↔four cigarettes

49 8 0
                                    

          Przez ostatnie dwa tygodnie Saeko zachowywała się dziwnie. A przez dziwnie, Shimizu miała na myśli dziwniej niż było to dla niej typowe. Szarooka przyglądała się tej niespotykanej sytuacji ze zmarszczonym noskiem i znaczną uwagą. Co się z tobą dzieje, pytała samą siebie, wpatrując się w zgarbioną postać, siedzącą całkiem z tyłu klasy. Ostatni tydzień w ogóle nie pojawiła się w szkole. Zdała się wyparować. Nie było z nią kontaktu; nie odbierała telefonów, nie odczytywała wiadomości, całkowicie zniknęła z Instagrama, jakby ślad o niej zaginął. Jednak po powrocie nie było lepiej. Podobnie, jak wcześniej nie odzywała się do nikogo. Było nieobecna, zgaszona, widocznie smutna - co dziwiło nie tylko szatynkę, co też młodszą koleżankę krótkowłosej, ale i też kilkoro uczniów z równoległych klas, z którymi utrzymywała jakikolwiek kontakt - i ewidentnie coś ją trapiło. Mimo czujnego oka Kiyoko, nagła zmiana w zachowaniu koleżanki nadal pozostawała tajemnicą. Shimizu miała jednak dwa przeczucia, co mogłoby to warunkować, ale wolała się tym z nikim nie dzielić; przynajmniej na razie.

          Noya też był jakiś pobudzony, w złym tego słowa znaczeniu. Niespokojny, markotny, co rusz bawił się czymś w rękach, próbując zająć się czymś, czymkolwiek. Poza tym milczał. Tsukishima nawet rzucił żartem, że "może złożył śluby milczenia i wstępuje do zakonu", ale zamiast z salwą śmiechów spotkał się, ku jego niezadowoleniu, z dezaprobatą reszty i dosyć bolesnym kuksańcem od kapitana, który całą sytuacją martwił się najbardziej.

          To do niego niepodobne - szepnął raz do Azumane – jest jakiś...

          – Cichy? - dokończył brodacz, drapiąc się po karku. – Masz rację.

         – Martwię się - wciął się do rozmowy Koushi – jeśli dalej tak będzie, może to wpłynąć na jego grę, a bez libero będziemy mieli jeszcze mniejsze szanse...

          Cała trójka zamilkła, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy w otwartym drzwiach stanął Yuu we własnej osobie. Ignorując ciepłe, pełne troski powitania starszych kolegów, ruszył w kierunku boiska, chwytając po drodze piłkę.

          Cały trening milczał.

          Po zakończonej grze Nishinoya zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nawet Ryuu tym razem nie zdołał za nim nadążyć. Potarł skronie spoconą dłonią i przewieszając ręcznik przez ramię, ruszył w kierunku szatni, zastanawiając się nad całą sprawą.

          Licząc na to, że spotka kumpla przy automatach, ochoczo skierował się w tamto miejsce. Jego rozczarowanie nie było, aż tak wielkie, kiedy zauważył tylko kilkoro pierwszaków i... niską dziewczynę w warkoczach, której twarz skądś kojarzył.

          Musiał wpatrywać się w nią dość długo, bo ta zorientowana, że ktoś ją obserwuje, zaczęła nerwowo szukać w portfelu pieniędzy, co chwila oglądając się przez ramię.

          Tanaka spoważniał, przypominając sobie, że kojarzy ją z zajścia między Yuu, a tą całą S..., Sako..., Seko?

          Też najwyraźniej musiała go rozpoznać, bo nie próbowała uciec, a nawet jeśli, to wiedziała, że nie miałaby szans. Podszedł do drobnej koleżanki, górując nad nią swoim umięśnionym ciałem. Yui, przerażona, aż cofnęła się, zderzając się z automatem z napojami. Patrzyli na siebie w milczeniu i kiedy Ryuunosuke otworzył usta, żeby coś powiedzieć, w oddali przez dziedziniec przeszła znajoma postać. Dziewczyna ożywiła się i prostując się, stanęła na palcach, wymachując ręką.

         – Sae-chan! - pisnęła głośno. Tanaka wyraźnie się skrzywił.

          Krótkowłosa, wzdrygnęła się, co z odległości nie było widoczne i odwróciła głowę, w kierunku nawołującego ją głosu. Widząc łysola, zagradzającego drogę Yui, przyspieszyła tylko kroku, nie odwzajemniając powitania.

          – Znasz ją? - gestem głowy wskazał na Saeko. – Wiesz, co z nią nie tak? Stało się coś?

          Yui zamyśliła się i pokręciła głową.

          – Nie, nie wiem, chociaż nigdy mnie tak nie ignorowała, - zachichotała – nie do tego stopnia.

          Tanaka westchnęł i przepraszając ją krótko za nagłe zatrzymanie, odwrócił się w celu odejścia. Kiedy miał już zniknąć za rogiem, Yui krzyknęła:

          – Ale ma to chyba związek z tym całym Yuu, o którym tak często mówi.

          Tanaka nie odwrócił się i kontynuował swój marsz.

          Często?

ᶜⁱᵍᵃʳᵉᵗᵗᵉ ᵇᵘᵈˢ&ᵉᵐᵖᵗʸ ᵃˢʰᵗʳᵃʸˢ \ ⁿⁱˢʰⁱⁿᵒʸᵃ ʸᵘᵘ ◦ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz