Rozdział dwudziesty trzeci

6.4K 279 16
                                    

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

W pierwszej chwili Draco chciał za nią pójść, nawet zaczął brać obrót, żeby się teleportować, ale jedna myśl go powstrzymała: Nie tym razem. Miał rację, to ona się myliła. Owszem, powiedział zbyt wiele, nie myślał tak, oczywiście, że nie, jednak nie potrafił się teraz ugiąć. Czuł, że to byłby o jeden raz za dużo.

Tyle że jego racja wcale nie poprawiała mu nastroju. Co z tego, że ją ostrzegał? I tak czuł się podle, patrząc na jej załamaną twarz. Gdyby mógł, próbowałby ją pocieszyć. Problem w tym, że nie był w stanie nic zrobić. Szkoda już została wyrządzona, los siostrzenicy Elana był bardzo niepewny. Nie potrafił spokojnie myśleć o tej sprawie, ogarniał go chłód, gdy zaczynał dopuszczać do siebie najgorsze. Tak bardzo chciał nie obwiniać Hermiony... Bo to nie była jej wina, po prostu walczyła o swoją klientkę. Chciał, żeby ona, mimo wszystko, nie czuła się winna. A jednak nie byłby sobą, gdyby nie słyszał z tyłu głowy tego cichego głosiku, który uporczywie powtarzał, że to przez nią, przez jej upór i zawzięcie... A może oboje byli winni? Tyle lat wzajemnej walki, tak wiele potyczek, poprzeczka szła coraz wyżej. Czy to dziwne, że ona nie potrafiła zrezygnować? On też by tego nie zrobił, nie, widząc ją po drugiej stronie barykady.

Klnąc cicho, odpalił papierosa i zaciągnął się nim mocno, patrząc ponurym wzrokiem przed siebie. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mu, że aż tak będzie się przejmował uczuciami Hermiony Granger, tym bardziej w momencie, gdy niemal na pewno udało jej się zniszczyć jednego z niewielu przyjaciół, jakich miał... Jak to się, do cholery, stało, że dotarł do takiego momentu? Dlaczego ta pyskata, wyniosła czarownica stała się centrum jego życia? A żeby było śmieszniej, a może tragiczniej, nie potrafił żałować tego, że tak bardzo się do niej zbliżył.

Nie miał najmniejszego pojęcia, co będzie dalej, poza tym, że bez względu na wynik dzielącej ich sprawy, nie odpuści. Da jej ochłonąć, sobie też da trochę czasu, ale wiedział, że nie pozwoli, żeby ta trudna sytuacja ich poróżniła.

Jakby to już się nie stało – podpowiedział nieznośny głosik z tyłu głowy.

Draco wyrzucił peta i poszedł szukać Elana.

*

Padma była pewna, że coś się stało, coś niedobrego. Hermiona zniknęła bez pożegnania, a Draco tylko mignął jej w sali balowej, wyraźnie śpiesząc się dokądś. Niemal skręciła kark, próbując wypatrzeć któreś z nich przez kolejną godzinę. Bezskutecznie, bo żadne już nie wróciło.

Spojrzała na Olivera i zmarszczyła czoło.

- Chyba będę musiała już wracać – powiedziała.

Uniósł brwi.

- Przez Hermionę?

- Tak... Prawdopodobnie wyszła już, ale to niepodobne do niej, żeby tak zniknęła bez pożegnania. Chyba coś się stało.

- Pewnie pokłóciła się z tym dupkiem – mruknął Harry, patrząc na Padmę. – Zostań na przyjęciu, my i tak już się zbieramy, możemy zaglądnąć do niej przed powrotem do domu.

Padma naprawdę lubiła Harry'ego, ale nie była pewna, czy Hermiona chciałaby w tej chwili wizyty przyjaciela, jeśli faktycznie chodziło o jakąś kłótnię z Draco.

Musiał wyczytać te wątpliwości z jej miny, bo zaraz poklepał ją uspokajająco po ręce i powiedział spokojnie:

- Ja też się o nią martwię. Na pewno nie mam zamiaru robić jej kazań, tym bardziej, że będzie ze mną Ginny.

UkładyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz