ᶜⁱᵍᵃʳᵉᵗᵗᵉ ᵇᵘᵈˢ&ᵉᵐᵖᵗʸ ᵃˢʰᵗʳᵃʸˢ \ ⁿⁱˢʰⁱⁿᵒʸᵃ ʸᵘᵘ ◦ ✓

↔nine cigarettes

Yuu również nie spał tej nocy. Przewracał się z boku na bok i zmieniał pozycję niemalże z pięćdziesiąt razy. Bez skutku. Bezsenność dręczyła go, tak samo jak ten dziwny ucisk na żołądku. Próbował faszerować się tabletkami i gorącą herbatą, ale nic nie pomogło uśmierzyć bólu. Leżał tak bezczynnie, obserwując plakaty zawieszone na ścianach i wodził wzrokiem bo suficie w poszukiwaniu pająków. Żadnych nie na szczęście nie znalazł. Nie lubił ich.

Ciszę nocną przerwał budzik jego taty i stąpanie po skrzypiącej podłodze w holu. Przez spokój panujący w jego pokoju mógł usłyszeć, jak cicho włącza radio i ekspres do kawy. Kawa o czwartej trzydzieści nie brzmiała, jak dobry pomysł, ale rozumiał go. Kto normalny, potrafił by ustać na nogach od czwartej rano do późnego wieczora, spiąć tylko pięć godzin dziennie, bez porządnego kopniaka energetycznego, jakiego zapewniała kofeina.

Ledwo wyczuwalny zapach przypalonych tostów przebił się przez podłogę i szparę w drzwiach, łaskocząc nos siatkarza.

Wzdrygnął się. Nieprzyjemne ciarki przeszły wzdłuż jego kręgosłupa. Brzuch ścisnął się jeszcze bardziej, jak gdyby samoistne zawiązał się w ciasny węzeł.
Czuł niepokój. Nie chciał wstawać za trzy godziny do szkoły. Martwiło go ponownie spotkanie z trzecioklasistką. Już teraz mógł sobie wyobrazić najgorsze sceneriusze. Sama myśl o jej wykrzywionym w opryskliwym grymasie twarzy sprawiała, że nawet perspekta treningu w klubie nie przekonywała go do wyjścia rano z domu.

Wtykając nos w poduszkę i uwalniając stłumiony jęk, zobrazował sobie ją śmiejąca się i nabijającą z niego. Zażenowanie jakie by w tamtym momencie poczuł byłoby niewyobrażalne. Tarzając się po pościeli, starał się wyzbyć myśli związanych z Chłopczycą i dać sobie spokój z wymyślaniem kolejnym dołujących scenerii. Kiedy zmęczony rzucaniem się na materacu opadł bezwładnie na kołdrę, zaczęło już świtać słońce, a on spojrzawszy na zegarek, spostrzegł szóstą dwadzieścia osiem.