Rozdział dwudziesty siódmy

6.5K 260 21
                                    

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

Hermiona stuknęła lekko w otwarte drzwi sali Rona, uśmiechając się niepewnie na widok przyjaciela.

- Mogę? – zapytała.

Prychnął pod nosem i założył ramiona na piersi, patrząc na nią spod zmrużonych powiek. To nie wróżyło nic dobrego.

- Wreszcie sobie o mnie przypomniałaś, co? – odparł i oparł się wygodniej o parapet.

Weszła i zbliżyła się do niego o kilka kroków, zatrzymując w bezpiecznej odległości. Znając zmienność jego humorów, wolała na razie nie ryzykować bliższego kontaktu.

- Wyglądasz naprawdę dobrze – stwierdziła z zaskoczeniem.

Tak było. Przytył, jego spojrzenie było jasne i czyste, zaszła w nim wyraźna zmiana. Wydawał się też o wiele silniejszy, co ją lekko wystraszyło, gdy wykrzywił gniewnie usta i zapytał:

- Zmieniasz temat?

Pokręciła głową i potarła czoło. Musiała działać ostrożnie, nie chciała go niepotrzebnie irytować.

- Nie – odpowiedziała cicho. - Ostatnio działo się bardzo dużo, nie byłam zbyt dobrym towarzystwem...

Urwała, słysząc kolejne prychnięcie Rona. Przekręciła głowę, przyglądając mu się z uwagą.

- Czy ty jesteś na mnie o coś zły?

Uniósł brwi i uśmiechnął się drwiąco.

- A mam powód do złości?

Jeszcze chwilę patrzyła mu w oczy, a potem odwróciła wzrok i usiadła na krześle, zaciskając ręce na torbie.

- Nie wydaje mi się, żebym cię w jakiś sposób uraziła – powiedziała ostrożnie. – Oczywiście pomijając tę sytuację z Lav...

- Nie o to mi chodzi! – przerwał jej ostro i podszedł do krzesła, pochylając się nad nią tak nisko, że niemal stykali się nosami. Momentalnie się spięła. – Powiedz mi, czyś ty kompletnie zgłupiała, żeby zbliżać się do tej łajzy?! Hermiona, on jest zepsuty i zły!

Patrzyła na niego z niemym szokiem, usiłując zrozumieć, o kogo chodzi. Do głowy przychodził jej jedynie Draco, ale przecież Ron nie miał pojęcia o niczym, nie wierzyła, że Harry by mu powiedział. A może Luna się wygadała?

- Odpowiesz coś? – nalegał Ron, nadal wpatrując się w nią z bliska. – Co, myślałaś, że przyklasnę twojemu zauroczeniu tym gadem ot tak? – Pstryknął palcami tuż obok jej ucha, aż podskoczyła.

Zamrugała, całkowicie wytrącona z równowagi.

- Skąd...? Kto ci...?

Miała ochotę pacnąć się w głowę za ten bełkot, ale nie umiała zapanować nad głosem. Nie chciała, żeby Ron dowiedział się teraz, było stanowczo za wcześnie.

Zaśmiał się sucho i wyprostował, a potem podszedł do szpitalnej szafki i wyjął z niej zwiniętą w rulon gazetę. Chwilę później rzucił ją Hermionie na kolana.

- Wyszłaś całkiem ładnie, zobacz sobie. Niestety cały efekt psuje ten blady sukinsyn obok ciebie.

„Prorok codzienny", zauważyła. Wydany tuż po przyjęciu Millicenty. No tak, robiono tam jakieś zdjęcia. Ona nie pozowała, więc zakładała, że na żadnym się nie znajdzie, a tu proszę, bardzo wyraźna fotografia jej i Draco, do tego on ją obejmował, a ona patrzyła na niego z uśmiechem. Złożyła gazetę z szelestem i położyła na kolanach, a potem spojrzała na Rona.

UkładyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz