainteresowana odwróciła głowę, już dawno przestała uważać na lekcji, a zeszyt z nagryzmolonym tematem został zapomniany tuż po otrzymaniu polecenia otwarcia podręcznika.
— Hm? - uniosła pytająco brwi, mimo że wiedziała co insynuowała koleżanka.
Kiyoko rozejrzałam się dyskretnie po klasie, jakby sprawdzając, czy nikt nie przysłuchuje się ich wymiany zdań, po czym odpowiedziała szeptem: – Shiratorizawy.
Saeko zdawało się, że klasie na chwile umilkły szepty, albo po prostu umysł płatał jej już figle. Paranoicznie bała się głośno mówić o swojej dawnej szkole ze względu na napięte stosunki miedzy nią, a Karasuno.
Dziewczyna westchnęła, ale skłamałaby gdyby powiedziała, że nie myślała o powrocie, mimo że w drugim semestrze trzeciej klasy to nie miało już większego sensu. Szczególnie, że ten powoli zaczął się już kończyć i nie mogła uwierzyć, że to półtora roku minęło tak szybko.
Shimizu obdarzyła ją porozumiewawczym uśmiechem i schyliła głowę w notatkach, przepisując kolejne zdanie z tablicy. Saeko nie miała już w sobie siły na to. Ominęło ją już piętnaście slajdów PowerPoint i też wiedziała, że czarnowłosa piękność z ławki obok da jej spisać. Była taką dobra przyjaciółka.
Była dobra.
Była kompletnym przeciwieństwem Saeko.
          I to w niej lubiła.


 — A więc tęskniłaś.
— Tęskniłam. - Potwierdziła, wymieniając się uśmiechem z wysokim, chuderlawym przyjmującym.
— Miło cię znowu widzieć Chłopczyco.
— Ciebie również, Satori.
— Chcesz się przywitać z resztą? - zaproponował, gestykulując głowa w kierunku pawilonu sportowego.
— Chyba podziękuje, poza tym, twój kapitan chyba jest ma mnie nadal zły.
— Dalej się w to bawisz? Nie masz dość po zeszłym roku? Przecież przez to musiałaś zmienić szkołę.
Minami parsknęła śmiechem.
— Nie miałam wyjścia, wyrzucili mnie. Musiałam znaleźć inną szkole, wiesz, jak wygląda moja sytuacja. Nie mogłabym cały dzień spędzić w domu, musiałam sobie czymś zająć czas popołudniami.
— Ale Karasuno?
— A miałam lepszy wybór? Miałam iść do Aobajōsai? Jeszcze jestem przy zdrowym umyśle.
— Czasami w to wątpię, zważywszy na to jaki sport uprawiasz.
— Nie wiem czy nieumyślne podrywanie nazwałabym profesją zawodową.
— A zawodowe łamanie serc? - Naciskał dalej.
— Prędzej kradzież. - Saeko przypomniała sobie określenie mamy.
— Kleptomanka.
— Sportowy świr. 



watch me change the plot 2 years after publishing the first chapter 🤠
nie winię was, jeśli nie nadążacie za fabułą ja sama chyba się gubie

ᶜⁱᵍᵃʳᵉᵗᵗᵉ ᵇᵘᵈˢ&ᵉᵐᵖᵗʸ ᵃˢʰᵗʳᵃʸˢ \ ⁿⁱˢʰⁱⁿᵒʸᵃ ʸᵘᵘ ◦ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz