- Gdzie to jest... - mamrotała do siebie, wyrzucając całą zawartość swojej szafki na podłogę. - Uch... - powietrze nagle uleciało jej z płuc - Gdzie to jest!? - kopnęła w stertę książek formującą się na ziemi. Ciałem Minami wstrząsnęła złość. Przeszukała cały plecak, wywróciła do góry nogami szafkę, w której trzymała dziewięćdziesiąt procent zawartości swojej torby, bez rezultatu. Nie mogła znaleźć tego, czego akurat potrzebowała w tym momencie najbardziej. Zezłoszczona, przejechała palcami przez plątaninę krótkich, niesfornych, czarnych loków i wypuściła powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Jeden, dwa, trzy - zaczęła liczyć, tak jak ją uczył ojciec. Podobno miało to pomóc w opanowaniu nerwów. - Pięć, sześć, dziesięć, dwanaście..., kurwa! Nawet liczyć nie potrafię! - wrzasnęła na siebie, zwracając tym samym uwagę kilkorga uczniów stojących nieopodal szatni. Ostatni raz odwróciła się i kucając, przeszukała stertę śmieci.
- Sa-e-chaan~ - wystraszył ją wysoki, piskliwy głos Yui, która w podskokach szła korytarzem, ignorując innych uczniów dookoła. Cała ona. Wiecznie żyje w swoim małym świecie, gdzie oprócz Saeko i słodkich mochi nie było niczego innego. - Sae-chan, szukałam cię! - uściskała starszą koleżankę. - Doprawdy, wiecznie gdzieś znikasz, a to przez to, że ciągle się przemieszczasz i chodzisz po tych korytarzach jak jakiś obłąkany psychol, wiesz jak wtedy trudno cię znaleźć?
Przemieszczam się, bo nie chce się natknąć na pewnego siatkarza - usprawiedliwiała siebie w myślach.
- No i, czego chcesz? - walnęła prosto z mostu. Normalnie nie byłaby taka niemiła, ale przez nagły strach, jaki ją ogarnął z powodu niespodziewanej zguby, nie mogła wysilić się choćby na jeden miły uśmiech.
- Wiesz, stwierdziłam, że ostatnio mało ze sobą spędzamy czasu - wydęła policzki, jak małe dziecko. Co prawda była strasznie niziutka i o dwa lata młodszą, więc gdyby porównać ją i Saeko, wyglądałaby co najmniej jak gimnazjalistka lub młodsza siostra Minami. - A to wszystko dlatego, że całe dnie siedzisz w tym swoim nudnym klubie, albo znikasz gdzieś z tą..., jak jej tam było? Ach! Kiyoko! Czy ty nie chcesz, żebym była czasami zazdrosna~? - jęknęła ze sztucznie maślanymi oczkami. Naburmuszona Saeko nie będąca w nastroju to żartów, a nawet do wszczynania jakiejkolwiek dalszej rozmowy, po prostu wzruszyła ramionami.- No nie bądź taka! Wiem, że tak naprawdę tęsknisz za moim kotem i jedzeniem mojej mamy~.
- Aha. - Mruknęła od niechcenia.
- Jesteś taka niemiła, Sae-chan! Ja cię tu próbuję podnieść na duchu, a ty udajesz, że mnie w ogóle nie słuchasz.
Bo nie słucham.
Yumi wzięła kolejny głęboki oddech, by zacząć kolejny swój monolog, gdy nagle Saeko kątem oka zauważyła na końcu korytarz znajomą blond czuprynę. Szybko ominąwszy dziewczynę i przerywając jej w połowie zdania krótkim "muszę lecieć, na razie", szybkim tempem ruszyła w kierunku Noyi.
Coś wewnątrz niej podpowiadało jej, że to może on być zamieszany w te całe "zniknięcie" jej drogocennej paczuszki papierosków. Gdy chłopak stanął do niej plecami, ta zaszła go od tyłu i ciągnąc za kołnierz marynarki, wepchnęła za ścianę go pod schody i rzuciła nim o ścianę.
Nawet nie zdążył wydobyć z siebie żadnego dźwięku, kiedy ona posłała mu śmiertelne spojrzenie, pod którym ugięły mu się nogi.
- Gdzie je schowałeś - zapytała groźno, nie odrywając wzroku od siatkarza - i jakim prawem grzebałeś mi w torbie?
- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi - zmarszczył brwi i powoli wziął głęboki oddech. Mógł w tym momencie poczuć mocny, aczkolwiek subtelny męski perfum czarnowłosej. Czy ona naprawdę używa takich perfum na co dzień?
- Nie zgrywaj głupka, koleś. - Parsknęła, mrużąc powieki. - Wiem, że to byłeś ty, kto inny mógłby to zrobić jak nie ty? Kiyoko na pewno nie, już nie mówiąc o Yui, która nawet nie wie, że popalam od czasu do czasu, a więc zostajesz mi tylko ty. Jesteś drugą i ostatnią osobą, która dowiedziała się zupełnie przypadkiem i z mojej winy.
- Ale posłuchaj...
- Żadnych "ale", Noya, wiem, że to byłeś ty i proszę nie kłóć się ze mną, po prostu mi je oddaj. - Odsunęła się, puszczając jednocześnie jego pognieciony kołnierz koszuli. Wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń, czekając na oddanie tego, co należy do niej.
Chłopak milczał w bezruchu. Nie ukazywał żadnych emocji. Przez chwile oboje wymieniali się spojrzeniami, aż w końcu odezwał się Yuu.
- Słuchaj, nie mam ich i nie wiem, dlaczego twierdzisz, że to na pewno ja je mam. Pomyśl nad tym. Nawet nie wiem, gdzie je trzymasz i nie wiedziałem, że przynosisz je ze sobą do szkoły. - Och, jak strasznie było mu głupio wypowiadać te wszystkie wstrętne kłamstwa. Mimo wszystko liczył, że zabrzmiały na tyle wiarygodnie, żeby nabrać dziewczynę.
Saeko otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale dzwonek był szybszy i przerwał jej, pozwalając w międzyczasie uciec Nishinoyi.
- Jeszcze cię dorwę - syknęła złowieszczo i wróciła do swojej klasy.
CZYTASZ
ᶜⁱᵍᵃʳᵉᵗᵗᵉ ᵇᵘᵈˢ&ᵉᵐᵖᵗʸ ᵃˢʰᵗʳᵃʸˢ \ ⁿⁱˢʰⁱⁿᵒʸᵃ ʸᵘᵘ ◦ ✓
Fanfictioni'm sorry i smelled like cigarettes when you wanted to smell primroses • opublikowano; 06.02.2017 zakończono; 31.12.2020 rozdziały; [58/50]